Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Ilość zdjęć
38 zdjęć
Toyota ma klasę!
W miniony piątek 4 października w Zespole Szkół im. Jana Kasprowicza w Jelczu-Laskowicach zainaugurowano działalność klasy pod patronatem fabryki Toyoty.
24 uczniów szkoły branżowej pod opieką Toyoty rozpoczęło oficjalnie naukę w zawodach mechanik pojazdów samochodowych oraz operator obrabiarek skrawaniem.
„Dzięki połączeniu wartości, które prezentuje jelczańska fabryka Toyoty, którymi są: szacunek, praca zespołowa, wiara w siebie, stawianie sobie nowych wyzwań i ciągłe doskonalenie z wartościami szkoły, której motto brzmi „Nie ma edukacji bez relacji” udało nam się połączyć siły w celu stworzenia tej klasy, z czego jesteśmy bardzo dumni.” – podkreśliła Agnieszka Żak, dyrektor ZS w Jelczu-Laskowicach.
Obecny na uroczystości wiceburmistrz Jelcza-Laskowic Romuald Piórko przypomniał, że ta szkoła była kiedyś placówką zakładową i w związku z tym ma tradycje w kształceniu przyzakładowym. Gratulując uczniom klasy i możliwości korzystania z doświadczeń takiej firmy jak Toyota życzył młodzieży sukcesów a szkole kolejnych klas patronackich. Takie życzenie wyraził również wicestarosta powiatu oławskiego Witold Niemirowski.
„W Japonii szkolnictwo, zwłaszcza techniczne, jest na bardzo wysokim poziomie. Normalne jest też to, że firmy współpracują ze szkołami po to by kształcić najlepszej klasy fachowców i to właśnie była nasza inspiracja do utworzenia tej klasy. – podkreślił Dariusz Mikołajczak, Wiceprezes fabryki Toyoty i dodał „Chcemy przyczynić się do budowania dobrej edukacji w regionie, w którym działamy. Przecieramy pierwsze szlaki połączenia biznesu ze szkolnictwem i chciałbym przy tej okazji zaapelować do innych firm w powiecie oławskim, żeby poszły podobną drogą.”
Toyota stworzyła i wyposażyła w szkole specjalną salę dydaktyczną do wykładów opartych o najnowsze technologie, prowadzonych między innymi przez specjalistów z fabryki. Zadbano tez o edukację praktyczną uczniów. Kształcący się uczniowie będą odbywać praktyki w jelczańskim zakładzie Toyoty oraz dzięki współpracy z partnerem fabryki również w warsztacie Toyota Bielany Nowakowski. Ponadto każdy uczeń klasy patronackiej otrzymał od Toyoty dodatkowe wsparcie w postaci wyprawki szkolnej, comiesięcznego stypendium naukowego, dofinansowania do posiłków, bezpłatnych dojazdów na praktyki oraz wsparcia aktywności sportowych. Najlepsi absolwenci klasy branżowej mają szansę na zatrudnienie w fabryce Toyoty.
Zdaniem Agnieszki Żak utworzenie klasy patronackiej to ogromy sukces szkoły, powrót do korzeni i tradycji a współpraca z Toyotą daje szerokie perspektywy i możliwości nauczania, za którym idzie nowoczesna technologia. „Chciałam aby nasi uczniowie uczyli się od najlepszych i to się udało.” – podkreśla dyrektor szkoły.
Ilość zdjęć
90 zdjęć
Honor, męstwo i duma - oławska policja ma sztandar. ZDJĘCIA
29 września to szczególny dzień dla policjantów i pracowników Komendy Powiatowej Policji w Oławie. Ta data przejdzie do historii oławskiej policji. Z inicjatywy samorządowców ziemi oławskiej jednostka otrzymała sztandar, który wręczył zastępca Komendanta Głównego Policji insp. Tomasz Szymański. Nadanie sztandaru w 100. rocznicę powstania policji państwowej to symbol najwyższego uznania za rzetelną i ofiarną służbę funkcjonariuszy.
Uroczystości odbyły się na oławskim Rynku. Ceremonię poprzedziła msza święta w intencji środowiska policyjnego w kościele pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Oławie, którą koncelebrował wrocławski biskup pomocniczy, prof. Andrzej Siemieniewski
Nadkom. Paweł Urbańczyk, Komendant Powiatowy Policji we Wrocławiu: „Szanowni Państwo chciałbym bardzo gorąco przywitać na uroczystości wręczenia sztandaru Komendzie Powiatowej Policji w Oławie. W imieniu własnym, wszystkich funkcjonariuszy i pracowników cywilnych tutejszej jednostki policji witam naszych honorowych gości. Szczególnie serdecznie witam Zastępcę Komendanta Głównego Policji, Pana insp. Tomasza Szymańskiego. Serdecznie witam komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu , Pana nadinspektora Tomasza Trawińskiego, Zastępcę Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu, Pana podinspektora Roberta Frąckowiaka. Witam biskupa pomocniczego, jego ekscelencję profesora Andrzeja Siemieniewskiego. Gorąco witam przedstawicieli władz samorządowych: przewodniczących rad powiatu, miast i gmin. W szczególności pragnę powitać Starostę Powiatu Oławskiego, Pana Zdzisława Brezdenia, burmistrza Miasta Oławy, Pana Tomasza Frischmana, burmistrza Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice, Pana Bogdana Szczęśniaka, p.o wójta gminy Oława, Pana Henryka Kuriatę, wójta Gminy Domaniów, Pana Wojciecha Głogulskiego. Niezmiernie miło jest nam gościć przedstawicieli wszystkich służb i instytucji na co dzień z nami współpracujących…”
W ceremonii, oprócz kadry kierowniczej, policjantów i pracowników Komendy Powiatowej Policji w Oławie udział wzięli komendanci miejscy i powiatowi województwa dolnośląskiego, byli komendanci powiatowi oławskiej jednostki oraz funkcjonariusze innych służb mundurowych. Wśród zaproszonych gości nie zabrakło przedstawicieli instytucji współpracujących z oławską Policją, duchowieństwa oraz mieszkańców.
Z inicjatywą nadania sztandaru Komendzie Powiatowej Policji w Oławie wystąpili samorządowcy ziemi oławskiej, zawiązując Honorowy Komitet Ufundowania Sztandaru dla Komendy Powiatowej Policji w Oławie. W trakcie uroczystości odczytano Akt Nadania Sztandaru podpisany przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Akt Wręczenia Sztandaru.
Oficjalnego przekazania sztandaru na ręce Komendanta Powiatowego Policji w Oławie, nadkom. Pawła Urbańczyka dokonał Zastępca Komendant Główny Policji, insp. Tomasz Szymański, który powiedział „Jestem zaszczycony, że mogę uczestniczyć w uroczystościach nadania sztandaru Komendzie Powiatowej Policji w Oławie. Jest to ukoronowanie wysiłków włożonych w umacnianie więzi ze społecznością powiatu oławskiego, a także podziękowanie policjantkom, policjantom i pracownikom cywilnym za poświęcenie oraz za zaangażowanie w codzienną służbę i pracę. Szanowni Państwo, sztandar to symbol najwyższych wartości – honoru, męstwa, dumy i etosu policyjnej służby. Jest również dowodem uznania społeczności lokalnej dla funkcjonariuszy policji za trudną i niebezpieczną służbę na rzecz bezpieczeństwa obywateli”. Ceremonii tej towarzyszył przewodniczący Komitetu Honorowego Ufundowania Sztandaru dla KPP w Oławie, Zdzisław Brezdeń.
Uroczyste wręczenie sztandaru poprzedziło symboliczne wbicie w drzewiec gwoździ honorowych. Złożono również podpisy w księdze pamiątkowej sztandaru.
Szef oławskich policjantów podziękował mieszkańcom i samorządowcom za docenienie służby.
Uroczysty apel uświetniła Orkiestra Reprezentacyjna Dolnośląskiej Policji wykonując pokaz musztry paradnej. Ceremonię zakończyła defilada z udziałem Kompanii Reprezentacyjnej Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Źródło KPP w Oławie
Fot. Krzysztof A. Trybulski
[caption id="attachment_100374" align="aligncenter" width="1024"] ????????????????????????????????????[/caption]
[caption id="attachment_100397" align="aligncenter" width="1024"] ????????????????????????????????????[/caption]
[caption id="attachment_100425" align="aligncenter" width="1024"] ?[/caption]
Ilość zdjęć
67 zdjęć
Potęga oławskich skoków. ZDJĘCIA
Tytuł relacji z amatorskich zawodów sportowych, rozegranych w niedzielne popołudnie 15 września na hipodromie przy ulicy Oleandry w Oławie, może być dla niektórych mylący. Do prawdziwej potęgi droga bowiem daleka, ale takim właśnie mianem określa się jeden z rodzajów konnej rywalizacji...
Konkurs potęgi skoków polega na pokonywaniu przez jeźdźca i konia coraz wyższych przeszkód, które w najbardziej prestiżowych zawodach międzynarodowych przekraczają nawet dwa metry. Warto tu dodać, że długoletni i wciąż niepobity rekord świata, ustanowiony jeszcze w 1949 roku, przez Chilijczyka Alberta Larraguibela, na koniu "Huaso", wynosi 247 cm. Tak wysoko w Oławie oczywiście nikt nie skakał, ale wynik najlepszych miejscowych amazonek na poziomie 135 cm też do najgorszych nie należy...
Zawody zorganizowane przez niestrudzonego Jana Sienkiewicza oraz innych działaczy JKS "W siodle", stanowiły pokazową część nieco wcześniej rozegranych tam "Tęczowych zawodów jeździeckich", o których piszemy szerzej w tym numerze gazety, na stronie 22.
Do rywalizacji przystąpiło osiem amazonek, trenujących jeździectwo w oławskim JKS. Cztery konkurowały na kuckach, a cztery na dużych koniach.
W pierwszej grupie najlepiej spisała się Nikola Szołdra, dosiadająca szalonego "Sprintera". Ten mały, ale jakże dynamiczny rumak rozpoczął od pokonywania przeszkód rozłożonych na wysokości 40 cm, a skończył dopiero przy stacjonacie z górną belką oddaloną od ziemi o 125 cm. Łatwo się jednak nie poddał i dopiero po trzech kolejnych odmowach został przez jury konkursu odsunięty od dalszej rywalizacji.
Drugie miejsce w skokach kucyków zajęła Amelia Pawlak, dosiadająca "Famy", a trzecie Lena Boruń na "Harmiderze". Ambitnie walczyła najmłodsza uczestniczka turnieju - Inga Aksman, galopująca i skacząca przez przeszkody na małej klaczy "Carmen".
Jeszcze większe emocje towarzyszyły startującym amazonkom oraz widzom podczas konkursu z udziałem dużych koni. Groźnie wyglądające upadki zaliczyły Paulina Szewczyk, dosiadająca "Deklaracji" oraz Anastazja Abramenko, która jechała na "Lotce". Na szczęście poza drobnymi potłuczeniami ani amazonkom ani koniom nic złego się nie stało, więc dalej uczestniczyły w konkursie. Sporo problemów z wprowadzaniem młodej klaczy "Wineta" na parkur miała dosiadająca ją Weronika Łuczkiewicz. Potrzebna była albo asysta trenerki, albo inny koń do pary, za którym mknęła trochę szalona "Wineta". Po zaliczeniu przeszkody z parkuru też zjeżdżała pełnym cwałem, więc chwilami w boksach i na rozprężalni robiło się niebezpiecznie. - Wszystko jest pod kontrolą! - uspokajał Jan Sienkiewicz trochę tym przestraszonych widzów, zwłaszcza tych najmłodszych.
Od początku konkursu dużych koni świetnie na parkurze spisywała się Marta Masalska, dosiadająca pięknie się prezentującej "Whisky". Ta dostojna klacz, w parze z doświadczoną amazonką, za drugim podejściem w finałowej fazie jako pierwsze przeskoczyły 135 cm i to był najlepszy w tym momencie wynik zawodów. Po chwili jednak tę samą wysokość zaliczyły także Paulina Szewczyk na "Deklaracji", Weronika Łuczkiewicz na "Winecie" oraz Anastazja Abramenko na "Lotce". Do dekoracji flo i po odbiór nagród rzeczowych w postaci sprzętu jeździeckiego wyjechały więc wszystkie te zawodniczki razem, a na końcu wspólnie z amazonkami na kucykach w takt marszu Radeckiego wykonały efektowną rundę honorową, kończąc nią te ciekawe i emocjonujące zawody.
Podziękowania
Jeździecki Klub Sportowy "W Siodle" serdecznie dziękuje sponsorom konkursu potęgi skoku podczas XVI "Tęczowych Zawodów Jeździeckich": Urzędowi Miejskiemu w Oławie, Zakładowi Wodociągów i Kanalizacji w Oławie, Starostwu Powiatowemu oraz firmie "Mustang".
Tekst i fot.: Krzysztof A. Trybulski [email protected]
Ilość zdjęć
112 zdjęć
Lucky najsympatyczniejszym psem Oławy!
Oława. Głosami uczestników "Oławskiego pikniku z psiakiem" tytuł najsympatyczniejszego czworonoga zdobyła 6 miesięczna Lucky. Jej 10-letni właściciel Walery, trzy lata musiał czekać na wymarzonego pupila i w końcu rodzice spełnili jego życzenie. To jednak szukająca domu Moli była duszą towarzystwa. Suczka ze schroniska witała się ze wszystkimi uczestnikami
- Bardzo się cieszę, że widzę tak wiele znajomych twarzy, pyszczków i merdających ogonków - tymi słowami Marta Aksman, lekarz weterynarii prowadząca oławskie przytulisko, współorganizator pikniku, witała wszystkich zwierzolubów na czwartym oławskim pikniku. - To impreza dla wszystkich, którzy mają psy, chcą mieć psy, lubią ich towarzystwo i spędzać z nimi czas. Po co to wszystko? By poczuć jedność i radość z posiadania psa i aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu.
Oprócz niecodziennej możliwości spędzenia czasu z rodziną i czworonogiem piknik był także okazją do rozmów z wolontariuszami, którzy pomagają w przytulisku, o ich pracy i tym dlaczego warto to robić. Jak dodaje Aksman - pomagać może każdy. Wystarczy naprawdę niewiele choćby popołudniowy spacer czy wspólna zabawa z czworonogiem z przytuliska. Każde wyjście z boksu, czy zdjęcie na fb zwiększa szanse na adopcję... Pełna relacja z tego wydarzenia w najbliższym wydaniu "Powiatowej"
Fot. Wioletta Kamińska
Suczka Moly! Bardzo przyjazna, witała się z uczestnikami pikniku
Ilość zdjęć
10 zdjęć
94 Oktany w podróży życia. Relacja, zdjęcia
Stowarzyszenie 94 Oktany działa w Jelczu-Laskowicach. To klub zrzeszający miłośników zabytkowych pojazdów. Angażują się również w działalność społeczną i pomagają! Trwa ich wyprawa do Turcji, wyruszyli 10 września (pisaliśmy o tym TUTAJ i TUTAJ Dziś kolejna relacja z tej wyprawy…
Turcja.
Wjeżdżamy na granicę turecką i po odwiedzeniu czterech okienek udaje nam się ruszyć w dalszą drogę. Dwukrotnie zatrzymujemy się aby kupić winietę i zamiast porady jak kupić, dostajemy poradę jak dojechać za darmo. Do Istambułu docieramy późnym wieczorem a pokonanie 20 milionowego miasta zajmuje 2 godziny. Wreszcie trafiamy do naszego hotelu. Hotel Dilek położony jest w "szemranej" dzielnicy i trochę obawiamy się o nasz samochód, jak się później okazuje zupełnie niepotrzebnie. Tu już czeka na nas załoga "Żukietty" z Oldtimer Chojnów. Decydujemy się na wyprawę do miasta na jedzenie. W ulicznym barze zamawiamy lokalne jedzenie a w oczekiwaniu próbujemy papryki tak ostrej, że łzy napływają same do oczu. Smakujemy przystawki w formie małż co jak się okazuje nie jest najlepszym pomysłem....
Rano ruszamy na zwiedzanie miasta. Chyba tradycyjne jak większość przyjezdnych ruszamy na Grand Bazar. To świątynia kiczu i podróbek wszystkich marek świata. Bez problemu można tu nabyć buty, koszulki spodnie i perfumy. Oczywiście są też dywany, chusty i okropnie słodkie tureckie słodycze.
Przenosimy się do herbaciarni na sziszę a później ruszamy do obowiązkowych atrakcji turystycznych. Wieczorem docieramy nad zatoką Bosfor. Za równowartość 7 zł płyniemy do Azji i z powrotem.
W nocy lądujemy w hotelu a w zasadzie na jego dachu z którego rozpościera się wspaniały widok na morze Marmara. Nas jednak hipnotyzuje toczące się do okoła życie. Pomimo późnej pory na ulicy bawią się dzieci, na przeciw nas na dużym placu ktoś segreguje śmieci a w ciasnych piwnicach obierane są małże i gotowana kasza. Tu raczej nigdy nie zagląda sanepid. Zapach gotowanych małż a w zasadzie jego smród jest tak gęsty że ciężko oddychać. Na szczęście zatoką Bosfor to miejsce w którym cały czas wieje wiatr.
Oglądanie a w zasadzie podglądanie życia które toczy się na tych uliczkach to doznania i wrażenia których nie serwuje biuro podróży. Teraz dopiero czujemy jak bardzo ciekawe jest to miasto. Miasto w którym można bez problemu zobaczyć drogie modele samochodów ale i biednych skromnych ludzi którzy ciężko pracują by przeżyć.
Zdarza nam się przyglądać jak dorastająca młodzież pcha po ulicach ciężkie wozy, sprzedających na każdym rogu kebaby Turków.
Istambuł to ogromny tygiel, garnek w którym pomieszane są wszystkie smaki świata.
Trzeba być jednak bardzo czujnym, można kupić gałkę loda za 16 złotych albo zjeść dobry obiad za podobne pieniądze.
Jutro drugi dzień zwiedzania.
Opuszczamy Turcję i wjeżdżamy do Grecji.
Pierwsza zauważalna zmiana to o wiele gorsza nawierzchnia. Kierowcy jeżdżą zgodnie z przepisami ale na drogach spotkać można wiele starych aut. Nas zachwycają napotykane "graty" więc często zatrzymujemy się by zrobić zdjęcie. Jedziemy wybrzeżem w kierunku Salonik, widoki są wspaniałe. Po południu zatrzymujemy się na polu namiotowym. Cena za 4 osoby, auto i namiot 20 euro. Pędzimy na pustą piaszczystą plażę i wbiegamy do ciepłego morza. Wieczorem zamawiamy pizzę specjale i zimne piwo. Pizza smakiem nie nawiązuje do nazwy. Rano w dalszą drogę. Mijamy liczne pola bawełny i plantacje winogron. Pniemy się teraz mozolnie pod górę w kierunku Bułgarii.
Bułgaria.
Na granicy wita nas uśmiechnięty celnik.
Wypowiada po angielsku "dont wory, be happy" i oddaje paszporty. Chwilę później zatrzymują nas chodzące po drodze krowy.
Zatrzymujemy się w muzeum Retro Auto. Oglądamy pokaźną kolekcję zabytkowych samochodów dominują głównie Jaguary i auta sportowe ale jest też Citroen 2CV i Mini Moris. Nakręceni jedziemy do kolejnego muzeum motoryzacji,tym razem kolekcja ograniczenia się tylko do aut z dawnego bloku wschodniego. Łady, Wołgi, Moskwicza ale i polski Fiat 126 i Warszawa 223. Oprócz samochodów podziwiamy zbiory pamiątek z tamtego okresu. Gumy Turbo, magnetofony szpulowe, czarno-białe telewizory, suszarki i tenisówki. Ruszamy w dalszą podróż a bułgarskie wioski wciąż wyglądają jak by czas się tu zatrzymał. Osiołki ciągną wozy z warzywami, na ulicach spotykamy licznie występujące Łady 2104 ale trafia się polski Fiat 125 z 1970 roku. Dalej jedziemy autostradą do Serbii. 10 km przed granicą kończy się droga i ostatnie kilometry pokonujemy po dziurawej kostce z żwirowymi plackami. Ograniczenie prędkości do 20 km/h a to i tak o wiele za dużo.
Na granicy żegna nas kolejny uśmiechnięty bułgarski celnik, który na widok naszego auta puszcza nas poza kolejką.
Serbia wita nas piękną autostradą.
Radek nasz sternik pokładowy pobija nasz rekord prędkości i z górki pędzimy 120 km/h. Na chwilkę zjeżdżamy na drogę krajową która malowniczo wije się między górami.
Ponownie robimy dziesiątki zdjęć i filmów.
Wracamy na autostradę gdzie kilometry szybko mijają. Nasz zepsuty licznik kilometrów kręci kolejne 20 km na minutę. A może on działa prawidłowo?
Za oknem robi się ciemno a to dopiero 19 godzina. Jest też zimno, zaledwie 19 st. C.
Przed nami Węgry.
Na ostatnim poborze opłat w Serbii stoi VW na polskich rejestracjach. Rodacy mają problem. Silnik zgasł i nie chce zapalić. Przepychamy auto do okienka kasy i dalej na pas awaryjny. Próbujemy usunąć awarię, która wygląda na uszkodzony akumulator.
Niestety to nie to. Próbujemy usunąć awarię ale jest druga w nocy, stoimy na autostradzie i doskwiera nam zimno. Szybka decyzja i hołdujemy ich auto na lince (pasie transportowym) do granicy węgierskiej. Kilometr przed granicą zostawimy ich na stacji paliw. Tu są bezpieczni, mają zasięg telefonu z UE i ciepłe posiłki. Dalej muszą sobie poradzić sami, nie możemy im więcej zaoferować. Jak się okazuje wracają z wakacji w Albanii i mają assistance który po nich przyjedzie. Ruszamy na granicę. Ostatni raz mam nadzieję wyciągamy dokumenty do kontroli.
O 3:00 w nocy powinniśmy być w Budapeszcie. Załoga decyduje się na nocną jazdę do domu. Wszyscy jesteśmy zmęczeni ale tęsknimy za domem i naszymi bliskimi. Na liczniku już ponad 5.000 km odkąd wyruszyliśmy z domu.
**
Pozdrawiamy serdecznie
Załoga Ekspedycji charytatywnej 94 Oktany dla DCO w składzie:
Grzegorz Zabierowski-Kapitan
Radosław Babijczuk-Sternik
Ireneusz Jurasik- I Oficer
Krzysztof Cierlik- Bosman
Zbierają pieniądze na Dolnośląskie Centrum Onkologiczne we Wrocławiu. Więcej na temat zbiórki na www.94oktany.pl
Ilość zdjęć
36 zdjęć
Marzenia się spełniają! Legenda polskiej piłki patronem szkoły!
Gać. Wzorcowy patron. - Jeśli niespełna siedemnastoletni chłopiec, debiutuje w narodowej reprezentacji i jeszcze strzela dla niej gola, to czy można sobie wyobrazić inne, lepsze niż takie właśnie spełnienie sportowego marzenia? - pytał trochę retorycznie w piątek 13 września, na uroczystym spotkaniu ze społecznością Szkoły Podstawowej w podoławskiej miejscowości Gać, główny bohater dnia, złoty medalista olimpijski i bez wątpienia jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy - Włodzimierz Lubański.
- Gdy całkiem niedawno uroczyście otwieraliśmy tu halę sportową i nadaliśmy jej imię właśnie Włodka Lubańskiego, to bardzo chciałem, by już wtedy do nas przyjechał, ale z powodu ważnych obowiązków zawodowych okazało się to wówczas niemożliwe. No cóż, marzenie się w końcu spełniło! - mówił w kuluarowych rozmowach, nie ukrywając radości i zadowolenia, główny inicjator i pomysłodawca wyboru patrona gackiej hali sportowej oraz miejscowej szkoły - wójt gminy Oława Jan Kownacki
- W dzisiejszych trudnych czasach trzeba być bardzo ostrożnym przy wyborze patrona jakiejś publicznej placówki czy instytucji, czego wielce pouczający przykład mamy w pobliskim Wrocławiu, gdzie honorowym "opiekunem" najbardziej prestiżowej uczelni w mieście wybrano kiedyś prezydenta Bieruta, a potem długo, bardzo długo wstydzono się i tłumaczono z tej decyzji - zwłaszcza po tym, gdy ujawniono całą prawdę historyczną o tej niezbyt chlubnej, wręcz mrocznej, jak się okazało, postaci - tak trochę niepokojąco mówił na początku kazania podczas nabożeństwa w sąsiadującym ze szkołą i halą kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego ksiądz proboszcz Mieczysław Tomasz Sałowski, z parafii w Małujowicach, do której przynależy gacka świątynia i cała miejscowość Gać.
Proboszcz zapomniał
Właśnie specjalnie zamówioną mszą świętą rozpoczęto uroczystość nadania miejscowej szkole podstawowej sztandaru oraz imienia Włodzimierza Lubańskiego. Małujowicki kapłan szybko jednak wyjaśnił, że w przypadku tej akurat postaci, nikt nie powinien mieć obaw, ani wątpliwości: - Wszyscy ludzie z mojego pokolenia doskonale znają i pamiętają pana Włodka. Wiedzą też, jak wiele nam dostarczył i ile w nas zaszczepił pozytywnych wrażeń oraz emocji, których nie zapomina się do końca życia. On po prostu - tak jak kiedyś święty Paweł - wystartował w dobrych zawodach, bieg ukończył i wiarę ustrzegł. I to właśnie zaowocowało dzisiejszym wydarzeniem, które jest świętem nie tylko szkoły, ale całej naszej lokalnej społeczności...
Pełna relacja z tego wydarzenie w kolejnym wydaniu "Powiatowej" - 19 września
Tekst i fot.: Krzysztof A. Trybulski [email protected]
[caption id="attachment_99581" align="aligncenter" width="1024"] ????????????????????????????????????[/caption]
[caption id="attachment_99582" align="aligncenter" width="745"] ????????????????????????????????????[/caption]
[caption id="attachment_99587" align="aligncenter" width="1024"] ????????????????????????????????????[/caption]
Ilość zdjęć
33 zdjęcia
Trzeba czytać! Trzeba czytać! I jeszcze raz trzeba czytać!
OŁAWA. W ramach corocznej akcji "Narodowego czytania" dyrekcja i uczniowie Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego przy udziale oławskiego starostwa zorganizowali na placu przed budynkiem starostwa wspólne czytanie nowel
To akcja, którą zapoczątkował prezydent Bronisław Komorowski, a której tradycję kontynuuje obecna głowa państwa Andrzej Duda. W tym roku wybór padł na nowele, których teksty w większości powstały w czasach pozytywizmu. Te utwory często miały charakter społeczny, wydźwięk ludzki, dlatego bardzo dobrze odnajdują się w klimacie narodowego wspólnego czytania - tak uzasadniali wybór prowadzący wydarzenie uczniowie. Wśród utworów znalazły się: "Katarynka" Bolesława Prusa, "Sawa" Henryka Rzewuskiego, "Orka" Władysława Reymonta, "Dobra pani" Elizy Orzeszkowej, "Dym" Marii Konopnickiej, wstęp do "Sanatorium pod Klepsydrą" Brunona Schulza, "Sachem" Henryka Rzewuskiego, "Rozdziobią nas kruki i wrony" Stefana Żeromskiego. Do czytania oprócz uczniów i nauczycieli poszczególnych szkół ponadpodstawowych z naszego powiatu, zaproszeni zostali starosta Zdzisław Brezdeń, kierownik Izby Muzealnej Ziemi Oławskiej Marta Możejko, naczelnik wydziału oświaty kultury, sportu i zdrowa Małgorzata Łagowska. - Mamy szansę dotknąć, jakieś części naszej narodowej tożsamości, naszego języka. Wiemy jak bardzo ważne jest czytanie - mówił rozpoczynając wydarzenie starosta. - Ósme narodowe czytanie wychodzi na wprost potrzebom związanym z tym, że należy nam przypominać, że trzeba czytać. Trzeba czytać. I jeszcze raz powtórzę trzeba czytać!
Tekst i fot.: Grzegorz Kacała [email protected]
Ilość zdjęć
46 zdjęć
Udane święto plonów! ZDJĘCIA
Gmina Jelcz-Laskowice. Dożynki gminne tym razem zorganizowano w Kopalinie. Rozstrzygnięto konkursy na najpiękniejszy wieniec i najlepiej przystrojoną posesję. Kto zwyciężył?
Trzecie miejsce zajął wieniec z Wójcic, drugie z Piekar, a pierwsze z Minkowic Oławskich. Zwyciężczynie były bardzo szczęśliwe: - Nie spodziewałyśmy się! - mówiła Maria Lala-Chromińska. - Dlatego nasza reakcja była spontaniczna, jesteśmy zachwycone, to wielkie przeżycie. Nad wieńcem pracowało wiele osób. Zaczęło się od zbioru zboża, potem trzeba było to wszystko zbudować i udekorować. W pojedynkę nikt nie byłby w stanie tego zrobić. Chciałyśmy stworzyć koronę w tradycyjnym stylu, miałyśmy stary stelaż i nim się inspirowałyśmy. To była świetna praca zespołowa i przy okazji super zabawa.
Wielkie święto rolników rozpoczął barwny korowód dożynkowy. Potem odprawiono mszę świętą dziękczynną. Wierni dziękowali Bogu za plony i prosili o urodzaj w przyszłym roku. Choć susza w tym roku spowodowała, że praca była trudniejsza niż w poprzednich latach, rolnicy mają nadzieję, że następnym razem będzie już lepiej. Tuż po eucharystii przyszedł czas na tradycyjny ceremoniał dożynkowy.
Rozpoczął go burmistrz Bogdan Szczęśniak: - Witam serdecznie na tradycyjnych dożynkach. Dziękuję mieszkańcom Kopaliny za przygotowanie tego wszystkiego. Jest to duże przedsięwzięcie, ale nowa pani sołtys oraz rada sołecka poradzili sobie świetnie. Dożynki to jest czas, w którym rolnicy dziękują Bogu za zebrane plony, a my dziękujemy rolnikom za ich trud. Pracowałem 10 lat w branży rolniczej, więc wiem, na czym to polega, choć wtedy była zupełnie inna technologia zbierania plonów. Jest to praca trudna i niewdzięczna, bo to tak naprawdę mowa o zakładzie pracy pod niebem. Od kilku lat mamy suszę, plony są niższe, ale rolnicy ciągle pracują na tej ziemi i szukają tu źródła dochodów. Jako samorząd staramy się wspierać was jak tylko możemy. Zawsze proponuję Radzie Miejskiej stawki podatku rolnego na najniższym poziomie, by choć trochę wam ulżyć.
Więcej w "papierowym" wydaniu "Powiatowej".
Tekst i fot. Kamil Tysa NAJLEPSZY WIENIEC