Oława. Niezwykły gość z Moskwy
Styczeń 2011. W Polsce wrze po opublikowaniu raportu rosyjskiej komisji MAK, badającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem. Opozycja zarzuca premierowi Donaldowi Tuskowi, że dał się kompletnie zaskoczyć. Termin konferencji ustalono akurat wtedy, kiedy Tusk przebywał na urlopie. Zabrakło natychmiastowej polskiej reakcji na wyniki raportu, a w świat poszedł przekaz o pijanym generale, zmuszającym pilotów do lądowania.
Mózgiem operacji, przeprowadzonej przez Tatianę Anodinę, był Igor Mintusow, zdaniem wielu specjalistów - nr 1 politycznego marketingu w Rosji.
Matura w szkole "Solidarności"
Tak, to ten sympatyczny szpakowaty pan, który z grupą rosyjskich deputowanych, naukowców i dziennikarzy odbywał 26 i 27 listopada tournée po oławskim powiecie. Takie, jakie zwykle organizuje Błażej Zając ze stowarzyszenia "Porozumienie Wschód - Zachód": przez urzędy miast w Oławie i Jelczu-Laskowicach, oławskie Starostwo Powiatowe, redakcje "Gazety Powiatowej" i OTvK, spotkania ze społecznością Gaci i młodymi strażakami w Minkowicach Oławskich. Wyróżniał się na tle działaczy, ubranych w stalowe garnitury, z flagami ich obłasti w klapach marynarek, luksusowymi zegarkami i tabletami. Ot, inteligencki poczciwiec, w workowatych spodniach i znoszonej marynarce. Ale to on ma nieporównywalnie większy wpływ na realną politykę niż zadowoleni z siebie deputowani.
Zaczynał w czasach przełomu. W wyborach prezydenckich w Rosji, w 1991, pracował w sztabie Amana Tulejewa. Już wcześniej nie wystarczała mu kariera naukowa, którą z powodzeniem zajmował się po ukończeniu ekonomii na Uniwersytecie Moskiewskim im. Łomonosowa. Na przełomie lat 80/90 wyjeżdżał do Polski, gdzie obserwował triumf "Solidarności" i pierwsze lata demokratycznych rządów. Mintusow mówi, że średnią szkołę w polityce ukończył właśnie w Polsce. Studia wyższe odbywał już pod patronatem wyjątkowo skutecznego i cynicznego teoretyka polityki - Niccolo Machiavellego.
Na szczytach politycznego piaru
To właśnie od tego renesansowego myśliciela wzięła nazwę jego firma piarowa, "Niccolo M". W kampanii wyborczej w 1996 postawił już na faworyta. Stał się osobistym doradcą do spraw wizerunku prezydenta Borysa Jelcyna. Rozpoczęła się historia sukcesu jego firmy. Mintusow pracował w Korei Płd., Nikaragui, Gruzji i na Ukrainie. Otworzył zagraniczne filie, zaangażował się w doradztwo finansowe i branżę reklamową. Podjął współpracę z koncernem Gazprom i dwukrotnie, w 2000 i 2006, współtworzył kampanie wyborcze Władimira Putina.
Jedni, jak polski piarowiec Eryk Mistewicz, zachwycają się geniuszem Rosjanina, zapraszają go na sympozja i drukują jego teksty w branżowych pismach. Inni, jak związany z "Gazetą Polską" Jerzy Targalski, otwarcie formułują podejrzenia, że holding "Niccolo M" służy za przykrywkę dla działalności szpiegowskiej.
Trudny los turysty w Oławie
- Ależ oczywiście, chciałbym tylko wiedzieć, o czym będziemy rozmawiać - przyjął propozycję wywiadu dla "GP-WO" niezwykły gość z Moskwy. Kiedy zapowiedziałem, że chcę poznać jego wrażenia z Oławy, a także zadać kilka pytań o katastrofę smoleńską, zastrzegł, że nie na wszystkie będzie mógł odpowiedzieć.
Co do tematyki oławskiej, nie było widać po nim żadnych oporów. Owszem, podobała mu się nowo otwarta izba muzealna, ale nie znalazł w niej żadnego kiosku z pamiątkami czy materiałami informacyjnymi. Po książkę "800 lat Oławy" musiał iść do pobliskiej księgarni, w dodatku dostępna była tylko w języku polskim. Przy zwiedzaniu kościoła Matki Boskiej Pocieszenia ubolewał nad brakiem folderów turystycznych w różnych językach.
- Bardzo lubię przywozić z różnych zakątków świata rzeczy użytkowe - kubki, talerze, koszulki z nadrukiem nazwy miasta czy herbu - kontynuował. - W Oławie nigdzie tego nie było. Poza tym, każdy region ma swoje produkty, coś, co ludzie tam wytwarzają. Niczego takiego nie widziałem w sprzedaży. Podsumowując, w waszym mieście brakuje miejsc, gdzie turysta może zostawić pieniądze.
A jakie wrażenie zrobiła na nim grupa zawodowa, z którą na co dzień pracuje? Przedstawiciele klasy politycznej, choć akurat tutaj - niskiego, powiatowego szczebla? Z początku rosyjski spec od piaru odmawiał odpowiedzi. W końcu przyznał, że najbardziej rozśmieszyły go zapewnienia wiceburmistrza Jerzego Hadrysia o absolutnej apolityczności BBS. Przecież ta organizacja od kilkunastu lat sprawuje w Oławie władzę. A Hadryś ze śmiertelnie poważną miną przekonywał wytrawnego profesjonalistę, że polityka ze zdobywaniem i utrzymywaniem władzy nie ma wiele wspólnego.
Kto zawinił, jest kwestią drugorzędną
Tyle rozgrzewka. Gdy poruszyłem tematy większego kalibru, gość z Rosji nie był już taki wylewny. O wiele więcej uwagi zaczął poświęcać szaszłykowi, serwowanemu na kolację w jednym z oławskich hoteli. Zapytałem go, czy jeśli odczytuje się fałszywie zapisy z czarnej skrzynki i przypisuje głos pilota generałowi Błasikowi; jeśli gra się przed światową opinią publiczną stereotypem pijanego, brawurowego Polaka - to czy w pracy politycznego piarowca są jeszcze jakieś granice cynizmu?
Przez następne 20 minut byłem świadkiem całej serii ciekawych reakcji na tak postawione pytanie. Mintusow podkreślił, że kwestia, kto zawinił - pilot, pilot pod naciskiem generała, czy rosyjski dyspozytor z wieży lotniczej - jest tak naprawdę drugorzędna. Najważniejszy jest sam fakt, że do tej tragicznej katastrofy w ogóle doszło, i po drugie, że nie była ona czymś zaplanowanym. Rosyjski ekspert przyznał, że rozumie stanowisko Polaków, według którego tak ważne jest ustalenie, kto się pomylił. Lecz nawet, jeśli był to dyspozytor lotniska, a byłoby do niego szereg pytań, to tylko chora wyobraźnia może podsuwać twierdzenia, że to wszystko było zaplanowane.
Piarowiec nie ponosi odpowiedzialności
Zwróciłem uwagę, że wypowiada się jak osoba bezstronna, a przecież jego firma przygotowywała konferencję Anodiny. Te słowa Igor Mintusow zbył milczeniem. - Podkreślanie roli pijanego generała było próbą odwrócenia uwagi od błędów Rosjan - kontynuowałem. Rozmówca potakiwał, ale pytał, co z tego wynika i czekał na sformułowanie konkretnego pytania.
Poproszony o jednoznaczną deklarację, że firma "Niccolo M" brała udział w organizacji konferencji Anodiny, przełknął spokojnie kolejną porcję kolacji i z dystansem zapytał, czy to główne pytanie, które przygotowałem na ten wieczór?
- Konsultanta politycznego różni od polityka kwestia odpowiedzialności - odpowiedział wreszcie. - Za słowa wypowiadane publicznie odpowiedzialność ponosi wyłącznie polityk. Zadaniem konsultanta jest analiza wszystkiego, co się dzieje wokół polityka i interpretacja faktów na jego korzyść. Oczywiście, żaden polityk nie chce kłamać, aby nie został na tym przyłapany. Ale istnieje pewne pole do swobodnej interpretacji. Tak było właśnie z głosami, nagranymi na czarną skrzynkę samolotu TU-154. Mogły należeć do danej osoby, mogły do kogoś zupełnie innego...
Fakt, były rozbieżności, ale ostatecznie współczesna technologia umożliwiła identyfikację autorów większości wypowiedzi w kokpicie. Tymczasem akcentowanie roli generała Błasika było dla wielu Polaków wyjątkowo oburzające. - Te słowa były nieudaną częścią konferencji komisji MAK - przyznał Mintusow.
Politycy wybierają strategię
- Pan to mówi prywatnie, czy jako autor tamtej prezentacji, bo widzę tu sprzeczność? - zauważyłem. Powtórzył, że za tekst wygłoszony publicznie odpowiada polityk, a nie konsultanci. Badanie, która część wystąpienia pochodzi bezpośrednio od piarowca, a którą dodał polityk, jest - jego zdaniem - bezsensowne.
- Tylko, że uwagi o pijanym generale nie były przypadkowo wtrąconymi zdaniami, a składały się na główną strategię MAK... - oponowałem. Wtedy Mintusow uważnie spojrzał na mnie i bez pomocy tłumaczki, po polsku wypowiedział zdanie, że oczywiście, była to główna strategia. Zaraz potem zastrzegł, że przyjmowanie takich strategii to wybór polityczny - decyzja, którą podejmuje polityk, a nie jego doradca.
Pokusy autorytaryzmu
Pytałem gościa z Moskwy także o fałszerstwa wyborcze, do jakich coraz częściej dochodzi w Rosji. Stwierdził, że obecnie na sukces w wyborach ma ogromny wpływ "sektor administracyjny". Według jego oceny, w latach 90. sukces kandydata zależał w równym stopniu od trzech czynników: osobowości polityka, sztabu wyborczego oraz finansowania kampanii. Obecnie tym, kto wygra w wyborach, decyduje w 51% administracja. - Po pierwsze, kandydata można zarejestrować lub nie - wyliczał Mintusow. - Po drugie, jeśli kandydat zostanie zarejestrowany, to podczas kampanii wyborczej może być wykreślony za naruszenie przepisów. Po trzecie, jeśli niechciany kandydat wygra, to podczas liczenia głosów może dojść do fałszerstw.
Jak zatem, w coraz bardziej autorytarnym państwie, które ingeruje nawet w mechanizmy wyborcze, postrzegają swoją rolę doradcy polityczni? Powinno im przecież zależeć na swobodnym przebiegu kampanii wyborczych i pluralizmie wśród kandydatów.
- W systemie, gdzie dochodzi do fałszerstw wyborczych, doradcy polityczni są narażeni na niebezpieczeństwo działań nieetycznych - stwierdził rosyjski piarowiec. - Konsultanci mogą pomagać w wymyślaniu różnych sztuczek, jak np. głosowanie "na karuzelę". Wyborca pobiera zaświadczenie o głosowaniu poza swoją komisją wyborczą, a potem objeżdża różne komisje i głosuje wiele razy. Innym przykładem jest konstruowanie badań opinii społecznej tak, aby zdyskredytować jakiegoś kandydata. Ankieterzy pytają: "Czy wie pan, że kandydat X był zamieszany w aferę?", albo: "...że ma konto na Kajmanach?", albo: "...że jest uzależniony od alkoholu?".
Procent za milczenie
Na koniec chciałem poznać specyfikę pracy z Borysem Jelcynem. Czy należał do tych polityków, którzy jednym słowem potrafią zniweczyć długotrwały wysiłek spin-doktorów? Czy doradcy bali się, gdy zabierał głos?
- Tak, niekiedy obawialiśmy się publicznych wystąpień prezydenta Jelcyna. Bywało, że improwizował - przyznał oględnie mój rozmówca. - Jednak niczego więcej się pan ode mnie nie dowie. Honorarium doradcy politycznego składa się z dwóch części. 50% otrzymuje za porady, których udziela politykom. Drugie 50% za to, że nikomu nie opowiada, jakich rad udzielił.
Xawery Piśniak
Reklama
Kolacja z doradcą Putina
Do spotkań w redakcji z przedstawicielami organizacji pozarządowych z krajów byłego Związku Radzieckiego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jednak gdy tym razem zobaczyliśmy na liście uczestników nazwisko Igora Mintusowa, nie wierzyliśmy własnym oczom
- 14.01.2013 09:35 (aktualizacja 27.09.2023 16:33)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze