Jelcz-Laskowice Nowe stowarzyszenie
- Skąd pomysł na nazwę stowarzyszenia?
- Jesteśmy młodymi, dynamicznymi ludźmi. Naszą aktywnością chcemy wpływać na samorząd, aby nasze miasto było bardziej przyjazne dla mieszkańców. Nazwa miała przedstawiać nasze cele.
- Waszym symbolem jest as pik - często nazywany kartą śmierci. Dlaczego akurat ten as? Jak należy to odczytywać?
- Ale ma pani skojarzenia! Dla nas as pik jest najwyższą kartą w talii. Teraz poważniej. Po ustaleniu nazwy zorientowaliśmy się, że jej skrót to AS i stąd nawiązanie do kart. Nasze logo to cztery asy, taki banner mieliśmy minioną sobotę na targu miejskim. Takie dwa billboardy zawisną niedługo w naszym mieście.
- Kiedy powstało stowarzyszenie?
- 13 października, a zrzesza 554 osoby z miasta i gminy Jelcz-Laskowice.
- Tego dnia dokonaliście wpisu do KRS-u?
- Nie. Wpisu jeszcze nie ma. Jesteśmy na etapie załatwiania formalności prawnych.
- Czyli na razie pełnoprawne stowarzyszenie "AS" nie istnieje?
- Prawnie jesteśmy stowarzyszeniem w trakcie organizacji.13 października odbyła się impreza założycielska i tę datę uznajemy za początek działalności. Chcieliśmy jak najszybciej zacząć mocno pracować. Mamy statut, władze stowarzyszenia, program i oczekiwania ludzi, którzy mają dość obietnic i czekania, aż ktoś w końcu ich zauważy, wysłucha, zrealizuje ich potrzeby. Bo, jak dotąd, władze gminy obiecują i szybko o tym zapominają.
- Jakie są wasze cele?
- Nasze miasto ma niewiele propozycji dla młodych ludzi. Miejsc, gdzie mogliby realizować swoje marzenia, rozwijać zainteresowania, trenować, spotykać się i spędzać czas wolny. Mamy grono miłośników wyczynowej jazdy na rowerach i motorach, muzyków, którzy potrzebują miejsca, gdzie mogliby się pokazać i rozwijać swoje umiejętności oraz wiele innych grup zainteresowań. Tymczasem nie ma dla nich miejsca. Skoro nikt tego nie dostrzega będziemy głośno o tym mówić i domagać się np. skateparku, który jest naprawdę bardzo dobrym pomysłem. Zaspokoiłby wiele potrzeb młodzieży. Nie chcemy jednak skupiać się tylko na młodych ludziach, ale też na zwykłych mieszkańcach. Ich potrzeby też często są niezauważalne.
- W jaki sposób dotychczas mówiliście o swoich potrzebach?
- Składaliśmy wnioski do budżetu miasta, ale nikt się nimi nie interesował. Pozostawały bez echa. Może dlatego, że do tej pory nikt nas nie reprezentował i nie dbał o nasze potrzeby. Mamy nadzieję, że dzięki stowarzyszeniu to się zmieni. A nasz głos będzie traktowany poważnie, bo nie chodzi tu o jednostkę, a dużą grupę społeczną.
- Jakie będą pierwsze kroki waszej działalności?
- W pierwszym etapie nasz przedstawiciel w Radzie Miejskiej, Michał Pakosz - złożył w naszym imieniu wnioski do budżetu. Opiewają one na niecały milion złotych, a zatem są możliwe do realizacji. Chodzi tu o zbudowanie głośno obiecywanego przez burmistrza skateparku, zorganizowanie studia nagrań oraz stworzenie toru do wyścigów modeli samochodowych i gokartów. Ponadto w minioną sobotę przeprowadziliśmy ankietę na miejskim targowisku. Pytaliśmy w niej między innymi o to, czy mieszkańcy uważają remont naszego targowiska za ważną inwestycję, jak taka modernizacja mogłaby wyglądać. Celem ankiety jest przekazanie władzom miasta, jak według opinii publicznej powinno wyglądać nasze targowisko.
- Ale to nie ma nic wspólnego z działaniami na rzecz młodzieży.
- To temat, który dotyczy całej gminy. Zależy nam na dobru ogółu, a nie tylko młodzieży. Co do potrzeb młodzieży, napisaliśmy wnioski do budżetu. Zależy nam na realizacji wspomnianych wcześniej inwestycji. Czy znajdą się w projekcie budżetu, przygotowanym przez burmistrza, okaże się 15 listopada.
Fot. arch. AS
Napisz komentarz
Komentarze