- Kiedy przyjechałeś z Ukrainy do Polski?
- W środę 5 marca.
- Dlaczego akurat do Oławy?
- Między waszym miastem a Złoczowem są nawiązane przyjacielskie stosunki, ludzie z Oławy do nas przyjeżdżają, a ludzie ze Złoczowa przyjeżdżają tutaj. Są też związki rodzinne. U nas jest wiele rodzin z polskimi korzeniami, mamy katolicki kościół. Dlatego trafiłem właśnie tu. Nikt mnie nie pytał, czy chcę akurat tu przyjechać. Powiedziano mi tylko, że jest taka możliwość i zgodziłem się.
- Pierwszy raz w Polsce?
- Nie, byłem już kiedyś Krakowie, ale dawno, jak jeszcze Jan Paweł II tam przyjeżdżał.
- Jak długo protestowałeś na Majdanie?
- Trzy miesiące, dopóki mnie nie ranili 18 lutego, gdy zaczęły się ataki Berkutu. To było niedaleko naszego parlamentu. Dwóch snajperów strzelało, leciały granaty, ludzie rzucali kamieniami. Nie miałem broni, nawet kasku. Byłem akurat tam, gdzie najwięcej ludzi, gdy Berkut zaczął szturm. Ludzie zaczęli padać. Uciekałem, ale przewróciłem się parę razy. Gdy po paru sekundach zdołałem jednak wstać i zrobiłem jeszcze parę kroków, upadłem kolejny raz, tym razem od uderzenia pałką. Stanęli nade mną, dwóch czy trzech, i zaczęli bić ciężkimi pałami. Bili i kopali po głowie, po całym ciele, pluli mi w twarz i krzyczeli coś po rosyjsku. Cztery metry ode mnie stał dziennikarz telewizyjny z Polski.
- Podobno masz polskie korzenie?
- Tak, mój dziadek Józef Tymrakiewicz był Polakiem. Babcia była Ukrainką, ale o tych polskich korzeniach u nas się nie mówiło. To był temat skrywany, może dziadek się czegoś bał.
Rozmowa w całości w najnowszym wydaniu "Powiatowej". W sprzedaży również on-line: http://www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html
Napisz komentarz
Komentarze