POWIAT
Czarne chmury nad stowarzyszeniem
Po co to wszystko? LGD pomaga społeczności lokalnej przy zdobywaniu funduszy unijnych za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego, z którym ma umowę. Na tej podstawie otrzymuje pieniądze, ale musi się z nich rozliczać. Okazuje się, że to jednak bywa kłopotliwe. Parę tygodni temu, zgodnie z procedurami, pracownicy samorządu wojewódzkiego poinformowali LGD (drogą mailową oraz pocztą tradycyjną), że na 8 lipca zaplanowali wizytację w Oławie i kontrolę działalności stowarzyszenia. Ponieważ nie dostali żadnej zwrotnej informacji, by miały być z tym jakieś kłopoty, przyjechali do oławskiego biura LGD i... pocałowali klamki.
- Kontrola nie doszła do skutku, ponieważ nasz zespół nie mógł przeprowadzić czynności sprawdzających - mówi Paweł Czyszczoń, dyrektor Wydziału Obszarów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego. - Mimo wcześniejszych zapowiedzi, biuro Lokalnej Grupy Działania „Starorzecze Odry” było zamknięte.
Urzędnicy sporządzili raport z tej nieodbytej kontroli i wysłali do siedziby LGD, aby władze stowarzyszenia mogły się do tego odnieść. Dwukrotnie jednak (z datą 17 lipca i 8 sierpnia) otrzymali awizo z informacją, że nikt przesyłki nie odebrał. To wystarczy, aby formalnie uznać, że doręczenie nastąpiło. Praktycznie jednak uniemożliwiono kontrolę działań stowarzyszenia, co może rodzić poważne kroki prawne. Jakie? Zgodnie ze stosownymi zapisami umowy między Urzędem Marszałkowskim a LGD, „beneficjent jest zobowiązany do umożliwienia przeprowadzenie kontroli Lokalnej Grupy Działania przez przedstawicieli samorządu wojewódzkiego”. W przypadku niewykonania tego zobowiązania, umowa ulega rozwiązaniu ze skutkiem natychmiastowym. Mało tego, stosowną umową LGD zobowiązuje się do prowadzenia biura „w sposób umożliwiający realizację celów, zapisanych w Lokalnej Strategii Rozwoju,” oraz „do zapewnienia sprawnej i efektywnej pracy LGD”. Czy w takim razie biuro może być czasowo zamknięte, np. w okresie wakacyjnym? - Zgodnie z zapisami §5 ust. 11 umowy o warunkach i sposobie realizacji Lokalnej Strategii Rozwoju, Lokalna Grupa Działania jest zobowiązana do posiadania i utrzymywania biura LGD - tłumaczy dyrektor Czyszczoń. - W związku z powyższym, biuro powinno być cały czas otwarte.
Niespełnienie tego warunku także może skutkować wstrzymaniem wypłat pomocy, udzielanej przez samorząd województwa.
Dlaczego są kłopoty z funkcjonowaniem biura? Prezes stowarzyszenia Tomasz Kołodziej nie chce oficjalnie wypowiadać się na ten temat do gazety (jego oświadczenie pod artykułem), ale nie ukrywa, że wydał już wszelkie środki, przeznaczone na prowadzenie biura w tym roku. Nie chciał zaciągać kolejnych kredytów w banku, bo to by tylko pogorszyło sytuację finansową LGD. Stąd obecnie funkcjonowanie biura opiera się wyłącznie na pracy wolontariuszy.
Rozłam
Gdy w 2010 roku Marek Starczewski wręczał Tomaszowi Kołodziejowi tytuł honorowego obywatela Biskupic Oławskich, nie mógł się go nachwalić. Dziś nie chce z nim nawet rozmawiać: - Nie podejmuję z nim dyskusji, czuję się okłamywany, oszukiwany. O co poszło? Właśnie o Lokalną Grupę Działania „Starorzecze Odry”, której Starczewski jest wiceprezesem.
- Opieram się tylko i wyłącznie na faktach, nie mam zamiaru bawić się w domysły czy donosy - mówi Starczewski, pytany o sytuację w LGD. Nie ukrywa, że czuje się mocno zaniepokojony całą sytuacją, zwłaszcza brakiem szczegółowych informacji na temat stowarzyszenia, w którego władzach zasiada. Mówi, że wraz innymi członkami LGD wystosował w marcu pismo do własnego stowarzyszenia (sic!), z prośbą m.in. o dostęp do sprawozdań, protokołów z walnych zebrań, uchwał zarządu w sprawie przyjmowania nowych członków do stowarzyszenia, a także sprawozdań komisji rewizyjnej. Do dziś nie otrzymał odpowiedzi.
