Stary Górnik. Jubileusz małżeństwa
Magdalena i Leon Olkowie we wrześniu ubiegłego roku obchodzili złoty jubileusz małżeństwa. W grudniu dowiedzieli się, że z tej okazji prezydent RP przyznał im medal. Odebrali go jednak dopiero pod koniec marca tego roku, z rąk wójta gminy Oława Jana Kownackiego.
- Wcześniej jakoś nie było czasu, później wydawało mi się, że urzędnicy zapomnieli, ale nie - mówi z uśmiechem Magdalena. - To była niezwykle wzruszająca uroczystość. Wszystko takie poważne i oficjalne. My w roli głównej, gratulacje i marsz Mendelssohna, jak na prawdziwym weselu. Aż się popłakałam.
W Starym Górniku mieszkają 20 lat. Domek na wsi był młodzieńczym marzeniem Magdy. Mężowi ten pomysł nie przypadł do gustu, ale...
- Upiłam go i zmusiłam do podpisania obietnicy, że przeniesiemy się na wieś - przyznaje śmiejąc się Magda, a mąż wtóruje jej i kiwa głową. Mimo dwóch powodzi, jakie przeżyli w Starym Górniku, nigdy nie żałowali tamtej decyzji.
Ten może być
Magda urodziła się w Wilnie. Do Wrocławia przyjechała w roku 1945. Tu jako nastolatka poznała Leona, który przyjechał do stolicy Dolnego Śląska uczyć się elektryki. - Ona mnie wybrała, bo byłem wyższy niż inni chłopcy z towarzystwa - opowiada Leon, uśmiechając się na samo wspomnienie tamtych dni. - Pierwszy raz spotkaliśmy się u mojego kolegi. Po krótkiej rozmowie stwierdziła "ten może być" i poprosiła znajomego, aby umówił nas na prywatkę u znajomego. Mnie też spodobał się ten pomysł, bo od razu wpadła mi w oko. Miała piękne blond włosy, spięte w koński ogon i od razu wydała mi się fajna. Mieliśmy wtedy po 17 lat. Dwa lata później pobraliśmy się, choć jedni i drudzy rodzice przekonywali, że nie ma się co śpieszyć, że przyjdzie jeszcze na to czas i że na razie powinniśmy korzystać życia.
- Ale byliśmy uparci! - wtrąca Magda. - Pojawiła się bowiem pogłoska, że mężczyźni będą mogli się żenić dopiero po ukończeniu 21 lat. Uznaliśmy, że tak długo czekać nie będziemy. A i wyszaleć się zdążyliśmy. Pierwsze dziecko mieliśmy dopiero po trzech latach małżeństwa.
W roku 1975 przeprowadzili się do Oławy, gdzie mieszkali, aż dzieci - Beata i Artur - się usamodzielniły i wyprowadziły z domu. Wtedy przyszedł czas na spełnienie marzeń o domku z ogrodem na wsi, gdzie - jak zgodnie przyznają - mieszkają bardzo fajni ludzie. Chociaż Leon się opierał, okazało się, że prace przy domu sprawiają mu wiele radości i pozwalają się realizować. Dziś najchętniej by się stąd nie ruszał.
A tu wraz z całą rodziną
Pytanie o to, czy są szczęśliwi, byłoby nie na miejscu. To widać w tym, jak czule na siebie patrzą, uśmiechają się, rozmawiają, a nawet żartują, wspominając minione lata. Niczego sobie nie wypominają, niczego nie żałują, za nic nie obwiniają. Cieszą się każdym dniem i wspólnie przeżytą chwilą. - Trzeba żonie zawsze przyznawać rację, to sekret udanego małżeństwa - mówi żartobliwie Leon, a Magda dodaje. - Nie ma recepty na szczęście. Gdy przed ślubem mówiłam mamie "ja go zmienię" przekonywała mnie, że nie to niemożliwe. Jakoś się udało. Mój mąż bardzo kocha dzieci i jest niezwykle rodzinną sobą, a jak się tworzy rodzinę, nie można tego zniszczyć tylko dlatego, że się pokłóciło. Kiedyś jak coś się zepsuło, to się naprawiało, a dziś wyrzuca. W naszej rodzinie nie było i nie ma takiej tradycji.
Kochają starocie
To stwierdzenie u Olków ma dużo głębsze znaczenie. Dotyczy nie tylko "drugiej połowy", ale i pamiątek. Oprócz miłości i rodziny Magdę i Leona łączy wspólna pasja do zbierania staroci. Ponoć nie mogło być inaczej, bo we Wrocławiu mieszkali nad jednym z najstarszych antykwariatów w mieście. Doszły też geny. Mama Magdy zbierała rodzinne pamiątki i zdjęcia, a także bibeloty, porcelanowe figurki, a nawet kamyczki. - Nienawidziłam, gdy przed świętami przychodziło to wszystko myć - opowiada. - Zawsze powtarzałam, że u mnie w domu nie będzie takich rzeczy. Z czasem przegoniłam mamę i resztę rodziny. Po prostu to pokochałam.
W ten sposób do domu Olków trafiły rodzinne meble, książki, zdjęcia, a także różnego rodzaju drobiazgi (aniołki, lalki, szkło itp.), których kolekcje ciągle rosną i mają swoje specjalne miejsce. Wiele z nich zakupili sami, a "Leon złota rączka" przerobił, przystosowując do domowych potrzeb i wnętrz. Wiele z tego trafiło już do domów ich dzieci, które też dzielą zamiłowanie rodziców.
Największym skarbem są rodzinne zdjęcia. Tworzą na ścianach drzewa genealogiczne. Sporo zachowało się dzięki dziedziczonej pasji kolekcjonowania. Mama Magdy, opuszczając Wilno, zabrała ze sobą skrzynię książek i albumy ze zdjęciami - to był ich cały dobytek. Dzięki temu w rodzinnym albumie dziś są fotografie dziadka w mundurze wojska carskiego i babci z okresu młodości.
Porcelanowe bibeloty to rodzinny skarb pani Magdy. Są tu drobiazgi, które zbierały jaj babcia i mama
- Moim ulubionym jest zdjęcie teściowej, narysowane ołówkiem przez jednego z więźniów getta w Wilnie - mówi Leon. - Narysował ją z wdzięczności za to, że przynosiła im jedzenie. Są tu też moje kochane wnusie. Ich zdjęcia wiszą najbliżej łóżka. Dzięki temu mogę na nie patrzeć, jak tylko rano otworzę oczy.
Śladami kryminałów
Dom Olków to także ogromna biblioteka - królestwo Magdy, która - podobnie jak jej mama i babcia - każdą wolną chwilą spędza, czytając. Głównie są to kryminały. Dzięki dzieciom udało jej się też zobaczyć na własne oczy kilka miejsc, znanych z literatury, np. Londyn, który poznała czytając opowiadania o Sherlocku Holmesie. Jej marzeniem jest wycieczka do Skandynawii, której zakątki zna doskonale, dzięki kryminałom "czarnej serii". Ale książki i bibeloty to nie jedyne jej zainteresowania. Lubi też sporty i zawsze kibicuje, interesuje się sztuką - dużo wie o impresjonistach, kocha też ogród i związane z tym prace. Pytana, czy jest coś, czego nie lubi, żartobliwie odpowiada: - Szpinaku!
Leon nie lubi podróżować i chętnie zostaje w domu, gdzie spokojnie może sobie majsterkować. Poza tym, jak większość mężczyzn, uwielbia piłkę nożną i przynajmniej raz w życiu chciałby na żywo zobaczyć występ Realu Madryt - to jego ulubiona drużyna. Kocha rodzinę i "nie lubi niegrzecznych ludzi". - Powiedziałbym mocniej, ale nie wypada - mówi i dodaje: - Na dalsze lata życzyłbym sobie dużo spokoju, a wszystkim uśmiechu. To dodaje radości życia.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze