22 kwietnia zeznawały przed wrocławskim sądem m.in. pracownice socjalne z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie oraz kuratorka sądowa.
- Do pani C. przyjechałam razem z koleżanką, która miała przeprowadzić wywiad środowiskowy, w sprawie obowiązku alimentacyjnego - opowiadała pracownica GOPS. To było w marcu 2012. Kamila była wtedy w grubej kamizelce, choć było ciepło. Mimo wszystko widać było powiększony brzuch. Na pytanie, czy jest w ciąży, Kamila zaprzeczyła. Tłumaczyła, że powiększony brzuch, to efekt ropienia po urodzeniu ostatniego dziecka. - Wydawało mi się to dziwne, więc zapytałam znajomą położną z przychodni "Ewa-Med", gdzie miała się leczyć Kamila, ale położna zaprzeczyła, by kobieta korzystała tam z opieki lekarskiej - zeznawała świadek. Parę tygodni później zobaczyła Kamilę już bez brzucha. Wyglądała, jakby właśnie urodziła dziecko. W tym samym czasie do GOPS docierały sygnały, że coś dziwnego dzieje się w tej rodzinie.
Świadek oceniła Tadeusza - konkubenta Kamili - jako dość ograniczonego intelektualnie. Mówiła, że Kamila byłaby w stanie wmówić mu wszystko. Nawet to, że nie jest w ciąży.
Na temat prawdomówności Kamili podobnie wypowiedziała się kolejna pracownica socjalna, znająca oskarżoną i jej rodzinę: - Doszły do nas słuchy, że pani C. składała nieprawdziwe informacje, np. podawała, że jest po rozwodzie, a była w związku małżeńskim. Podawała też nieprawdziwe nazwisko swojego najmłodszego dziecka.
14 maja 2012 świadek otrzymała anonimowy telefon, żeby pojechać do Kamili: - W tym samym czasie odwiedził mnie jej ojciec i powiedział, że ma podejrzenie, iż córka była w ciąży, a dziecka nie ma.
Ojciec Kamili opowiadał świadkowi, że jego przeświadczenie o ciąży córki wynikało także z rozmów Kamili z Tadeuszem, który głaskał konkubinę po brzuchu i cieszył się, że będzie miał syna. To zeznanie świadczyłoby, że Tadeusz - wbrew swoim wcześniejszym zeznaniom - mógł mieć świadomość, że jego partnerka spodziewa się dziecka. Wiemy to jednak nie wprost od ojca Kamili, tylko z zeznań osoby trzeciej.
- Ojciec rozmawiał telefonicznie ze swoją drugą córką, bo chciał wypytać, co z ciążą Kamili - opowiadała dalej świadek. - Ona potwierdziła, że miała takie same podejrzenia, ale siostra zaprzeczała. 14 maja pojechałyśmy z koleżanką "w środowisko". W domu był kuzyn pani C., opiekował się dzieckiem, a pani C. pojechała do Oławy. Gdy wróciłyśmy z Siedlec, spotkałyśmy ją w Oławie, gdy akurat przechodziła po pasach. Wyglądała inaczej niż poprzednio. Była już bez powiększonego brzucha...
Pracownice GOPS skontaktowały się z pedagogiem w szkole, gdzie chodzą starsze dzieci Kamili. Nic nie mówiły o swoich podejrzeniach, ale pedagog sama zapytała, czy wiedzą, że w maju Kamila urodziła kolejne dziecko. Wiedziała to od pań ze świetlicy.
Ponieważ wszystkie nitki zaczynały się zbiegać w jedną informację, a dziecka nikt nie wiedział, pracownica GOPS złożyła na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w tej rodzinie. Wcześniej nic tego nie zapowiadało. - Nie miałam zgłoszeń ze szkoły o nieprawidłowościach, dotyczących wychowywania dzieci w tej rodzinie - zapewniała pracownika GOPS.
- Nigdy nie słyszałam, aby w rodzinie działo się coś niepokojącego - zeznawał też kolejny świadek, kuratorka sądowa z Oławy, która przeprowadzała w tej rodzinie wywiad środowiskowy. - Z uwagi na powiększony brzuch, zapytałam Kamilę C., czy to kolejne dziecko w drodze? Kamila odpowiedziała, że jest chora, ale wszyscy myślą, że jest w ciąży. Poczułam się dość niezręcznie, przeprosiłam i zapytałam, co jej dolega? Usłyszałam, że powiększony brzuch jest wynikiem ropy, która tam się zbiera. Spytałam, czy jest pod opieką lekarza? Podała, że opiekuje się nią doktor Wiercińska. To znany oławski lekarz-ginekolog, więc wyjaśnienia były wiarygodne. Mówiła, że ma skierowanie do szpitala, gdzie chce pójść dopiero po Świętach Wielkanocnych, czyli za jakieś 2-3 tygodnie. Uznałam, że to bardzo lekkomyślne. Prosiłam, aby jak najszybciej poszła do szpitala.
Po trzech miesiącach pani kurator przeprowadzała kolejny wywiad środowiskowy w tej rodzinie. - Kamila miała już płaski brzuch - zeznawała. - Spytałam, czy jest po leczeniu szpitalnym? Zaprzeczyła, ale powiedziała, że była u lekarza. Był przy tym Tadeusz, który prawie nic nie mówił. Osobą dominującą w tym związku była Kamila. Odpowiadała nawet na pytania, dotyczące jego dzieci. Ta druga rozmowa wzbudziła mój niepokój. Uznałam, że Kamila nie była wobec mnie szczera.
Kuratorka pytała o różne sprawy, ale odpowiedzi nie były jasne. Poszła więc porozmawiać z sąsiadami. Nie pytała wprost o to, czy Kamila była w ciąży, tylko czy coś niepokojącego dzieje się w tej rodzinie. Wszyscy jednak zaprzeczali. Rodzina była odbierana pozytywnie. Gdy potem kuratorka spotkała Kamilę w sądzie, ta przyznała, że nie była u żadnego lekarza, bo... nie przejmuje się swoim zdrowiem.
Na rozprawie 22 kwietnia zeznawali także brat i siostra matki Kamili - oboje ze Świdnicy. Od lat nie utrzymują jednak kontaktów z Kamilą, więc nie mogli nic istotnego wnieść do sprawy.
Podczas kolejnej rozprawy, w czerwcu, zeznawać będą biegli psychiatrzy, którzy ocenią zachowanie oskarżonych na filmie, nakręconym podczas składania zeznań.
Ponieważ sąd nie spodziewa się już nowych dowodów, jest szansa, że wyrok w tej głośnej sprawie usłyszymy jeszcze przed wakacjami.
Jerzy Kamiński
Napisz komentarz
Komentarze