Sypnęła obfitymi przykładami z przeżywanej codzienności w stolicy naszego powiatu. Trudno wydrukować wszystko, bo nie zmieściłoby się na całej stronie gazety.
Kultura to bardzo szerokie pojęcie, obejmujące wszystkie dziedziny życia i działalności człowieka. To nie tylko teatr i działalność artystyczna. Jest kultura techniczna i polityczna, kultura słowa, bycia, również picia i inne. Mówimy o kimś, że jest człowiekiem kulturalnym, jeśli potrafi się zachowywać w każdej sytuacji - dobrze wychowany, rozsądny, życzliwy, taktowny itp. Wprawdzie nie ma paragrafów, żeby karać za brak kultury, ale to brzydkie świadectwo, że ktoś nie potrafi uszanować drugiego człowieka i naturalnych zasad godnego postępowania.
Niestety, najgorsze przykłady płyną strumieniem od polityków, ale zostawmy tę smutną górę. Zejdźmy na dół, do przejawów z lokalnej codzienności, przytoczonych w liście. Chodzi autorce o kilka "kultur". Zacznijmy od kultury jazdy. Młodej mamie i starszym osobom trudno przejść na głównych miejskich trasach. Nieważne że są pasy, dość często kierowcom strasznie się spieszy, szaleją jak na wyścigach. W godzinach szczytu trzeba czekać coraz dłużej, aż się ktoś łaskawie zatrzyma i przepuści. Tak jest w kilku miejscach. Szczególnie uciążliwie jest na skrzyżowaniu Lipowej i Kutrowskiego. Piesi i również kierowcy samochodów, jadących od strony szpitala trasą przez Lipową, "mają przechlapane". Muszą czekać po kilka minut. Tam aż się prosi o światła.
W kilku miejscach mają trudności matki z wózkami i niepełnosprawni. Na wymalowanych przejściach są między jezdnią a chodnikiem duże różnice - a powinno być równo - przy tym głębokie rynny odpływowe. Tam wpadają koła wózków. Nagłe zatrzymanie oraz odblokowanie kółek i wejście na chodnik wymaga czasu. To sprawia, że kierowcy muszą nagle hamować i leci wzajemne besztanie. Czy do zlikwidowania nieprawidłowych rynienek i progu konieczna jest czyjaś tragedia?
Piesi też nie są bez winy, często lekceważą kulturę chodzenia. Nie tylko ulicami, także na wąskich chodnikach. Szczególnie na Brzeskiej, wokół Rynku i nawet na ścieżkach rowerowych. Niektórzy traktują te trasy jak prywatne włości. Dyndają w kilka osób całą szerokością lub stają na pogaduszki, bo co tam inni przechodnie? Wchodząc do sklepu i gdziekolwiek indziej, prują pierwsi. Najpierw powinni przepuścić wychodzących, bez względu na wiek i płeć. Takie są zasady kultury wchodzenia, ale nie wszystkim weszło to do głowy.
Nawet chodzącym do kościoła zdarzają się niezbyt kulturalne przypadki. Siadają ludzie najchętniej przy brzegu ławki. Następnym każą się przeciskać - zamiast przesunąć się dalej, lub wyjść i przepuścić. Nie tylko przyszłym matkom jest to trudne i niemiłe.
To kilka przykładów niedostatku kultury, z przebogatej codzienności. Czy, oprócz siebie, tak trudno zauważyć i uszanować innych?
Edward Bykowski
Reklama
Z kulturą na bakier
Miły list przesłała przez internet pani Ewa. Kończy prośbą o zajęcie się kulturą. Ściślej mówiąc - jej brakiem
- 11.12.2012 18:09 (aktualizacja 27.09.2023 16:35)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze