Przez kilka lat koguciego święta hodowcy drobiu z podoławskich miejscowości szykowali swoje ptaki do konkursu. Wyłaniano właśnie tego wzorcowego, herbowego. Zwycięzca dostawał certyfikat, który z reguły wisiał przez długie lata na ścianie domu właściciela "najpiękniejszego", w honorowym miejscu. Prócz tego był worek pszenicy dla koguta oraz nagroda dla opiekuna. Tak jak Strzegom ma swoje granitowe serce, a Bolesławiec "glinoludy", tak Oława miała swojego białego koguta. To był autorski pomysł, rodem z naszej redakcji, tak samo jak święto miasta pod takim właśnie hasłem, obchodzone czasami jako "Dzień Koguta", a ostatnio z reguły jako "Dni Koguta", bo impreza się rozrosła. Czy jednak w pogoni za jej coraz większą komercyjną atrakcyjnością, nie zapomniano o źródle, czyli o kogucie właśnie? Gdy po naszej gazecie święto kontynuował naczelnik miejskiej promocji Jerzy Witkowski, próbował je jeszcze tematycznie rozwinąć i uszlachetnić. Że mu to nie zawsze dobrze wychodziło, to inna sprawa, ale starał się trzymać głównej idei. Zaimportowany z Wrocławia dyrektor OK, bliski pokoleniowo Jerzemu Witkowskiemu, wolał się nie wtrącać w jego pomysły, więc święta po prostu nie organizował. Teraz jest kolejna nowa pani dyrektor OK, też zaimportowana, ale z miejscowości, gdzie tradycje ludowe są nawet większe niż w Oławie. Poza tym chrzest bojowy przeszła w gminie Oława, u wójta Kownackiego, który w tych klasycznych pierwszych kogucich świętach aktywnie uczestniczył, strój ludowy nawet wdziewając.
Wydawało się więc, że Anna Ślipko, bo o niej mowa, do tej dobrej tradycji koguciego święta wróci. Odzyskała je do realizacji, ale do tradycji nie wróciła, co gorsze - prawie całkowicie ją zagubiła. Wpakowała za to na Rynek i w okoliczne uliczki setki oldtimerów. Owszem, ludziom się to podobało. Mnie już znacznie mniej, bo staram się trzymać zasady, że jeśli robi się wesele na 50 osób, to nie zaprasza się na nie 200 gości. Efekt? Ścisk i bałagan! O bezpieczeństwie i wielu innych organizacyjnych niedoróbkach nie wspominam, bo powiedzą, że malkontent i starej daty człowiek jestem...
Krzysztof A. Trybulski
Reklama
Dni Koguta bez koguta
Ja go nie zauważyłem, ale ponoć jednak gdzieś się pojawiał. Po biegu był licytowany, a w czasie zlotu starych samochodów widziano go za szybą auta organizatora. To jednak nie był już ten sam, znany sprzed lat piękny i dumny, biały i tylko z czerwonym pióropuszem, czyli żywy wzorzec oławskiego herbu
- 30.06.2013 16:36 (aktualizacja 27.09.2023 16:22)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze