Z historią walk i użytym w nich wyposażeniem i oraz sprzętem można się zapoznać w pobliskim muzeum "Overlord", w Colleville-sur-Mer. Na każdym zwiedzającym robi niesamowite i wręcz oszałamiające wrażenie. Doznania potęgują dochodzące z głośników odgłosy walk. Mnie jednak najbardziej zafascynowała ciężarówka marki Ford Canada, od której nie mogłem oderwać oczu. Musiałem zadać sobie tyle trudu i pokonać tyle kilometrów, aby ją po raz pierwszy zobaczyć. Ale było warto. Obfotografowałem ją ze wszystkich stron. Jednak musiałem się z nią rozstać. Ogromnie żałowałem, że nie można usiąść za jej kierownicą. Mam nadzieję, że kiedyś taka okazja jeszcze się nadarzy. Tymczasem czekała nas ostatnia z pięciu wielkich plaż - "Utah". Na leżącej w północnej Francji plaży, pomiędzy Poupeviille a La Madeleine, długiej na 5 kilometrów, zawsze można spotkać wielu turystów i pasjonatów historii, zwłaszcza że w pobliżu znajdują się muzeum i niewielka knajpka z amerykańskimi wojennymi gadżetami. Stamtąd wyruszyliśmy do Dolnej Normandii, zahaczając po drodze o dwie ekspozycje sprzętu wojskowego z II wojny światowej.
Na dłużej zatrzymaliśmy się w Falaise i Chambois, by pod wieczór wjechać tzw. "polską drogą" na Mont Ormel - wzgórze 262, określane w literaturze historycznej jako "Maczuga". Jest to miejsce szczególne dla Polaków. To tutaj od 8 do 21 sierpnia 1944 odbyła się słynna bitwa pod Falaise, w której znaczącą rolę odegrała 1. Dywizja Pancerna gen. Maczka, wchodząca w skład II Korpusu Kanadyjskiego. Polacy stoczyli heroiczny bój o strategiczne wzgórza wokół Falaise i Chamois, z desperacko broniącymi się dywizjami niemieckimi, które za wszelką cenę chciały wyrwać się z okrążenia. Generał Bernard Law Montgomery, który dowodził siłami lądowymi i był jednocześnie dowódcą 21. Grupy Armii Brytyjskiej, powiedział: - Niemcy byli jakby w butelce, a polska dywizja była korkiem, którym ich w niej zamknęliśmy. Cytowany wcześniej porucznik Mieczysław Wartalski wspominał: - Dywizja walczyła tutaj po prostu piekielnie, do ostatniego wysiłku i wyczerpania zasobów fizycznych i materialnych, aż wreszcie zatrzymała Niemców. Inny polski weteran, kapitan Stanisław Jeziorny: - Tu nam dużo czołgów zniszczyli, mój czołg się spalił, ale my parliśmy do przodu, dużo żołnierzy poległo, tu były najcięższe walki. Marian Słowiński, odnosząc się do tamtych wydarzeń, mówił: - Kolegów, którzy zginęli, zakopywaliśmy płytko w ziemi, w kocach, zaznaczaliśmy na mapie, gdzie leżą, by później przekazać ich zwłoki we właściwe miejsce. Z kolei ppłk. Stanisław Koszutski tak wspominał przybycie na Maczugę 4. Kanadyjskiej Dywizji Pancernej: - Z pierwszego czołgu wyszedł kapitan Pierre Sevigny i ze łzami w oczach podszedł do polskich brudnych, oberwanych i wyczerpanych zwycięzców, stanął na baczność i zasalutował: "What a bloody spectacle! This is a real Polish Battlefield. My God!" (Co za krwawe przedstawienie! To jest prawdziwe polskie pole bitwy. Mój Boże!).
Reklama
Śladami taty w 70. rocznicę lądowania w Normandii i wyzwolenia Bredy (3)
Duże wrażenie zrobiło na nas miejscowe muzeum D-Day, które przypomina historię niezwykłego portu i operację, rozpoczętą rankiem 6 czerwca 1944 pod dowództwem gen. Dwighta Dawida Eisenhowera
- 19.02.2015 16:27 (aktualizacja 27.09.2023 15:52)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze