Samolot w pudełku
O sprawie wiedzieliśmy już rok temu, jednak pasjonatom trochę czasu zajęło załatwianie formalności. - Niezbędne była zgoda oławskiego nadleśnictwa, właściciela gruntów i konserwatora zabytków - mówi Jan Herba, oławianin, biorący udział w akcji. - Najtrudniejsze było uzyskanie zgody konserwatora zabytków, ponieważ miejsce, w którym znajdują się elementy samolotów, przylega do stanowisk archeologicznych.
Wydobyte fragmenty to prawdopodobnie niemiecki dwusilnikowy Junekrs Ju-88 (w wersji nocnej), Meserschmitt BF 110, Heinkel oraz myśliwiec Focke-Wulf. Poszukiwacze wydobyli m.in. fragmenty szyby pancernej, elemnety poszycia, części mechaniczne i fragmenty urządzeń elektrycznych, pozwalające na identyfikację modelu samolotu Junkers. - Byliśmy pewni, że w tym miejscu jest tylko jeden samolot i pracowaliśmy w przeświadczeniu, że mamy do czynienia z miejscem katastrofy. Dość szybko zorientowaliśmy się, że to nie była katastrofa. Trafiliśmy na szczątki innych maszyn, leżące w linii prostej w odległościach około 50 metrów - mówi oławianin.
Co więc się stało w tym miejscu? Samoloty po prostu zniszczono na ziemi. Zagadką pozostaje, kto to zrobił. Czy wycofujące się wojska niemieckie, które nie chciały, aby maszyny dostały się w ręce wroga? Czy już wojska rosyjskie, które według relacji starszych osób z okolic, używały tych maszyn jako celów do ćwiczeń. - Z całą pewnością można powiedzieć, że to niejedyna tajemnica tego miejsca - dodaje Jan Herba. - Podoławskie ziemie, kryją wiele lotniczych pozostałości wojny. Szkoda, że ślad po lotnisku, na którym trafiliśmy elementy tych kilku samolotów, zanika w zatrważającym tempie. Niestety, odnalezione fragmenty maszyny nie są żadną rewolucją odkrywczą, ponieważ są to drobne szczątki. Ważne jednak, że po naszym zgłoszeniu, grupa GEMO podjęła inicjatywę i części nie trafią w prywatne ręce, tylko będzie można zobaczyć je w muzeum.
Znalezione samoloty były spalone i porozrywane na drobne elementy, które badacze zmieścili w kilku pudłach. Prawdopodobnie od zakończenia wojny mieszkańcy pobliskich wsi pozabierali większe części.
Więcej o tym w papierowym wydaniu "Powiatowej"do kupienia już w środę wieczorem.
Tekst.: Agnieszka Herba
Fot. Agnieszka Herba i arch. Przemysława Pawłowicza.
Napisz komentarz
Komentarze