Jelcz-Laskowice Rozmowa z prezesem
- Jak to się dzieje, że zakłady wodociągowe w sąsiednich gminach regularnie co roku podwyższają ceny za wodę, a jelczański ZGK nie?
- Ceny wody to wypadkowa kosztów utrzymania wodociągu, na który składają się mieszkańcy. Trzeba powiedzieć otwarcie, że cała działalność, związana z wodociągiem gminnym, jest samofinansująca się. To my, mieszkańcy, składamy się na utrzymanie wodociągu, zatem rolą zakładu wodociągowego jest monitoring kosztów i panowanie nad nimi. Nam udaje się to robić dość skutecznie.
- Nie chce pan chyba powiedzieć, że zakład prowadzi działalność charytatywną i nie zarabia na odbiorcach wody?
- Oczywiście, że zarabia, bo ustawowo musi, ale umiarkowanie, by nie powiedzieć mało. Nie ma mowy o żadnej charytatywności. Każdego roku utrzymujemy równowagę finansową między przyrostem kosztów a przyrostem przychodów. Pozwala to na stabilizację cen. Trafne decyzje ostatnich czterech lat pozwalają nam panować nad sytuacją i dzisiaj mamy tego efekty. Spółka osiąga swoje cele finansowe, z korzyścią dla mieszkańców.
- Proszę podać przykład.
- Znaczący wpływa na koszty utrzymania systemu wodociągu lub kanalizacji mają inwestycje. Stopniowe są nieodczuwalne dla mieszkańców w późniejszych opłatach. Duże generują koszty, które ponoszą mieszkańcy. Zarządzający wodociągami mają taki sam cel, ale lepiej do niego dążyć małymi kroczkami, bo w ten sposób łatwiej utrzymać równowagę wydatków i przychodów, bez konieczności podnoszenia cen wody. Istotą tych działań jest także brak zapędu do osiągania wysokiego zysku z tej działalności.
- Trudno uwierzyć w taką bezinteresowność. Inwestycje, awarie, a także utrzymanie zakładu kosztują. Kto więc za to płaci, skoro nie zarabiacie na dostawie wody?
- Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, cena za metr sześcienny wody musi uwzględniać zysk dla przedsiębiorstwa. Ustawa nie określa jednak jego wysokości, ale określa cel - inwestycje w wodociąg. W ciągu ostatnich trzech lat ZGK zyskał na opłatach za wodę 100 tys. zł, a więc niewiele. Spółka wykonuje szeroki wachlarz usług, na których zarabia z większym lub mniejszym powodzeniem. Ponadto spółki prawa handlowego, oprócz działalności podstawowej, prowadzą działalność operacyjną i finansową, na tym także zarabiają. Pozyskujemy też środki zewnętrzne. Założyliśmy, że nasza spółka może zarabiać na wszystkim, ale nie na mediach. I to się udaje. Przez ostatnie trzy lata zachowujemy równowagę finansową w wodociągach, dlatego cena wody pozostaje niezmienna. Nieporozumieniem jest jednak porównywanie sytuacji w poszczególnych gminach.
- Dlaczego?
- Skoro cena wody zależy od kosztów utrzymania wodociągu, a każda gmina ma inny, zatem inne są koszty utrzymania, a w konsekwencji inna jest cena wody. Wodociągi się różnią pod wieloma względami i nie można o tym zapominać, np. długością albo stopniem zainwestowania. Różnią się też gminy - chociażby liczbą osób korzystających z wodociągu, co jest istotnym czynnikiem.
- Ilu mieszkańców miasta i gminy Jelcz-Laskowice korzysta z waszego wodociągu?
- Wszyscy, oprócz 14 gospodarstw, które mają własne ujęcia.
- Jaki dochód odnotował ZGK w ostatnich latach?
- W roku 2011 - 11 mln zł, a rok później o milion złotych więcej.
- Czy w najbliższym czasie planowane są jakieś inwestycje?
- Tak. Za około dwóch miesięcy rusza przebudowa największej w gminie stacji uzdatniania wody, w Piekarach. Przygotowywaliśmy się do tego trzy lata. Prace będą trwały do końca roku 2014, a koszt to około 10 mln zł. Zadanie będzie finansowane ze środków własnych i z kredytu bankowego. Czynimy starania o dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
- Po co przebudowujecie tę stację?
- Ponieważ jest przewymiarowana, czyli za duża, a przez to zbyt kosztowna, ze źle dobraną technologią uzdatniania wody. Nowa będzie bardzo nowoczesna i dobrana zarówno do naszych potrzeb, jak i naszej wody surowej. Obecnie stacja obsługuje 80 procent naszych odbiorców wody. Mogłaby wszystkich i takie jest założenie.
- Oprócz tej stacji, gmina ma jeszcze pięć mniejszych. Czy nie ekonomiczniej byłoby podłączyć wszystkich odbiorców wody do jednej, zamiast ją przebudowywać?
- Jak już mówiłem, taki jest cel. Mimo wszystko najpierw trzeba zmodernizować stację główną. Nawet po przyłączeniu do niej wszystkich odbiorców i uwzględnieniu przyrostu naturalnego, jest dużo za duża. Przebudowa i wymiana technologii jest niezbędna.
- Czy ta inwestycja oznacza przerwy w dostawie wody?
- Nie, chociaż będzie to operacja na żywym organizmie (uśmiech). Prace tak zaplanowano, aby nie utrudniać życia mieszkańcom.
- Mówił pan, że duże inwestycje oznaczają podwyżki. Czy tego powinni się spodziewać mieszkańcy w kolejnych latach?
- Nie. Zakładamy, że uda nam się zachować równowagę finansową. Między innymi z tego powodu rozkładamy tę inwestycję w czasie. Nigdy jednak niczego nie można być pewnym.
- Dziękuję za rozmowę.
Reklama
Od dwóch lat nie zmienia się cena metra sześciennego wody dla mieszkańców indywidualnych. Podwyżki nie będzie także w tym roku. Cena ścieków spada o 3 grosze. Skąd takie decyzje i jaki mogą mieć wpływ na przyszłość? Na to pytanie i na wile innych próbuje znaleźć odpowiedź Wioletta Kamińska, w rozmowie z Mariuszem Ciechanowskim, prezesem spółki Zakład Gospodarki Komunalnej w Jelczu-Laskowicach
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze