- Trochę benedyktyńska robota.
- Monotonna i długa, bo trwająca niemal pół roku. Nie mogłem sobie pozwolić na ewentualne błędy i poprawki. Musiałem zrobić wszystko, aby nie było sytuacji, że ręcznie i mozolnie wbijam te pięć tysięcy sto trzydzieści trzy sztyfty, wkładam walec do szafy, a... ona nie zagra. Żeby to wiedzieć, trzeba było odkryć, w jakim języku jest ten walec zapisany, a dokładniej - jak się go powinno odczytywać.
- To nie łatwiej byłoby zajrzeć do odpowiedniego podręcznika albo spytać fachowca?
- Pewnie łatwiej, tylko nigdzie nie ma takich podręczników, nie ma takich informacji, nie ma fachowców. Miałem za to zapis melodii, ale nie znałem sposobu zapisu, kodu, zasad. Dostałem zaszyfrowaną melodię, którą trzeba było odczytać.
- To jak z maszyną szyfrującą Enigma.
- Owszem.
- I jak pan doszedł, jak to wszystko połączyć? Jak pan rozgryzł ten szyfr?
- Najpierw analizowałem to wszystko tylko pod kątem graficznym, w komputerze, gdzie miałem przeniesione te wszystkie punkciki. Wiadomo, że jeśli mamy trójdźwięk, to mamy trzy dźwięki. Jeśli np. wyglądało coś na trójdźwięk, a brakowało jakiegoś sztyftu, to go tam wkładałem. Są pewne zasady budowy harmonii, muzyki.
- Wykorzystywał pan swoją wiedzę muzyczną na temat tego, jak jest zbudowany utwór, aby odszyfrować ten kod?
- Tak, ale najpierw było dużo domysłów, potem metoda prób i błędów, analiza tego, co mam. Jeśli te same dźwięki powtarzają się w innym utworze...
- W innym?!
- No właśnie. Tu miałem dodatkowe utrudnienie. Na tym walcu było zapisanych sześć melodii. Więc jeśli odkryłem trójdźwięk, który pasował do jednej melodii, to nie znaczy, że będzie pasował do drugiej, trzeciej czy czwartej.
- Krótko mówiąc trzeba było znaleźć klucz do rozwiązania tej zagadki.
- To trochę tak jak odkodowywaniem tekstu .
- Ile to trwało?
- Wszystko razem półtora roku.
- Jak pan wpadł na rozwiązanie?
- Konsekwencja, wiedza, doświadczenie, cierpliwość, i trochę szczęścia...
- W takiej kolejności?
- Chyba tak. Szczęście było ważne.
- Pamięta pan moment, kiedy już pan wiedział, że to jest to?
- Jak już trafiłem na te dźwięki, które mniej więcej wydawały się dobre, i przeniosłem to samo strojenie dla drugiego utworu, do kolejnych i okazało się, że melodie zaczynają brzmieć jak melodie, a nie jak zespół dźwięków wrzuconych do worka i wysypanych luzem, że to zaczyna grać, że jest światełko w tunelu, była euforia.
Więcej "Gazecie Powiatowej" - już do kupienia na terenie powiatu oławskiego. Dostępne również e-wydanie: DOSTĘPNE TUTAJ (Koszt 2.90 zł)
TAK TO GRA:
(ck)
Napisz komentarz
Komentarze