Rozpoczął ją kilka miesięcy temu, na łamach gazety, Janusz Kordys. Swoją nieustępliwością i przysłowiowym "wierceniem dziury w brzuchu" zmobilizował do działania radnych i zarządcę cmentarza. Teraz wzywa także do przebudzenia z cmentarnego letargu najwyższą i jednocześnie najważniejszą władzę wykonawczą w mieście, czyli burmistrza. W liście otwartym do władz miasta, jaki zamieściliśmy w poprzednim wydaniu "GP-WO" ("Powiększcie stary cmentarz") Janusz Kordys wywołał mnie do tablicy, dlatego muszę się odezwać i dodać kilka ważnych zdań, by Czytelnicy mogli lepiej zrozumieć problem, poruszony przez autora. Jak wynika z samego tytułu, chodzi o powiększenie starej oławskiej nekropolii, kosztem odzyskanej od wojsk sowieckich przyległej działki. Już prawie 20 lat leży niezagospodarowana. Poprzednik Franciszka Października na fotelu burmistrza Oławy nie chciał tam ulokować fabryki świeczek miejscowego przedsiębiorcy, bo wolał negocjować z pozoru intratny kontrakt z deweeloperem, który miał zamiar usadowić tam duży pawilon znanej międzynarodowej niespożywczej sieci handlowej. Oławski przedsiębiorca słusznie się obraził, a fabrykę wybudował w niewielkiej odległości od miasta i teraz podatki płaci wójtowi, a nie burmistrzowi. Deweeloper też się nie zdecydował, bo ponoć bliskość cmentarza mogłaby źle wpływać na wizerunek handlowej firmy. Potem była próba postawienia tam osiedla mieszkaniowego, ale i tu inny deweeloper analizował wpływ sąsiedztwa i po rozważeniu wszystkich za i przeciw, wycofał się z inwestycyjnych zamiarów. I tak pozostawiona przez Sowietów działka do dziś leży odłogiem. - Leży i kwiczy! - można złośliwie powiedzieć. Do czego dzisiaj służy, napisał już o tym dosadnie Janusz Kordys i nie ma potrzeby powtarzać. Kto nie wierzy, niech się tam wybierze na wiosenny spacer...
Wspierając Kordysa, apeluję do burmistrza i do radnych, by dłużej nie zwlekali! Najwyższy czas podjąć poważną rozmowę nad sensownym wykorzystaniem przycmentarnej działki, zanim ktoś ją kupi tylko po to, by przetrzymać i potem za znacznie grubsze pieniądze puścić w dalszy obieg. Takich przykładów w mieście i powiecie jest pełno. Najświeższy to Goszczyna. Rolnicy sprzedali tam przyautostradowe grunty za 4 mln zł, a firma handlująca nieruchomościami opchnęła je po kilku miesiącach za 11 mln zł. Przewalając tylko papiery u notariusza, zarobiła w bardzo krótkim czasie około 7 mln zł. To było kilka lat temu. Grunty do dzisiaj nie są zagospodarowane, bo wybuchł kryzys ogólnoświatowy...
Janusz Kordys na razie delikatnie sygnalizuje, że na oławskich cmentarzach łamane jest prawo. Jeden z przykładów, to nielegalnie zabudowane grobami cmentarne alejki. Nowe kwatery na posowieckiej działce mogłyby pomóc ten problem rozwiązać. Jeśli władza nie wie, jak się do tego zabrać, to może czas najwyższy, żeby prokurator jej o tym przypomniał. Inna kwestia, to wspomniane przez Kordysa kolumbarium, czyli miejsce do urnowych pochówków. To już nie jest ekstrawagancja, to jest zwykła cywilizacyjna konieczność!
Krzysztof A. Trybulski
Napisz komentarz
Komentarze