Oława O co poszło?
Dziewczyna boi się chodzić do szkoły. Bierze leki uspokajające. Czuje się prześladowana i obawia, że ze strony kilkunastoletnich koleżanek może spotkać ją coś złego. Dostawała sms-y z pogróżkami, w nocy głuche telefony z obcych i zastrzeżonych numerów. Ostre docinki zdarzały się przy całej klasie. Była popychana i szarpana. W szatni zobaczyła obraźliwy napis. Dowiedziała się, że to sprawka jej koleżanki. Powstał też profil na Facebooku przeciw niej. Tam inni mieli pisać, dlaczego jej nie tolerują. Nie zdążyli. Stronę polubiło 10 osób i szybko zniknęła. Dziewczyny poproszono na rozmowę z pedagogiem. Zaprzeczały, że zakładały taki profil, ale jeszcze w tym dniu został usunięty. Jakiś czas nastolatki żyły ze sobą w zgodzie. Potwierdza to dyrektor szkoły i pedagog. Źle zaczęło się dziać kilka miesięcy temu.
- Najgorzej było na feriach - mówi matka. - Córka powiedziała, że nie wróci do szkoły, bo po prostu się boi. Była sytuacja, że koleżanki chciały wywabić ją z domu, ale nie puściłam córki. Prawdopodobnie miała być pobita. Później słyszałam ich rozmowę: "za mało dostałaś wpier...", "zamknij ryj, bo zaraz ci...". Wyzywały i poniżały córkę. Widziałam, że sytuacja jest bardzo poważna i koniecznie trzeba coś z tym zrobić, zanim dojdzie do tragedii. Rok temu córka była już pobita przez grupę dziewczyn z innych szkół. W spisku przeciwko niej uczestniczyła ta, z którą teraz jest w konflikcie.
Została sama
Na początku ani matka, ani zastraszana córka nie chciały zgłaszać tego policji. - Dziewczyny wychowywały się na jednym podwórku, większość czasu spędzały razem, również kłóciły się, ale potem wszystko wracało do normy - wyjaśnia matka. - Byłam pewna, że i tym razem się pogodzą. Tak się nie stało, córka była w coraz gorszym stanie psychicznym. Nie wytrzymywała ciągłego poniżania. Wszyscy się od niej odwrócili, bo dziewczyny mają wpływ na resztę uczniów. Nawet osoby z innych klas przestały z nią rozmawiać. Dostawała obraźliwe esemesy. W internecie czytała, że jest tą najgorszą...
Po feriach matka poszła do szkoły. Najpierw opowiedziała o całej sprawie pedagogowi i wychowawcy. Dwa tygodnie po tym - dyrekcji. Po kolejnej rozmowie, również na wniosek dyrektora i pedagoga, zgłosiła swoje obawy policji.
Teraz prowadzone jest dochodzenie, które ma wyjaśnić, co było przyczyną konfliktu i kto zawinił. Dwóm uczennicom postawiono zarzuty znęcania i gróźb karalnych. - Ustalamy szczegóły, przesłuchaliśmy osoby, mające związek ze sprawą - mówi Alicja Jędo z KPP w Oławie. - O finale zadecyduje sąd rodzinny.
Barbara Turczynowska, dyrektor Gimnazjum nr 1 im. Polskich Olimpijczyków, nie unika tematu. Podkreśla, że w takich przypadkach trzeba reagować i zgłaszać je policji. Szczegóły konfliktu poznała po feriach i natychmiast podjęła działania, zgodnie z procedurami. Zna sprawę uczennic i potwierdza, że z przyjaźni zrodziła się wrogość: - Rozmawialiśmy z rodzicami, poinformowaliśmy nauczycieli, wychowawcę klasy i pedagoga. Nigdy nie lekceważymy tego, co dzieci mówią, bo to, co dla nas nie jest problemem, dla uczniów może być ogromnym kłopotem. W tej sytuacji trzeba wziąć pod uwagę, że wspomniane uczennice nie zmieniły się z dnia na dzień. Za wszystkie niepowodzenia rodzinne często obwinia się szkołę. To błędne myślenie. Winę za to, co się dzieje, ponoszą również rodzice, którzy bywają stronniczy i przyjmują do wiadomości tylko rację swoich dzieci. Wiele zależy również od sytuacji rodzinnej danego ucznia. W szkole jest 450 uczniów, a problem stwarza kilka tych samych osób.
Kto zawinił?
Dyrektor Turczynowska zwróciła uwagę na to, aby nie oceniać pochopnie całej sytuacji, ponieważ każda z dziewczyn ma swoją rację. Tego samego zdania jest pedagog Halina Skibińska, która rozmawiała z uczennicami: - To nie jest wina tylko jednej strony. Ona leży po każdej z nich. Były dobrymi koleżankami, pokłóciły się i dokładnie nie powiedziały, o co chodzi. Problem jest w tym, że jedna została wykluczona z pewnego kręgu. Być może powiedziała coś, co się nie spodobało koleżankom i zaczęły się utarczki. Bardzo chciała należeć do tej grupy, w pewnej chwili znalazła się poza nawiasem i też się za to odgryzała. Gimnazjum to trudny czas, szczególnie dla dziewczyn. One chcą błyszczeć i być zauważane. Prawdopodobnie w tej grupie pojawił się ktoś nowy i zainteresowanie przeszło na tę drugą osobę. To doprowadziło do konfliktu. Moim zdaniem matka stanęła na wysokości zadania i odpowiednio zareagowała. Takie rzeczy należy zgłaszać. To policja rozstrzygnie, kto ma rację. My jesteśmy od tego, żeby wysłuchać i odpowiednio zadziałać. Ważne jest również wsparcie psychologiczne i ze strony rodziców. Matka dostała kontakt do dwóch psychologów. W każdej chwili ja również służę pomocą. Nauczyciele zostali wyczuleni i wiedzą, że mają zwracać szczególną uwagę na te osoby.
Po rozmowie z kilkoma nauczycielami matka odniosła wrażenie, że niektórzy jednak nie wiedzieli o sprawie. - Pytali mnie, dlaczego córka wagaruje - mówi. - Kiedy powiedziałam, że jest nękana i boi się chodzić do szkoły, byli zdziwieni, że sytuacja jest tak poważna. Nawet gdy była gotowa pójść do szkoły, pojawiły się problemy ze zdrowiem. Wtedy opuszczała zajęcia, bo chorowała.
Wiadomo, że w konflikt jest zamieszanych kilka innych osób, które podobno poniżają dziewczynę. Wśród nich jest chłopak spoza szkoły. Zapytany w internecie przez anonimową osobę, co sądzi o tej dziewczynie, odpowiada w trzech słowach: dzi..., szma.. i ku... Takich tekstów było więcej. Pisali je inni użytkownicy, którzy prowokowali dyskusję o koleżance. Po tym, jak sprawa została zgłoszona policji, większość zniknęła. Udało nam się jednak znaleźć dyskusję dotyczącą nastolatki. Do tej pory widnieje na profilu jednej z dziewczyn. Cytujemy fragmenty.
Ktoś zadaje pytanie:
- Kim są Twoi bohaterowie?
- Hmm, (...) podziwiam ich za szczerość i za to, że są tacy odważni, niestety tylko na komisariacie ;d
- Już ma szkołę spi***ia xD wszędzie ma kosę :>
- Hahahaha :) no, ale nie ma nic za darmo, nawet na wpi***l trzeba zapracować :)
- A no dobrze gadasz. bo ta to lubi się żalić i sprzedawać. Kiedyś ją ktoś na***ie porządnie. Zobaczysz, znajdzie się ktoś, kto się wy***ie na przypał i da jej szkołę życia :D
- Dokładnie :)
- Heh, mi tam szkoda przypału :p
- Dla mnie to i tak zwykła k***a :D
- Haha, jak wy po niej ciśniecie :D
- Heh. Ja jej nie cisnę, tylko mówię, to co myślę, a że mówię to przy niej, to raczej to szczerość, a nie pojazd xd.
Wszystko jest możliwe
Po ciągłych docinkach rówieśników dziewczyna miała dość. Stwierdziła, że najlepiej będzie, jak zmieni szkołę. Matka dzwoniła w tej sprawie do Jelcza-Laskowic, ale dostała odmowną decyzję. Dyrekcja nie chciała przyjąć nowej uczennicy tuż przed wystawieniem ocen. Teraz nastolatka chce zdać egzaminy do szkoły ponadgimnazjalnej, chociaż wie, że będzie jej ciężko, bo opuściła wiele zajęć i ma słabe oceny. - Usłyszała od jednego z nauczycieli, że zostanie w tej samej klasie - mówi matka. - To podłamało ją jeszcze bardziej. Cały czas jednak wierzy, że uda się zdać egzaminy i przejdzie do innej placówki. Zresztą są nauczyciele, którzy mimo trudnej sytuacji, wspierają córkę. Nie chce już się uczyć w Oławie, bo w innych szkołach są dziewczyny, które uczestniczyły w pobiciu sprzed roku.
Mimo że sytuacja między koleżankami jest poważna, dyrekcja, pedagog i matka poszkodowanej wierzą, że dziewczyny jednak zakopią topór wojenny. - Wszytko jest możliwe - dodaje matka. - Mamy nadzieję, że wszystko się ułoży. Niepokojące jest jednak to, że tym razem ta kłótnia przerodziła się w bardzo ostry konflikt. I sytuacja wymknęła się spod kontroli.
*
Od września policja przyjęła 61 zgłoszeń, dotyczących spraw związanych z uczniami z naszego powiatu. Większość zgłosili opiekunowie bądź rodzice, 13 zawiadomień pochodzi bezpośrednio od dyrekcji szkół. Najwięcej jest bójek i pobić, później są znieważenia, groźby, kradzieże i kilka przestępstw związanych z narkotykami i alkoholem. Jeden z poważniejszych przypadków jest z połowy lutego. Wtedy na terenie innego gimnazjum piętnastolatek zaatakował młodszego kolegę. Mocno złapał za szyję i poddusił. Sytuację widzieli inni uczniowie. Dlaczego to zrobił? Nie potrafił jasno odpowiedzieć. Teraz jego zachowanie oceni sąd. Postawiono mu zarzuty znęcania się i pobicia.
Alicja Jędo z KPP w Oławie twierdzi, że rodzice i nauczyciele nie boją się zgłaszać poważnych konfliktów między uczniami: - Trzeba reagować, chodzi o to, żeby pomóc dzieciom, a nie zaszkodzić. Bagatelizowanie pewnych spraw może przynieść odwrotny skutek. Dorośli są po to, żeby dawać przykład, pokazywać, jak należy postępować. Młodzież bywa bezwzględna wobec rówieśników, nie wie wszystkiego, dlatego tak ważna jest odpowiednia reakcja rodziny i nauczycieli.
*
Opisywana sytuacja pokazuje, że błaha sprawa może przerodzić się w wielki konflikt, który wpływa na funkcjonowanie każdej ze stron. O co tak naprawdę poszło dziewczynom? Dlaczego się pokłóciły? Tego nie udało się ustalić. Nawet matka, która wielokrotnie rozmawiała z dzieckiem, nie potrafi powiedzieć, co doprowadziło do tak ostrych i długotrwałych starć między koleżankami.
Agnieszka Herba [email protected]
CIĄG DALSZY TEJ SPRAWY w najnowszym wydaniu "Powiatowej" (w sprzedaży od 2 maja). Oskarżane nastolatki przedstawiły swoją wersję wydarzeń. Twierdzą, że sprawa ma drugie dno. Powiedziały również dlaczego doszło do tego konfliktu.
Napisz komentarz
Komentarze