Prezes Kołodziej zaprzecza, jakoby wcześniej dostawał jakieś pytania na piśmie. Jego zdaniem, jedyny list z pytaniami o LGD, jakie otrzymał, odebrał dopiero tydzień temu i zapowiedział, że na nie odpowie. Twierdzi, że zawsze odpowiadał także na ustne zapytania członków LGD, choć czasami nie od razu. Bywało, że zapraszał do biura lub odsyłał do jego dyrektora.
Z komisją rewizyjną sprawa jest o tyle ciekawa, że w niektórych dokumentach jako jej przewodniczący funkcjonuje Łukasz Dudkowski - radny powiatowy, szef Miejsko-Gminnego Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach - który twierdzi, że od 2012, czyli od czasu ukonstytuowania się nowych władz stowarzyszenia, nie jest już członkiem komisji rewizyjnej LGD, a co dopiero jej przewodniczącym. - Wystosowałem już do Urzędu Marszałkowskiego i do Sądu Rejestrowego pismo w tej sprawie - mówi Dudkowski.
Według prezesa Kołodzieja nie ma tu żadnego problemu, bo szefem komisji rewizyjnej obecnie jest pewien gminny przedsiębiorca, a Dudkowskiego, owszem, kiedyś zgłoszono, ale bez jego zgody, więc ostatecznie przewodniczącym został ktoś inny.
Tylko nie o pieniądzach
Mniej więcej od połowy 2012 roku wśród członków stowarzyszenia coraz częściej zaczęły się pojawiać wątpliwości na temat działań finansowych LGD. Jednak gdy podczas ostatniego walnego zebrania stowarzyszenia, w lutym tego roku, grupa członków chciała się dowiedzieć czegoś o finansach, nic z tego nie wyszło. - Zostaliśmy przegłosowani - mówi Piotr Stajszczyk, zastępca burmistrza Jelcza-Laskowic. - Nie udało się takiego punktu wprowadzić do programu zebrania.
Dlaczego? Zgodnie ze statutem LGD, jeden członek ma jeden głos, bez względu na to, czy jest to osoba prywatna, czy gmina, wpłacająca na konto stowarzyszenia kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Od jakiegoś czasu zaczęli się pojawiać w stowarzyszeniu nowi członkowie. Skąd? Ilu? Żeby zarejestrować stowarzyszenie, potrzeba co najmniej 15 osób, i tyle było na początku. Obecnie stowarzyszenie liczy około 30 osób. Zgodnie ze statutem LGD, to zarząd podejmuje uchwały w sprawie przyjmowania nowych członków. Tymczasem Marek Starczewski, wiceprezes zarządu, twierdzi, że nic nie wie o przyjmowaniu nowych członków.
- Pytaliśmy prezesa także o to, chcieliśmy zobaczyć te uchwały - mówi Stajszczyk. - Prezes nigdy wprost nie odmówił, ale i nie udzielił konkretnych informacji na piśmie. Kiedyś zaprosił nas do biura, gdzie miały na nas czekać wszystkie dokumenty. Gdy tam pojechałem z Henrykiem Kochem i Markiem Starczewskim, pracownik biura rozłożył ręce i powiedział, że trzeba przyjść jeszcze raz, z pisemną prośbą. I tak w kółko.
Starczewski potwierdza, że nie ma odpowiedniej wiedzy na temat finansów LGD: - Jestem wiceprezesem stowarzyszenia, poczuwam się do odpowiedzialności za nie, stąd moje pytania o wiele spraw. Ale zawsze albo biuro jest zamknięte, albo słyszę „przyjdź za dwa dni”, albo nie ma potrzebnych dokumentów.
Gdy pytamy wiceprezesa, ile zarabiał dyrektor biura, odpowiada, że tego też nie wie. Nie widział umów z pracownikami, praktycznie prawie nic nie wie o finansach stowarzyszenia. Przed nami jednak prezes Kołodziej nie ukrywa wysokości wynagrodzenia dyrektora biura. Wynosiło ok. 5,5 tys. zł brutto. Jak na warunki powiatu oławskiego, to całkiem niezła pensja. Oprócz dyrektora, LGD wypłacało comiesięczne wynagrodzenia jeszcze jednemu pracownikowi, księgowej i informatykowi. W sumie za cały rok 2012 to ok. 174 tys. zł.
- Prezes zwykle tłumaczył nam, że to Urząd Marszałkowski spóźnia się z płatnościami - mówi Piotr Stajszczyk. - I pewnie tak było, ale teraz wiemy, że w jakiejś części była to wina LGD. Źle sporządzano wnioski, np. wciąż powielano te same błędy. Starczewski potwierdza, że prezes zrzucał winę za problemy finansowe na Urząd Marszałkowski, który nie realizował na czas płatności, obcinał je: - Nie chciałbym kogoś skrzywdzić, ale dziś dysponuję informacjami, z których wynika, że było inaczej. Dopóki jednak nie będę dysponował pełną wiedzą, nie chcę się szczegółowo wypowiadać na ten temat.
Kołodziej przyznaje, że stowarzyszenie ma spore zobowiązania, ale tłumaczy, że to nic takiego, tylko normalna działalność. Jego zdaniem, aby LGD mogło funkcjonować, trzeba było brać kredyty, a potem Urząd Marszałkowski wyrównywał straty. A że czasem trwało to bardzo długo (prezes podaje przykład rozliczenia za 2009 rok, które przyszło dopiero w 2011), stąd zadłużenie. Składki członków idą obecnie głównie na spłatę kredytów.
Co dalej?
Walne zebranie sprawozdawcze miało się odbyć w tym roku, w czerwcu, potem w lipcu. Teraz wszyscy mówią o wrześniu. Czy się odbędzie? Jak ocenią działalność prezesa Kołodzieja? Tego nie wiadomo, choć czarne chmury gromadzą się nad nim od dawna. Dziś członkowie chcą wiedzieć coraz więcej i coraz bardziej szczegółowo. Mówią o zobowiązaniach LGD, w wysokości nawet 200 tys. zł, o zaciągniętych wysokich kredytach bankowych, o dużych wynagrodzeniach pracowników biura, o tym że jeden z nich odszedł z pracy, bo... przez parę miesięcy nie dostawał wynagrodzenia. Skierował nawet sprawę do sądu pracy, ale potem wycofał skargę.
Co na to prezes? Odmawia odpowiedzi, nie chcąc szkodzić sprawom LGD. Przyznaje jednak, że były takie sytuacje, w których pracownicy dostawali pieniądze z opóźnieniem. Na dowód, że jednak panowie rozstali się w zgodzie, Kołodziej wskazuje, że ten sam były pracownik obecnie pomaga w biurze jako wolontariusz.
Prezes potwierdza, że walne zebranie odbędzie się na początku września. Nie ukrywa, że chętnie rzuciłby to prezesowanie, za które nie pobiera żadnego wynagrodzenia, ale honor i odpowiedzialność nie pozwalają mu na to. Nieoficjalnie zapowiada nawet, że gdyby na zebraniu choć jedna z gmin, wchodzących w skład stowarzyszenia, chciała jego ustąpienia z funkcji, odejdzie. Podkreśla jednak, że dziwnym trafem wszystkie pytania i obecne skargi na LGD wychodzą od „ludzi z Jelcza-Laskowic” i to akurat teraz. Dlaczego? - Ja nie chcę robić polityki ze stowarzyszenia - to jedyne zdanie do gazety, na które prezes Kołodziej zgadza się oficjalnie, poza oświadczeniem.
- W świetle docierających do nas informacji z Urzędu Marszałkowskiego, należy wyjaśnić i rozliczyć nieprawidłowości funkcjonowania LGD - deklaruje wiceburmistrz Stajszczyk. - Niemniej jednak, jako członkowie stowarzyszenia, wszyscy musimy dołożyć starań, aby uzdrowić sytuację. Szczególnie w świetle nowego okresu programowania, w którym będzie możliwość pozyskania większych funduszy na realizację wielu zadań, zarówno dla gmin, jak i mieszkańców powiatu oławskiego.
Oświadczenie prezesa LGD Tomasza Kołodzieja
- W chwili obecnej trwa rozpatrywanie wniosków w ramach „Małych Projektów i Rozwoju Mikroprzedsiębiorczości”. W związku z faktem, że dla LGD najważniejszym zadaniem jest realizacja projektów przez organizacje i obywateli powiatu, odmawiam wszelkich komentarzy do czasu podpisania umów z beneficjentami
Jerzy Kamiński
[email protected]
Współpraca: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze