Po uroczystym otwarciu odnowionego obiektu, szczyty frekwencji widzów osiągnęły trzy przedstawienia musicalu "Czas". Centrum Sztuki wciąż serwuje oławianom kulturalne dania. Już nie trzeba wystawać w długiej kolejce, żeby kupić bilet, co pamiętają starsi oławianie. Nawet za pośrednictwem klawiatury w swoim komputerze można sobie zafundować wejściówkę, wybierając miejsce na widowni. Wyraźnie się ożywia zainteresowanie kulturą, mocno przywiędłe prawie przez dwadzieścia lat. Jednak telewizja nie zabija chęci bezpośredniego oglądania i podziwiania artystów nawet z wyższej półki. Już bez wstydu można ich zapraszać na scenę w naszym mieście. W nawiązaniu do nazwy ulicy, będzie to nasz młyn kulturalny.
Wprawdzie młyna na niej nie będzie, zastąpi go nowoczesny browar. Lada miesiąc zacznie raczyć oławian złocistym napojem. Chmiel już na pewno gdzieś tam się suszy. Ze względu na "procenty", piwo lekko się kłóci z kulturą pobliskiej "Odry", ale tylko wtedy, gdy leje się zbyt wielkim strumieniem. Miejmy nadzieję, że nie będzie takich zgrzytów. A szklaneczka piwa nie hańbi sceny.
Zresztą nazwy ulic rzadko mają związek z tym, co się na nich dzieje. To raczej nawiązanie do historii. Jest w Oławie Rzeźnicza, ale tam nie ma śladu po tej profesji, chyba że jakiś maluszek pogryza paróweczkę, ewentualnie przechodzi tamtędy jakaś świnia na dwóch nogach. Niestety, czasem tak bywa, i nie tylko tam, jeśli ktoś zapomni, że jest człowiekiem i nie zachowa umiaru. Rybacka też nie ma nic wspólnego z rybakami, bo tam ich już nie ma od dawna. Nawet wędkarzy nie widać, bo kto chciałby smakować rybę, złowioną w tym potężnym ścieku?
Owszem, jest tu i ówdzie ulica Oławska, przede wszystkim w sąsiedztwie, np. we Wrocławiu, w Jelczu-Laskowicach, w Brzegu i w Strzelinie. Natomiast miło, że nawet w Monachium jest Ohlauerstrasse, czyli po naszemu Oławska. To nowa ulica, budowana już po wojnie, więc oczywiste, że tam zasiedli przedwojenni oławianie. Dla nas jedyna przykrość, że stamtąd widać Dachau, pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny. W hitlerowskich czasach wielu Polaków przeżywało tam katorgę i koniec istnienia. Wieziony do tego obozu oławianin ks. Bernard Lichtenberg, sprzeciwiający się hitlerowskiemu ludobójstwu, zmarł w drodze do Dachau.
A może ktoś spotkał w Polsce lub w innych krajach ulicę Oławską? Prosimy o informacje. Jednak najważniejsze, że "Odra" coraz ładniej płynie. Wiosłujmy!
Edward Bykowski
Reklama
Młyńska znów jest popularną ulicą w Oławie. Odżyła tam "Odra" i wypiękniała. W poprzednim ustroju była kinem i największą salą na wszelkie akademie oraz imprezy, mniej lub więcej artystyczne. Teraz pachnie nowoczesnością i teatrem
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze