Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 14:24
Reklama BMM
Reklama
News will be here

By zagrać Chrystusa, musiałem oszaleć

Patriota i pacyfista. Niegdyś sceniczny Jezus. Nienawidzi mięsa, więc dał azyl kozie. Dla jednych kobieciarz, dla innych Anioł z Bochni. Od lat wokalista TSA, do niedawna trener w programie "The Voice of Poland". Z Markiem Piekarczykiem - rozmawia Kamil Tysa

- Był pan Jezusem Chrystusem. No, może tylko scenicznym i dość dawno, bo w 1987 roku, ale jednak niewielu może tak o sobie powiedzieć. 

- 500 razy wisiałem na krzyżu! Marzyłem o tym od zawsze, ciężko na to pracowałem i się udało.

- Marzył pan, żeby wisieć na krzyżu?

- Nie! Marzyłem, żeby zagrać w pierwszej w Polsce rock-operze "Jesus Christ - superstar". Nie myślałem jednak o roli Jezusa. Chciałem zagrać Judasza. W jego kwestiach było więcej śpiewania. Ten spektakl był napisany dla Judasza, nie dla Jezusa. Dlatego miałem duży problem, bo według scenariusza Jezus był postacią drugoplanową. Musiałem więc zrobić wszystko, by to zmienić.

- Udało się?

- Na pewno tak. Jest pewna kwestia, na którą nikt nie zwrócił uwagi. Muzykę do tego spektaklu napisał wyznawca judaizmu, a tekst - baptysta. Tu nie chodzi o moje uprzedzenia religijne, ale to mogło rzutować na myśl artystyczną i przekaz. Baptyści nie uznają komunii świętej i Matki Boskiej. W tekście znalazłem takie sformułowanie: "To wino to mogła być moja krew, a ten chleb to mogłoby być moje ciało". Od razu to zmieniłem na "to jest moja krew i to jest moje ciało". Takich kwestii było kilka. Nie bałem się ich zmieniać.

- Jak się przygotowuje do takiej roli?

- Gdy otrzymałem propozycję zagrania w rock-operze, od rana do nocy ćwiczyłem ruchy i gesty. Oczywiście musiałem bardzo dokładnie przeczytać Biblię. Nie miałem żadnego przygotowania aktorskiego i to był duży problem. Niosło mnie tylko to, że śpiewałem. Trzeba się jeszcze przygotować psychicznie. To da się zrobić. Jezusa nie można zagrać, trzeba trochę "oszaleć". Nie wiem, na czym polegało to szaleństwo, ale to jest taka postać, która cię niesie i bez tego nie byłbym przekonujący.

- Rola przyszła łatwo. Reżyser Jerzy Gruza długo się nie zastanawiał.

- To jest reżyser, który nie pracuje z aktorami, tylko ma dla nich konkretne wizje. Wymaga aktora przygotowanego. Musi pracować z artystami wyrazistymi, którzy wiedzą, co chcą zrobić na scenie. Nie może być tak, że on ci powie: przyjdź i zrób to tak! Musisz mieć konkretną wizję. Od początku do końca.

- Pan ją miał?

- Przede wszystkim wiedziałem, czego nie chcę zrobić. Na pewno nie chciałem grać na uczuciach Polaków. Wtedy, a było to po stanie wojennym, krążyły plotki, że Chrystus, grany w teatrze, będzie grany przez komunistów, żeby wkurzyć naród i zohydzić tę postać. To była komuna i z tego powodu rola wymagała naprawdę poważnego podejścia ideologicznego. Nie mogłem urażać ludzkich uczuć. A nawet więcej - musiałem wyrazić przesłanie pełne nadziei. To była misja. 

- Jak to jest wisieć na krzyżu?

- W sumie to stałem, nie wisiałem, co nie zmienia faktu, że było to bardzo trudne fizycznie. Proszę sobie wyobrazić. Umieram w momencie, gdy jeden z aktorów pchnie mnie dzidą. Stoję naprężony, jestem cały oświetlony i nie mogę nawet pracować przeponą. Spróbuj sobie tak chwilę postać. 

- Pan wierzy w Boga?

- Nie muszę wierzyć. Wiem, że on jest. To jest ta różnica między mną a innymi. Być może to pycha, albo ucieczka od odpowiedzi, ale uważam, że rozmawianie o wierze to bardzo intymna sprawa. Nie da się o tym mówić tak po prostu. Niektórzy potrafią o tym paplać godzinami, ja niestety nie.

- Zastanawiam się, czy można zagrać Jezusa, nie wierząc w Boga?

- To wszystko to takie ładne zdania. Będąc na krzyżu, rozumie się więcej, więc jeśli bierzesz to na poważnie, odkrywasz rzeczy, których inni nie odkrywają. Ja odkryłem wiele. Uważam na przykład, że Trójca Święta została wymyślona dla potrzeb ludzi, którzy mają problemy ze zrozumieniem istoty Boga. Z Bogiem zawsze był i będzie problem, ponieważ jesteśmy tak skonstruowani, że musimy wszystkiego dotknąć, zobaczyć, polizać, powąchać. Ludzie tacy są, mają zwierzęcą naturę, która każe im sprawdzać, czy się nie otrują. Jakkolwiek byśmy go nazwali, to Bóg istnieje i jest nieśmiertelny. Najgłupszą religią na świecie była grecka. Tam byli bogowie, którzy się rozmnażali. Dobrze, że katolicyzm ją wyparł. Dlaczego to głupota? Rozmnażanie to dążenie do nieśmiertelności. Bezsensowne jest więc myślenie, że żyjące obok siebie byty nieśmiertelne chcą się rozmnażać, by dążyć do nieśmiertelności. Wróćmy do odczuć w trakcie spektaklu. To, że jestem synem Boga, było dla mnie jako scenicznego Jezusa, bzdurą. Byłem Bogiem. Rozumiałem Chrystusa jako uczłowieczenie Boga, który miał tak wielką miłość, że skazał siebie na bycie człowiekiem. Zrobił to, ponieważ jest wszechmogący. Odebrał sobie moc na czas bycia człowiekiem. Stał się kimś, kto cierpiał, jadł, sikał, miał chore nerki, przeżywał ból i samotność. Największy znak miłości to krzyż, ponieważ tam Bóg odebrał sobie prawo uciekania. Każdy normalny człowiek by uciekł. Nie on. 

- To prawda, że pana rodzice to Maria i Józef?

- Tak.

- Koncert w Oławie zagra pan dzień przed kanonizacją Jana Pawła II. Podobno papież widział fragmenty rock-opery.

- Słyszałem, że ktoś mu pokazywał video. Gdy Jan Paweł II przyjechał do Polski, nas wyrzucono z teatru. Ale na samym szczycie hotelu był ogromny banner "Jesus Christ superstar". Papież się tym zainteresował i ktoś dostarczył mu nagrania. 

- Jak pan wspomina Jana Pawła II?

- Wyjątkowy i święty człowiek. Jedyną rzeczą, jaką mógłbym mu zarzucić, to zaniedbanie spraw kobiet. One na niego liczyły, bo były i są w dalszym ciągu bardzo dyskryminowane w Kościele katolickim. Poza tym to był papież wędrownik, który docierał ze swoją nowiną nawet do miejsc, w których go nie chciano. Za każdym razem powtarzał, że Bóg jest tylko jeden. Nie dyskryminował nawet najbardziej wrogo nastawionych. Ojciec Święty kojarzy mi się z wielką nadzieją. Młodsze pokolenie tego nie pamięta, ale moment, w którym Karola Wojtyłę wybrano na papieża, był niesamowity. W tamtych czasach to było coś takiego, jakby ktoś powiedział nagle: słuchajcie, zaraz będziecie wolni. Wybrano was, znowu was wybrano! Jesteście narodem wybranym! W ludziach widać było ogromne szczęście i wielkie uniesienie. U przestępców politycznych - strach. Każdy przyjazd Ojca Świętego do Polski był wielką demonstracją pragnienia wolności. Wtedy Kościół był bardzo ważny, teraz odgrywa zdecydowanie mniejszą rolę. To było jedno z narzędzi do walki z ustrojem. Kościół dawał nam nadzieję. Był czymś niezależnym, choć wiadomo, że także uwikłanym politycznie. Mimo wszystko ludzie traktowali Kościół jak ostoję i oazę. Za każdym razem, gdy przyjeżdżał Jan Paweł II, obchodziliśmy ogromne święto narodowe i nawet komuniści nie mogli robić nic złego. Wprost przeciwnie, mogli się tylko uśmiechać i mizdrzyć, pokazując swoją zakłamaną twarz. Gdy mówię o Janie Pawle II, przypominają mi się historie z mojego pobytu w Ameryce. Jan Paweł II był na Kubie, gdy ja mieszkałem w Nowym Jorku. Byłem tam zwyczajnym robotnikiem i pamiętam, jak Kubanka w mojej pralni rzuciła się na mnie, gdy powiedziałem jej, że mieszkam niedaleko miejsca, w którym urodził się Ojciec Święty. Ona zwariowała, była niesamowicie szczęśliwa, pokazywała mnie całej rodzinie, bo ja byłem niedaleko papieża. Pamiętam też, jak ludzie płakali, gdy przejeżdżał ulicami Nowego Jorku. A proszę mi wierzyć, to takie miasto, w którym rzadko ktokolwiek wpada w zachwyt. Tam są religie z całego świata. Jan Paweł II potrafił jednak stworzyć ogromną pozytywną energię, która ciągnęła się za nim. I trzecia historia. Pracowałem w New Jersey razem z Portorykańczykami. Oni nie lubili Polaków, przez co często robili mi na złość. Gdy przyjechał Ojciec Święty, powiedzieli mi, że wylosowali bilety na mszę, na której będzie "mój" papież. Przeprosili mnie za wszystko i powiedzieli, że od tej chwili już zawsze będą moimi przyjaciółmi. 

- Mówi pan o tym, że Jan Paweł II zaniedbał sprawy kobiet. Wydaje się, że ta kwestia jest bardzo istotna dla papieża Franciszka.

- Bardzo wierzę w papieża Franciszka. Nikt o tym nie mówi, ale dla mnie to kontynuator drogi Jana Pawła II. On ośmielił się być sobą i odrzucił te wszystkie bogactwa, którymi obrósł Kościół. Postawił na prostotę, skromność i czystość. Jednocześnie jest niesamowicie rewolucyjny, jeśli chodzi o skostniałość instytucji Kościoła. To papież XXI wieku. Jan Paweł II nie mógł sobie na to pozwolić. On miał do wykonania zupełnie inną pracę. Objeździł cały świat, odwiedził kraje, w których był straszny rasizm, niewolnictwo i okropne podziały. Był wszędzie. Walczył również o dobro swojej ojczyzny. Nie miał czasu na taką radykalną zmianę Kościoła. Gdyby żył teraz, robiłby to samo, co Franciszek. Jestem o tym przekonany. 

- Pan jest patriotą?

- Jestem, ponieważ przywożę pieniądze do Polski i szanuję nasz język. Gdziekolwiek bywam, jestem Polakiem. Ale nie dlatego, że noszę biało-czerwone flagi. Na pewno nie jestem nacjonalistą. Nie uważam, że Polska to jakieś granice. To nasza kultura. Taki jest mój patriotyzm. Polska to ludzie i ich kultura. Jeśli kultura i sztuka zginą, nie będzie Polski. Nawet jeśli formalnie będzie na mapie, to bez kultury i języka nie będzie jej nigdzie.

- Coraz trudniej zdefiniować to pojęcie. Zwłaszcza gdy widzi się nacjonalistów, uważających się za patriotów, którzy w ramach świętowania niepodległości demolują Warszawę, palą tęczę itp. 

- Bzdura! To nie są żadni patrioci. Patriotyzm ma tyle odcieni, ile odcieni ma propaganda. I tak było zawsze, w różnych epokach. W Poznaniu, na przykład, patriotyzmem był pozytywizm. Nie machanie szabelkami, tylko umacnianie narodu przez pracę i kształcenie. Ci ludzie mieli naprawdę silną polskość. Nie zniemczyli się i jednocześnie zbudowali poważną gospodarkę. Jestem zdecydowanie bliższy temu pozytywistycznemu patriotyzmowi, który mówi o tym, że trzeba szanować swoją kulturę i cały czas ją rozwijać. Być wykształconym, świetnie pracować, dbać o swoje ulice, domy, miasta i parki, bo to jest część naszej kultury. 

- Wyjeżdżający z kraju są pozbawieni patriotyzmu?

- Zdecydowanie nie. To ludzie, którzy utrzymują Polskę i wysyłają tu kasiorę. Gdyby nie oni, to nie wiem, za co kupowano by te pierdoły w galeriach handlowych. W skrócie: uważam, że patriotyzm to dbanie o polską naukę, kulturę, sztukę i produkcję. Trzeba się starać jak najwięcej pracować. Ale tworzyć, nie handlować. Bronić naszych fabryk i fabryczek. Nie możemy być handlarzami, bo znikniemy, jak inne narody handlujące.

- Przez sześć lat był pan w Stanach Zjednoczonych. Kiedyś powiedział pan, że właśnie tam poczuł, jak to jest być dobrym robotnikiem. Co to znaczy?

 - Być szczęśliwym człowiekiem, który szanuje swoją pracę, jest szanowany przez pracodawcę, co piątek dostaję wypłatę, która ma pokrycie. Idziesz przez miasto, mijasz kilka milionów ludzi z czekami w kieszeni. Wszyscy się do siebie uśmiechają, bo ciężko pracowali przez tydzień i ich praca została wynagrodzona. Zapłacono im, pochwalono, a teraz mogą się przygotowywać do wspaniałego weekendu.

- U nas nie szanuje się pracownika?

- Należy zacząć od tego, że u nas nie szanuje się pracy. Szanuje się tych najbogatszych, a nikt się nie zastanawia się, w jaki sposób ci ludzie doszli do bogactwa. A przeważnie zrobili to dzięki oszustwom. Przez takich bogaczy, ci przeciętni nigdy nie będą szczęśliwi. Dla mnie bohaterem powinien być dobry piekarz, ale on nie ma szansy, bo zaraz pojawi się jakaś firma, która zaleje go nowymi, pysznymi chlebusiami, prosto z laboratorium.

- Ci sami przeciętni potrafią się w Ameryce cieszyć. Dlaczego?

- Bo tam masz szacunek. Jesteś doceniany za to, że dobrze malujesz mieszkania, i tyle. Jesteś dobrym malarzem albo dobrym elektrykiem, więc zarabiasz coraz więcej pieniędzy, ludzie dają ci napiwki. Nie musisz być milionerem, żeby być szczęśliwym. Wystarczy być w czymś dobrym, a będziesz szczęśliwy. Nie potrzebujesz super aut, masz przecież metro.

- Zostańmy jeszcze przez chwilę w Ameryce. Miał pan kumpli na Bronxie.

- Mam do dziś! Nawet jednemu raperowi zrobiłem muzykę, gdy chciał się oświadczyć swojej dziewczynie. Dał mi taki stary magnetofon, typu jamnik, ja zrobiłem mu długą pętle i on, rapując, wyznawał jej miłość. Scena jak z filmu. Wszyscy płaczą. Mówię ci, afera, że szok!

Poza tym ja nigdy nie bałem się chodzić po takich dzielnicach. Gdy mnie zaczepiali i krzyczeli: - What`s up whitey? (- Co jest, białasie? - przyp. red.), to ja im odpowiadałem, że nie jestem białasem, tylko czarnuchem.

- I to pomagało?

- No tak, oni myśleli, że jestem szalony. Wtedy mówiłem im, że jestem daltonistą i nie rozróżniam kolorów (śmiech). Jak rozmawiasz w taki sposób, to od razu cię lubią.

- Dlaczego w naszym kraju nie lubi się inności?

 - Nie wiem. Być może Polska to kraj niewolników i ludzie jeszcze się nie wyzwolili. W niewolnictwie istnieje taki samopilnujący się system. Niewolnicy pilnują się nawzajem, by nikt nie uciekł. Zawsze znajdzie się jakiś odważniejszy, który się na to odważy. Ci, którzy tej odwagi nie mają, muszą napiętnować tamtego. Nie wiem, skąd to się bierze.

- Nie lubi pan określenia "Polska Chrystusem narodów".

- Nie, ponieważ to złe pojmowanie Chrystusa. Chrześcijanie nie powinni tak mówić. To obrażanie Boga, który sam chciał zawisnąć na krzyżu. Zrobił to, żeby pokazać swoją miłość. My nie weszliśmy sami na krzyż, tylko z różnych powodów doznawaliśmy cierpień i wpadaliśmy w niewolę. Inne kraje też cierpią. Niektóre co rok. One nie są Chrystusami, bo dlaczego miałyby być? Jezus to nie jest ktoś, kto zawodowo się krzyżuje i ma za zadanie cierpieć za innych. On nie cierpiał za innych, tylko swoim cierpieniem okazał nam miłość. Pokazał, że Bóg tak bardzo kocha ludzi, że zechciał być człowiekiem. A żeby nim być, trzeba zasmakować cierpienia, miłości, bólu i śmierci.

- Wyczytałem gdzieś, że odcina się pan od showbiznesu. Jak to się ma do udziału w programie "The Voice of Poland"?

 - Przede wszystkim uważam, że w Polsce nie ma czegoś takiego, jak showbiznes. Jest tylko karykatura zachodniego showbiznesu. Przyjeżdża do nas Madonna, a naród dopłaca do jej koncertu. Bez mrugnięcia okiem chcemy dać 25 milionów Rolling Stonesom, a swoim żałujemy 20 tysięcy. Taki mamy właśnie showbiznes. "The Voice of Poland" to coś innego. Program pojawił się, gdy byłem w beznadziejnej sytuacji. Otrzymałem propozycję, ale nie wiedziałem, co to jest. Odpowiedziałem więc, że sprawę muszę przemyśleć. Dali mi trzy dni na zastanowienie. Przez weekend zajmowałem się tylko tym i doszedłem do wniosku, że jest to program, w którym nie gnoi się ludzi, nie jest się jurorem, tylko trenerem. Człowiekiem, wyławiającym talenty, który oprócz słuchu musi mieć intuicję i osobowość, by tym właśnie poprowadzić ludzi, których odkryje. Wiadomo, że pracując w telewizji, trzeba przyjąć pewne zasady. Można jednak to zrobić, nie naruszając swoich osobistych zasad. Ja dalej jestem tym samym kolesiem, tym samym Markiem Piekarczykiem, nic się nie zmieniło. Pomyślałem sobie: - A może zrobię coś dobrego?

- Ma pan 63 lata, a bije od pana niesamowity optymizm.

- To nie ma znaczenia, ile ma się lat. 63 lata to nie jest koniec życia. Można się uczyć, można być szczęśliwym, wszystko można zrobić. Być otwartym, twórczym, zdrowym i młodym. Wiek jest nieważny. Ważne jest to, jak myślimy o świecie, podchodzimy do ludzi i pracy.

- Młodzi ludzie, którzy chcą zadebiutować w tym programie, są zupełnie inni, niż pan na początku swojej kariery.

 - Oczywiście, że tak. Choć nie powiedziałbym, że oni są młodzi. Większość tak, ale są też młodzi, tylko później urodzeni. Bo młodym to trzeba się urodzić. Ci ludzie są z innej epoki, są bardziej muzykalni, mają dostęp do wszystkiego, jeżdżą po świecie, oglądają artystów z całego świata, dzięki czemu ich kultura jest bardziej światowa. Są zdecydowanie bardziej utalentowani, choć często nie wiedzą, po co są na scenie. Chcą być sławni i bogaci. A ja szukam takich, którzy walczą o życie i swoją muzyką chcą mi coś powiedzieć.

- Gonią za karierą?

- Tak, dlatego ich koszę (śmiech). Wiem, tego czasami nie widać, ale ja ich wyrzucam. Tych wszystkich, którzy mają straszne parcie na szkło. Takich nie chcę. Szukam ludzi z emocjami.

- "Sex, drugs and rock and roll". Prawda, czy mit?

- Mit, wymyślony przez menedżerów. Jak małolaty wyskakują spod skrzydeł mamusi, jadą w trasę, piją, bawią się, to im się wydaje, że pana Boga za nogi złapali. Bo oni dadzą teraz czadu i będzie super. Do tego mają takie wzorce, jak Sex Pistols, którzy zdemolowali hotel po koncercie. Tyle, że oni zrobili na tym skandalu świetną kasę. W ich ślady idą dzisiejsi celebryci, robiąc wszystko, by było o nich głośno.

- Słyszałem, że pan był strasznym kobieciarzem.

- Wszyscy nimi jesteśmy (śmiech). Tylko o niektórych się mówi, a o niektórych nie. Mężczyzna, który nie jest kobieciarzem, jest homoseksualistą.

- To bardziej kobieciarz, czy Anioł z Bochni?

- A sam nie wiem. To wszystko wymyślają ludzie. Czasami sobie myślę, że miałem inną świadomość. Nie ćpałem, nie chlałem i nie robiłem tego, co inni. A kobiety to nasze naturalne środowisko, bez nich byłoby strasznie. 30 facetów w knajpie to bydło. Nie obrażając bydła oczywiście. Kiedyś pełno było tak zwanych pijalni piwa, czy mordowni. Siedziały tam chłopy, śmierdziało i było niefajnie. A wystarczyło wpuścić tam 30 kobiet i byłoby idealnie.

- Po co panu wegetarianizm?

- To wzięło się z obrzydzenia do mięsa. Przyszło w Nowym Jorku, już mi tak zostało i się nie zmieni.

- Ma pan kozę Klementynę.

- Która ma u mnie azyl do końca życia. To taka koza dla kozy. Niech sobie żyje.

- Pana ojciec był wojskowym, pan mówi o sobie - pacyfista.

- Tatuś by kapitanem Wojska Polskiego, ale nie komunistą. Miał przerąbane, bo trzymał dwóch hipisów w domu. Dlaczego jestem pacyfistą? Bo całe dzieciństwo wiązało się z wojskiem. Urodziłem się w szpitalu wojskowym, wakacje spędzałem na poligonach. Nie miałem niańki, tylko żołnierza. Jak mi w ogólniaku kazali strzelać z karabinu, to odmówiłem. Otrzymałem zero ze strzelania, co dawało poprawkę na maturze z Przysposobienia Obronnego. Jedyny taki przypadek w szkole (śmiech).

- Ojciec bardzo chciał, żeby pan poszedł do wojska.

- Zdawałem nawet egzamin i musiałem takiego wielkiego kota narysować, żeby mi nie wpisali zadań z matematyki. Bo wtedy bym się dostał i nie miałbym wyjścia. Musiałbym być oficerem. Oprócz tego nie ściąłem włosów i uciekałem od służby. Przeszedłem przez wszystkie kategorie, aż wreszcie pani psycholog dała mi D.

- Ma pan żal do taty, że tak nalegał na to wojsko?

- Zdecydowanie nie - to był bardzo uczciwy człowiek.

- Wspomniał pan kiedyś, że najmądrzejszy na świecie.

- Oczywiście, że tak. Mądry ojciec wyrzuca syna z domu, gdy zda maturę. Niech bierze się do roboty. Poza tym, to człowiek, który powiedział mi: chcesz być wolny, bądź wolny na własny rachunek. Chcesz być sobą, bądź sobą, na swoje konto.

- Dlaczego pan nie chodzi na wybory?

- Bo jestem za demokracją i nie chcę popierać swoim głosem uzurpatorów i ludzi, którzy sobie wymyślili swoją wyjątkowość i twierdzą, że wiedzą lepiej niż ja, przez co mogą mną rządzić. Ale ja ich nie wybrałem. A oni żądają, żebym ja potwierdził głosowaniem, że mogą mną rządzić. A ja wcale tego nie chcę.

- Uważa pan, że każdy kandydat na burmistrza powinien przez tydzień jeździć na wózku inwalidzkim.

- Tak! Jeśli przez jakiś czas jeździłby na wózku do pracy, to szybko by zrozumiał, jakie to jest straszne miasto. Jak ciężko jest cokolwiek załatwić, będąc niepełnosprawnym. Ja miałem ojca na wózku, więc mam świra na tym punkcie. To, że najbogatszy człowiek w mieście lata helikopterem na obiad, nie świadczy o tym, że jest wysoki poziom życia. Wysoki poziom życia będzie wtedy, gdy miasto będzie przystosowane do tych najbardziej potrzebujących. Chociażby inwalidów, którzy potrzebują udogodnień. 

- Pomaga pan różnym fundacjom, m.in. "Krok po kroku".

- Próbuję, choć nie jest to jakaś znaczna pomoc. Nigdy nie jestem niechętny. Mam mało czasu, nie jestem miliarderem, ale coś tam czasem dorzucę. Ja to traktuję jak nieustający obowiązek zajmowania się biedniejszymi i chorymi. Uważam, że każdy powinien mieć takie poczucie obowiązku.

- Czego mogą się spodziewać oławianie, po koncercie "Marek Piekarczyk - akustycznie"?

- Wzruszeń i uśmiechu. Na pewno nie obojętności. To będzie podróż w przeszłość i jednocześnie przyjacielska rozmowa.

- Pan ma jeszcze marzenia?

- No jasne. Zawsze te same. Chciałbym się teleportować, grać na wszystkich instrumentach świata i mówić we wszystkich możliwych językach.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

mgid.com, 649292, DIRECT, d4c29acad76ce94f
lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
openx.com, 538959099, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
appnexus.com, 1019, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
improvedigital.com, 1944, RESELLER
pubmatic.com, 161673, RESELLER, 5d62403b186f2ace
admanmedia.com, 925, RESELLER
smartadserver.com, 3713, RESELLER
openx.com, 540866936, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
adform.com, 2671, RESELLER
yahoo.com, 59674, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
smaato.com, 1100042823, RESELLER, 07bcf65f187117b4
yahoo.com, 58935, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
triplelift.com, 11656, RESELLER, 6c33edb13117fd86
pubmatic.com, 158481, RESELLER, 5d62403b186f2ace
smartadserver.com, 3713, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 15349, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
zeta.com, 757, RESELLER
rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807
Xapads.com, 145030, RESELLER
google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace
video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc
lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace
adyoulike.com, c1cb20fa2bbc39a8f2ec564ac0c157f7, DIRECT
adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER
rubiconproject.com, 20736, RESELLER, 0bfd66d529a55807
pubmatic.com, 160925, RESELLER, 5d62403b186f2ace
onetag.com, 7a07370227fc000, RESELLER
lijit.com, 408376, RESELLER, fafdf38b16bf6b2b
spotim.market, sp_AYL2022, RESELLER, 077e5f709d15bdbb
smartadserver.com, 4144, RESELLER
nativo.com, 5848, RESELLER, 59521ca7cc5e9fee
smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 13099, RESELLER
pubmatic.com, 161593, RESELLER, 5d62403b186f2ace
rubiconproject.com, 11006, RESELLER, 0bfd66d529a55807
onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT
ssp.e-volution.ai, AJxF6R4a9M6CaTvK, RESELLER
rubiconproject.com, 16824, RESELLER, 0bfd66d529a55807
adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32
appnexus.com, 11879, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
smartadserver.com, 1247, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
smaato.com, 1100056735, DIRECT, 07bcf65f187117b4
smaato.com, 1100004890, DIRECT, 07bcf65f187117b4
rubiconproject.com, 24600, RESELLER, 0bfd66d529a55807
sharethrough.com, iBAzay96, RESELLER, d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com, 156177, RESELLER, 5d62403b186f2ace
pubmatic.com, 161674, RESELLER, 5d62403b186f2ace
insticator.com,15188195-e4cc-40b1-98f1-d6390cc63cbb,RESELLER,b3511ffcafb23a32
rubiconproject.com,17062,RESELLER,0bfd66d529a55807
video.unrulymedia.com,136898039,RESELLER
sharethrough.com,Q9IzHdvp,DIRECT,d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com,95054,DIRECT,5d62403b186f2ace
lijit.com,257618,RESELLER,fafdf38b16bf6b2b

lijit.com, 349013, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
lijit.com, 349013-eb, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
improvedigital.com, 1944, RESELLER
pubmatic.com, 161673, RESELLER, 5d62403b186f2ace
admanmedia.com, 925, RESELLER
openx.com, 540866936, RESELLER, 6a698e2ec38604c6
adform.com, 2671, RESELLER
yahoo.com, 59674, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
smaato.com, 1100042823, RESELLER, 07bcf65f187117b4
yahoo.com, 58935, RESELLER, e1a5b5b6e3255540
triplelift.com, 11656, RESELLER, 6c33edb13117fd86
pubmatic.com, 158481, RESELLER, 5d62403b186f2ace
smartadserver.com, 3713, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
appnexus.com, 15349, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
zeta.com, 757, RESELLER
rubiconproject.com, 9655, RESELLER, 0bfd66d529a55807
Xapads.com, 145030, RESELLER
google.com, pub-3990748024667386, DIRECT, f08c47fec0942fa0
Pubmatic.com, 162882, RESELLER, 5d62403b186f2ace
video.unrulymedia.com, 524101463, RESELLER, 29bc7d05d309e1bc
lijit.com, 224984, DIRECT, fafdf38b16bf6b2b
Pubmatic.com, 163319, RESELLER, 5d62403b186f2ace
adyoulike.com, c1cb20fa2bbc39a8f2ec564ac0c157f7, DIRECT
adyoulike.com, a15d06368952401cd3310203631cb18b, RESELLER
smartadserver.com, 4577, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
onetag.com, 7cd9d7c7c13ff36, DIRECT
adform.com, 2664, RESELLER, 9f5210a2f0999e32
appnexus.com, 15825, RESELLER, f5ab79cb980f11d1
smartadserver.com, 1247, RESELLER, 060d053dcf45cbf3
smaato.com, 1100056735, DIRECT, 07bcf65f187117b4
smaato.com, 1100004890, DIRECT, 07bcf65f187117b4
sharethrough.com, iBAzay96, RESELLER, d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com, 161674, RESELLER, 5d62403b186f2ace
insticator.com,15188195-e4cc-40b1-98f1-d6390cc63cbb,RESELLER,b3511ffcafb23a32
rubiconproject.com,17062,RESELLER,0bfd66d529a55807
video.unrulymedia.com,136898039,RESELLER
sharethrough.com,Q9IzHdvp,DIRECT,d53b998a7bd4ecd2
pubmatic.com,95054,DIRECT,5d62403b186f2ace
lijit.com,257618,RESELLER,fafdf38b16bf6b2b

KOMENTARZE
Autor komentarza: Gość xyTreść komentarza: A co myślisz, skąd mają forsę brać UKowców? Miliardy idą na nich, więc nie dziw się, że w portmonetce forsa tak szybko ubywa. Jeszcze gorzej będzie po wprowadzeniu Euronów lub Kryptoeuronów.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 13:41Źródło komentarza: OŁAWA Co na sesji Rady Miejskiej?Autor komentarza: Wysoka jak topolaTreść komentarza: Znowu podwyżka podatków lokalnych? Dopiero co burmistrz jaki on jest za mieszkańcami, a tu proszę, podwyżka. W kolejce pewnie podwyżka opłat za wodę i ścieki.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 12:40Źródło komentarza: OŁAWA Co na sesji Rady Miejskiej?Autor komentarza: AlbertTreść komentarza: Można porozmawiać z firmami żeby przeniosły produkcję za miasto. W mieście zostawić banki, lombardy, urzędy i restauracje. Wtedy nie będzie korków. Ja tam rozmawiałem ze znajomym i mówił że na razie obwodnicy nie będzie. Na razie pieniędzy nie ma. A firmy przeprowadzkę sfinansują z własnej kieszeni. Ja naprawdę mam dużo fajnych pomysłówData dodania komentarza: 25.11.2024, 11:28Źródło komentarza: W rejonie ulic Paderewskiego i Zacisznej powstanie parkAutor komentarza: Wysoka jak topolaTreść komentarza: Zakłady produkcyjne są całkiem niedaleko, masz przecież pomiędzy Reńskim a torami sporą działkę oznaczoną jako tereny obiektów produkcyjnych.Data dodania komentarza: 25.11.2024, 09:08Źródło komentarza: W rejonie ulic Paderewskiego i Zacisznej powstanie parkAutor komentarza: AlbertTreść komentarza: Lepiej tam zrobić duże zakłady produkcyjne. Wtedy nie będzie korków bo pracownicy nie będą wjeżdżać do miasta. Zawsze mam fajne pomysły ale nikt nie chce mnie słuchaćData dodania komentarza: 25.11.2024, 07:51Źródło komentarza: W rejonie ulic Paderewskiego i Zacisznej powstanie parkAutor komentarza: ParagrafTreść komentarza: Romanowski nie został oczyszczony. Ma nadal postawionych 11 zarzutów. Sąd odniósł się do jego zatrzymania. A to nie to samo.Data dodania komentarza: 24.11.2024, 20:52Źródło komentarza: OŁAWA Radny miejski z PiS dostał pracę w spółce miejskiej
Reklama
NAPISZ DO NAS!

Jeśli masz interesujący temat, który możemy poruszyć lub byłeś(aś) świadkiem ważnego zdarzenia - napisz do nas. Podaj w treści swój adres e-mail lub numer telefonu. Jeżeli formularz Ci nie wystarcza - skontaktuj się z nami.

Reklama
Reklama