Oława. Potrzebne kamery
Auta giną przede wszystkim ze starej części osiedla. Z parkingów za Szkołą Podstawową nr 8, z ulic Iwaszkiewicza, Paderewskiego i Chopina. Złodzieje mają tam pole do popisu, bo aut jest dużo i bardzo dobra droga ucieczki. Parkingi znajdują się tuż przy drogach wylotowych z miasta. Ostatni samochód zniknął z Iwaszkiewicza 7 października. To audi A4 warte 32 tysiące złotych. - Na miejscu nie było żadnych śladów - mówi asp. Rafał Jankowiak, zastępca naczelnika wydziału dochodzeniowo-śledczego KPP w Oławie. - Złodzieje samochodów nie używają już łomów, nie rozwiercają zamków, nie wybijają szyb. Na parkingu zostaje po prostu puste miejsce, nie ma opiłków metali, odprysków lakieru, czy szkła. Złodzieje pokonują zabezpieczenia zupełnie innymi metodami.
Używają do tego elektroniki. Z podstawowym zabezpieczeniem typu immobiliser dobry złodziej radzi sobie w kilkanaście sekund. Z alarmami montowanymi fabrycznie, fachowcy też nie mają najmniejszych problemów. Są doskonale przygotowani do pokonania większości podstawowych zabezpieczeń. Policjanci podkreślają, że na każdą markę samochodu złodzieje mają swoje patenty. - Dwa lata temu nagminnie ginęły peugeoty 307, bo było duże zapotrzebowanie na części od tych aut - mówi Jankowiak. - Zainteresowani doskonale wiedzieli, jak ominąć fabryczne zabezpieczenia. Teraz giną niemieckie marki, główne volkswageny i audi, wartości od 20 do 50 tysięcy złotych.
Ukryty przełącznik
Czy jest jakiś sposób, żeby uprzykrzyć życie przestępcom? Monitoring jest podstawową rzeczą, której brakuje w rejonie Sobieskiego, tak lubianym przez złodziei. Niedawno zamontowano kamery dobrej jakości, ale po drugiej stronie osiedla, na Zacisznej 66 i 88 oraz Iwaszkiewicza 80. Zadbał o to Tomasz Frischmann, zarządca nowych budynków. Parkingi i pobliskie ulice są obserwowane przez całą dobę. Jest szansa, że na starszej części osiedla też będzie bezpieczniej. Ewa Szczepanik, sekretarz i rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Oławie mówi, że prawdopodobnie w przyszłym roku pojawi się w mieście 16 dodatkowych kamer. Na osiedlu mają być zamontowane w dwóch miejscach - na boisku "Orlik" przy Szkole Podstawowej nr 8 i na Wiejskiej 40. Będą to nowoczesne kamery, szybkoobrotowe. Swoim zasięgiem obejmą również parking, z którego giną auta i drogę wyjazdową z miasta. - Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie projektu "Monitoring dla zapewnienia bezpieczeństwa" - mówi Szczepanik. - Jesteśmy już po pozytywnej ocenie formalnej i merytorycznej. Teraz czekamy na ostateczną decyzję. Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, to kamery na pewno będą.
O sytuację na osiedlu zapytaliśmy również Jana Tkaczyka, prezesa SM "Odra". Powiedział, że wie o problemie mieszkańców i ma w planach montaż kamer tam, gdzie najczęściej dochodzi do kradzieży. Nie określił dokładnie, kiedy spółdzielnia zrealizuje zadanie, ale ma być to w ciągu dwóch najbliższych lat. Jak do tego czasu mają sobie radzić zmotoryzowani mieszkańcy? Policja podpowiada, żeby stosować niestandardowe zabezpieczenia aut. Alarmy zazwyczaj nie stanowią przeszkody dla wyspecjalizowanych złodziei. - Dla nich najbardziej liczy się czas - mówi Jankowiak. - Kiedy złodziej nie może sobie z czymś poradzić, traci cenne sekundy i się denerwuje. Często odpuszcza. Bardzo dobrym patentem jest montaż ukrytego przełącznika, który odcina zasilanie w samochodzie. Działa to na takiej samej zasadzie, jak wyłącznik światła. Wystarczy dobrze go ukryć. Jeśli złodziej go nie znajdzie, nie odpali samochodu.
Metoda na lejce i kartkę
Coraz częściej właściciele aut rezygnują z montażu drogich systemów alarmowych. Są świadomi, że przestępcy potrafią obejść niemal każde zabezpieczenie, które pojawia się na rynku. Jankowiak podaje przykład złodzieja, którego zatrzymali dwa lata temu. To był specjalista od seatów, kradł tylko samochody z tej grupy, a doszedł do perfekcji, ucząc się na własnym aucie.
W Oławie dochodzi do kradzieży najczęściej w nocy. Jesienią i zimą złodzieje działają intensywniej. Na dworze jest chłodno, ludzie śpią przy zamkniętych oknach i nawet jeśli na parkingu ktoś hałasuje, mieszkańcy tego nie słyszą. - Ważne, żeby zwracać uwagę na samochody, które jeżdżą na obcych numerach rejestracyjnych - mówi Alicja Jędo, rzecznik KPP w Oławie. - Reagujmy, jeżeli kierowca kilkakrotnie pojawia się w tym samym miejscu. Trzeba zapamiętać jak najwięcej szczegółów, kolor i markę auta, numery rejestracyjne. Nawet najdrobniejsze podejrzenia należy zgłaszać policji.
Spryt złodziei nie zna granic. Mają cały wachlarz skutecznych i prostych metod działania. Kradną nie tylko pod osłoną nocy, i nie zawsze muszą mieć pojęcie o pokonywaniu szeregu zabezpieczeń. Banalny sposób kradzieży to kartka naklejona na tylną szybę zaparkowanego auta. Kierowca odpala silnik, próbuje cofnąć, ale wysiada, żeby usunąć papier. Wtedy złodziej wskakuje do środka i odjeżdża. Tak samo łatwo zdobywają łup, powodując drobną stłuczkę starym, praktycznie bezwartościowym autem. W takich sytuacjach zawsze należy pamiętać, żeby zabrać kluczyk ze stacyjki.
Bardziej uparci przestępcy stosują metodę "na lejce". Kilka lat temu skradziono auto z Sobieskiego za pomocą lawety. Złodzieje wyłamali blokadę kierownicy, wrzucili bieg na luz i wywieźli auto lawetą do lasku w Zabardowicach. Tam próbowali odpalić. Udało się. Jednak o kradzieży wiedziała już policja. Wytropili przestępców, ale nie mieli szans ich dogonić, bo skradzione audi miało napęd na cztery koła i o wiele większą moc, niż radiowóz.
Zawsze na części
Z policyjnych statystyk wynika, że prawie wszystkie auta są cięte, zaraz po kradzieży i sprzedawane na części. Trwa to góra dwa dni. - Żaden złodziej nie będzie trzymał gorącego towaru - mówi Jankowiak. - Najpierw rozbierają samochód, a później zmieniają dziuple i sprzedają elementy. Dlatego, żeby odzyskać go w całości, trzeba działać natychmiast. Tutaj bardzo pomocne byłyby kamery, zamontowane na drogach wyjazdowych z miasta. Jeżeli ktoś powiadamia o kradzieży i podaje wygląd auta, wtedy mamy ułatwione zadanie, bo sprawdzamy monitoring i od razu wiemy, którędy uciekają złodzieje.
Z 13 aut, skradzionych w tym roku, nie udało się odzyskać żadnego. Bez monitoringu, zeznań świadków i jakichkolwiek śladów, śledczy mają utrudnione zadanie. Przekonał się o tym policjant z Oławy, który szukał winnych kradzieży pięciu samochodów. Żmudna praca trwała pół roku. Zapoznał się z materiałami innych jednostek, wytypował dwóch sprawców, ustalił gdzie byli w momencie, kiedy w Oławie kradziono auta, zebrał bardzo mocny materiał dowodowy i doprowadził sprawę do końca. Sprawcy przyznali się, byli już wcześniej karani. Wskazali dziuplę i odzyskano części aut skradzionych w Oławie.
W ostatnim czasie pojawili się w mieście złodzieje katalizatorów. Tutaj powinni być czujni właściciele vanów i minivanów. Pod auta dostawcze łatwiej się dostać, bo mają wysokie podwozie. Straty ponieśli właściciele czterech takich samochodów. Katalizator to niezły kąsek dla złodzieja, bo na jednym może zarobić od 200 do 400 złotych. W środku znajduje się stop platyny.
Złodzieje i pijacy
Czy monitoring rozwiąże problem szajki z Sobieskiego? Na pewno poprawi bezpieczeństwo, którego domagają się mieszkańcy. Chodzi tu nie tylko o włamania do samochodów. Mieszkańcy twierdzą, że zamontowanie do tej pory piętnastu kamer w mieście, to zdecydowanie za mało. - Moim zdaniem kamery powinny być zainstalowane między innymi przy placu Piłsudskiego, gdzie znajduje się skwerek oraz plac zabaw dla dzieci - pisze w liście do redakcji Adam Zagórski. - W tym rejonie jest duży kłopot ze spożywającymi alkohol, zarówno na ławkach, na skwerze, jak i na samym placu zabaw. To główny plac w naszym mieście, gdzie codziennie bawi się bardzo dużo pociech, a są zmuszone do oglądania osobników, pijących alkohol. Wizyty Straży Miejskiej nie przynoszą dostatecznych efektów, gdyż cały proceder trwa w najlepsze, zaraz po kontroli strażników...
Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze