Z informacji Jerzego Urbaniaka, miłośnika historii jelczańsko-laskowickiej, publikującego na stronie www.jelcz-laskowice.republika.pl, wynika, że w czasie II wojny światowej bystrzycka fabryka była obozem pracy przymusowej Żydów - głównie kobiet. Niestety, to są wiadomości przekazane autorowi ustnie - nie dotarłem do żadnych dokumentów w tej sprawie.
A jak było przed wojną? Niestety, nie znalazłem informacji, czy w Bystrzycy była jedna fabryka w trzech budynkach, czy trzy oddzielne zakłady. Wiadomo za to na pewno, że jednym z właścicieli bądź dzierżawców fabryki, co wówczas było często praktykowane, był Otto Deter. To jego nazwisko najczęściej widnieje na zdjęciach bystrzyckiej fabryki, umieszczanych na przedwojennych pocztówkach. Jak mogła u niego wyglądać praca, znalazłem w opisie podobnej fabryki, jaką Otto Deter dzierżawił na początku XX wieku w Tworkowie. Podobno był tak dobrym dzierżawcą, że wielu ludzi właśnie jego uważało błędnie za pomysłodawcę, budowniczego i właściciela tworkowskiej cygarowni.
Czy podobnie zorganizowana była praca w bystrzyckiej fabryce cygar?
- Jednopiętrowy budynek cygarowni zbudowano z czerwonej cegły. Fabryka miała wysokie i szerokie okna - czytamy w opisie z Nowin Raciborskich, z 1905 roku (opr. Anna Bindacz, "Nowiny Raciborskie" 2005). - Sale do pracy były dwie. Jedna, duża i przestronna na piętrze, druga mniejsza na parterze. Przed fabryką stały ławki, na których w czasie przerw odpoczywały pracownice. Nie zabrakło też miejsc na rowery; było ich codziennie mnóstwo, bo kobiety przyjeżdżały na nich do pracy. W cygarowni pracowało około dwustu kobiet i dziewcząt. (...) Pracowano na akord. Nie było ustalonej liczby cygar, którą powinna wykonać kobieta w ciągu dnia. Im więcej ich zrobiła, tym więcej dostawała pieniędzy. Pensje wypłacano co trzy dni. Jak wyglądała praca w cygarowni? W ciemnej i chłodnej piwnicy moczyły się liście tytoniu, które później wynoszono na strych. Na strychu była wysoka temperatura - odpowiednia do suszenia tytoniu. Porządnie wysuszone liście tytoniu drobno krojono, po czym rozkładano je na czystym miejscu do ponownego suszenia. Później zbierano posiekany tytoń i dodawano do niego ciekawe proszki zapachowe. W ten sposób powstała tabaka, czyli tytoń zaprawiony interesującymi i niezwykłymi nieraz wonnościami. Tabakę zawijano w wilgotne liście. Aby liście dobrze trzymały tabakę delikatnie sklejano je klejem. Zrobione cygara wkładano do drewnianej formy, mającej dwadzieścia wgłębień. Przykrywano formę drewnianą przykrywą i poddawano prasie. Po prasowaniu kobiety ręcznie poprawiały wygląd cygar. Następnie cygara wypalano w ogromnym piecu znajdującym się w piwnicy. Po ich wyjęciu znowu sprawdzano kształt cygar. Tym, które się przypaliły, obcinano wierzchołek. Zwano je sztompami i były tańsze od tych zakończonych na ostro.
Reklama
Bystrzyca, jakiej nie znacie (1)
Trzy duże zakłady produkcyjne - to prawdziwe zagłębie świecowo-zniczowe. Do tego tartak, piaskownia, szkoła, przedszkole, lekarz, bank, apteka oraz parę sklepów i mniejszych zakładów, ale do przedwojennej potęgi wsi wciąż jeszcze daleko
- 20.08.2014 09:10 (aktualizacja 27.09.2023 16:00)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze