Jelcz-Laskowice "Nielegalny" artysta
- Twój pseudonim artystyczny to PIMPsson, znajomi mówią do ciebie Pimpek, dlaczego akurat tak?
- Ciężko powiedzieć, nie ma konkretnej genezy mojego przezwiska. Zawsze wszyscy nazywali mnie Pimpkiem, więc zrobiłem z tego PIMPssona i tak zostało.
- Co w twoim przypadku było pierwsze: rap, beatbox, czy realizacja dźwięku?
- Beatbox. Poznałem chłopaka o ksywce Bobek, który został później wicemistrzem Polski w beatboksie. Spodobała mi się jego twórczość, można powiedzieć, że zaraziłem się tym. Chciałem się tego nauczyć, no i w końcu się udało...
- ...przy pomocy Bobka?
- Tego nie można się nauczyć od kogoś. Ciężko słowami wyjaśnić, jak ułożyć wargi, jak ustawić usta. Bobek pomagał mi bardziej w kwestii muzycznej. Tłumaczył, w którym momencie powinienem zrobić przejście, mówił kiedy fałszuję, a kiedy nie.
- W takim razie jak się uczyłeś?
- Ćwiczyłem, ćwiczyłem i jeszcze raz ćwiczyłem. W domu, w szkole, w podróży - dosłownie wszędzie. Myślę, że beatboksu może się nauczyć każdy. Jedynym warunkiem jest posiadanie poczucia rytmu. Jeśli pracujesz nad czymś non stop, to prędzej, czy później pojawią się efekty.
- Po jakim czasie poczułeś, że jesteś w tym dobry?
- Po roku, może dwóch. Wtedy moje dźwięki zaczęły brzmieć na tyle fajnie, że mogłem się pokazać z tym publicznie. Chociaż nie ukrywam, że robiłem to nawet wtedy, gdy byłem słaby. Występowałem przed znajomymi, którzy troszeczkę się ze mnie podśmiewali. Myślę, że szczęki wszystkim opadły.
- Rozumiem, że według samego siebie, jesteś w tym naprawdę niezły?
- Myślę, że pewien poziom osiągnąłem. Niestety, kilka lat temu zatrzymałem się w rozwoju, nie potrafiłem w dalszym ciągu polepszać mojego beatboksu. Niemniej jednak nauczyłem się dużo i teraz mogę to wykorzystywać na różne sposoby.
- PIMPssona beatboksera już znamy, ale jest jeszcze PIMPsson raper i realizator dźwięku.
- Jeśli chodzi o nagrywanie własnych kawałków, to wszystko zaczęło się w momencie, gdy przesłuchałem nagrania chłopaków z osiedla. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, nigdy wcześniej nie wiedziałem, że samemu można zrobić coś tak ciekawego, z bardzo dobrą jakością i przede wszystkim na wysokim poziomie. Też chciałem spróbować.
- Kiedy zacząłeś tworzyć własną muzykę, jak wyglądały twoje początki?
- To było gdzieś pod koniec szkoły podstawowej. Wszystko nagrywałem w domu, w spartańskich warunkach, na bardzo słabym sprzęcie. Ale kto by się wtedy tym przejmował? Pierwszy mikrofon kupiłem na targu, za 20 zł - nie nadawał się do niczego. Właściwie z mikrofonu to on miał tylko kształt. Kolejny mikrofon podarował mi Błażej Babski, znany jako "Człowień". Był to sprzęt, na którym zrobił kultowe produkcje, jeśli chodzi o Jelcz-Laskowice. Następnie postanowiłem zainwestować w sprzęt studyjny. Oczywiście wszystko odbywało się jak najmniejszym kosztem. Byłem młody, nie pracowałem, na zachcianki musiałem sobie uzbierać. Mimo tych ograniczeń, dokonałem dobrego zakupu i w sporej części na tym sprzęcie działam do dziś.
- Wspomniałeś o "Człowieniu". Czy on był dla ciebie pewnego rodzaju inspiracją?
- Zdecydowanie tak. Pamiętam jak byłem w szóstej klasie podstawówki i Błażej zabierał mnie na koncerty, żebym robił beatbox przed jego występem, albo w trakcie.Byłem jeszcze dzieckiem, moja mama nie chciała się na to zgodzić, więc Błażej dzwonił do niej i deklarował, że bierze za mnie pełną odpowiedzialność.
- To on zaszczepił w tobie rap?
- W pewnej części na pewno tak, ale zachwycałem się przede wszystkim tym, że można zrobić coś fajnego, nie wychodząc z domu. Właściwie wystarczyło tylko chcieć. Komputer jest na tyle kreatywnym narzędziem, że nie powinno się go używać tylko do sprawdzania facebooka.
- Realizacja dźwięku pojawiła się razem z rapowaniem?
- Tak, chodziło o to, bym wszystko mógł zrobić sam. Nie chciałem prosić kogoś o zrealizowanie kawałka. Wiadomo, że po nagraniu nie powinno się puszczać surowej wersji w świat. Trzeba zmiksować, poskładać itd. Mogłem prosić o to różne osoby, ale po co? Wolałem sam pobawić się odpowiednim programem. Fakt, że na początku bardziej pogarszałem, niż ulepszałem jakość, ale z biegiem czasu wychodziło mi coraz lepiej. Chciałem nabrać jakiegoś doświadczenia w tym kierunku, ponieważ postanowiłem, że właśnie z realizacją dźwięku zwiąże swoją przyszłość.
- Aktualnie jesteś lepszym beatboksrem, raperem, czy realizatorem dźwięku?
- Chyba najlepiej wychodzi mi rapowanie. Uważam, że osiągnąłem już całkiem dobry poziom. Zwłaszcza że widzę, jak żenująco zachowują się niektórzy raperzy z legalnej sceny.
- O kim i o czym konkretnie mówisz?
- Jeżeli czytam wywiad z Jędkerem ze składu WWO, który wyklina na wszystkich hiphopowców, którzy idą w komercję, którzy nagrywają tzw. hip-hopolo, a po kilku latach widzę, jak ten sam człowiek robi "Monopol - Zodiak", no to coś jest nie tak. Ktoś traci na autentyczności.
- A jeśli ktoś zaproponowałby ci duże pieniądze za nagranie czegoś kompletnie nie w twoim stylu?
- To zależy. Jako artysta nie zgodziłbym się na ingerowanie w mój repertuar, w moją twórczość. Co innego, jeśli zgłosiłaby się osoba, którą uważam za wartościową, a jej ingerencja odbywałaby się na zasadzie wskazówek i podpowiedzi. Jeśli jednak zadzwoni ktoś z wielkiej wytwórni i zaproponuje zrobienie hitu np. o miłości do Zosi, to nie, na coś takiego bym się nie zgodził.
- Stwierdziłeś, że najwyższy poziom osiągnąłeś w rapowaniu. Wierzysz w to, że mógłbyś się przebić?
- Raczej nie. Chciałbym, ale czasy są takie, jakie są. Rynek fonograficzny kuleje. Traktuję to więc jako świetną zabawę i wielką życiową pasję.
- Grywasz na koncertach, supportujesz przed innymi wykonawcami, a co uważasz za swój największy sukces?
- Grałem przed "VNMem", miałem grać przed "Joką" i "HST" - niestety, nie pojawili się na koncercie. Nagrałem i zrealizowałem płytę. Właściwie zrobiłem ich kilka, ale tylko jedną doprowadziłem od początku do końca. Sukcesem jest również to, że ludzie, których uważam za autorytet, np. "Kicaj", z którym nagrywam, czy "Haju", którego uważam za najlepszego rapera w Polsce, mówią mi: - Słuchaj, to było naprawdę dobre!
- To prawda, że pojawisz się na nowej płycie Człowienia?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo, przynajmniej na razie (śmiech).
- Skąd pomysł na nagrywanie w szafie?
- Jeśli chodzi o "Studio Szafa" to szukałem po prostu sposobu na wygłuszenie echa w moim pokoju. Okazało się, że ubrania całkiem nieźle sobie z tym radzą. Jak się nie ma dużych pieniędzy, to się nagrywa w szafie, tak to już jest (śmiech).
- Coraz rzadziej nagrywasz sam. Najczęściej można cię usłyszeć w składzie: Alko, PIMPsson, Keny, Kicaj.
- To taki nasz lokalny skład, wszyscy jesteśmy z jednego miasta, mieszkamy na jednym osiedlu, więc jakby to powiedzieć: trafił swój na swego.
- Jakie masz plany na muzyczną przyszłość?
- Obecnie kończymy z chłopakami mixtape "Studio Szafa", na którym będzie wielu ciekawych gości. Udało nam się zebrać praktycznie wszystkich raperów z Jelcza-Laskowic w jednym kawałku. Proces składania trwa. Chcielibyśmy też założyć małą wytwórnię.
- Myślisz, że uda ci się nagrać kiedyś legalną płytę?
- Pytanie, czy mi na tym w ogóle zależy. W dobie internetu wcale nie trzeba nagrać legalnej płyty, żeby móc coś osiągnąć. Niezbyt zależy mi na tym, żeby moja płyta, warta 20 zł, była sprzedawana w Empiku za 35, i to po sześciu miesiącach od daty premiery.
- To prawda, że znany raper "VNM" ucieszył się, jak powiedziałeś mu, że kradniesz jego bity?
- Tak, to prawda. Ja się mu wcale nie dziwię. Gdybym kiedyś wydał krążek, który okazałby się klasykiem hip-hopu i ktoś, prezentujący niezły poziom ukradłby mój bit, to też bym się cieszył. To swego rodzaju komplement. Jeśli ktoś kradnie bit, to tylko dlatego, że sam nie potrafiłby zrobić lepszego. Nie zaakceptowałbym tylko sytuacji, w której ktoś wstawia mój bit na płytę jako swój.
- Zarobiłeś kiedyś na muzyce?
- Jeśli chodzi o pieniądze, to jestem bardzo stratny.
- Żałujesz?
- Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że żałuję. Mam masę wspomnień, poznałem niesamowitych ludzi, przeżyłem niezapomniane chwile. Takie sprawy są warte każdej ceny.
Twórczość PIMPssona można znaleźć na Facebooku:
http://www.facebook.com/pimpssonjlc i YouTube: http://www.youtube.com/MrPimpsson
Napisz komentarz
Komentarze