Oława. Jest sprawa
Całe osiedle drży ze strachu przed młodym mężczyzną, nazwijmy go P. Dlatego wszyscy proszą o anonimowość.
Mail do redakcji: - Na skrzyżowaniu ulic Polnej i Dąbrowskiego mieści się dom socjalny. Od kilku miesięcy jego mieszkańcem jest młody mężczyzna, który terroryzuje całą dzielnicę. Przykłady jego awanturniczego trybu życia można mnożyć w nieskończoność, np. wykrzykiwanie wulgaryzmów o czwartej nad ranem.
To my się boimy!
List do redakcji: - Miesiąc temu była interwencja, z udziałem czterech rosłych policjantów. Aby zakuć go w kajdanki, męczyli się dobre 30 minut i dopiero po zaaplikowaniu mu dożylnie jakichś środków, udało im się go obezwładnić. Powtarzam - czterech wyszkolonych policjantów. Już następnego dnia był na wolności, a niedługo potem pojawiły się napisy na budynku. Najbardziej niepokojący jest jednak fakt, że to osoba nieobliczalna, ludzie boją się nawet na niego spojrzeć, bo nie wiadomo, czy nie wyciągnie noża z kieszeni.
P. straszył także ekspedientki w osiedlowym sklepie.
Chcę normalnie żyć!
Sąsiad budynku socjalnego: - O trzeciej w nocy wrzaski. Nie to jest najgorsze, ale niewłaściwa reakcja odpowiedzialnych służb. On biega z nożem, tu są dzieci, robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Na zewnątrz budynku socjalnego nagminnie pije się alkohol. Tam też mieszkają dzieci. Czego się nauczą, skoro słowa na ch... i na k... są na porządku dziennym. Gdzie są służby, takie jak opieka społeczna?Ja chcę normalnie spać i żyć. Człowiek wraca do domu, nie wie, czy zastanie powybijane szyby. Założyłem monitoring budynku, mam psy.
Najwięcej uwag ma do policji i Straży Miejskiej. Widział, jak przyjechali strażnicy. Ten człowiek uderzył jednego z nich w głowę, aż mu spadła czapka. Była interwencja? Była. Policjanci wyprowadzają tego człowieka w kajdankach, za godzinę jest z powrotem. - Kiedyś, gdy w nocy wezwałem policję, funkcjonariusz spytał mnie, czy nie sprowokowałem tego człowieka? Facet z nożem sforsował moje ogrodzenie i wszedł na podwórko. W słuchawce usłyszałem, że muszę poczekać, bo wolny jest jeden radiowóz. To jest normalne? Do mnie przychodzi Straż Miejska i twierdzi, że mam za wysoką trawę, ale nie interesuje się dewastacją budynku miejskiego. Mieszkam to 15 lat i tak źle nigdy nie było. Może, gdy kogoś pokaleczy, to ktoś się za to weźmie. To nie trwa tydzień, tylko trzy miesiące.
Oczywiście, podpisze kolejne pisma do prokuratury i policji. Zastanawia się tylko, po co.
Lepiej już było
Mieszkaniec Polnej, emeryt, mówi, że na osiedlu przeżyli różnych przesiedleńców, Cyganów, armię radziecką, ale tak źle nigdy nie było. Ma żal do burmistrza Października, że utworzył budynek socjalny w środku spokojnego i cichego osiedla.
Jeden z mieszkańców napisał do burmistrza Franciszka Października, ale nie uzyskał odpowiedzi. Pod blokiem socjalnym pije się dużo alkoholu. Jak P. się napije, wydziera się, rzuca butelkami, puszcza głośną muzykę. Kiedyś położył się na środku ulicy i samochód nie mógł przejechać. Kierowca wycofał się i pojechał ulicą Partyzantów.
Burmistrz Franciszek Październik: - Budynek socjalny przy ul. Dąbrowskiego 39 jest ulokowany niezręcznie - wewnątrz osiedla domków jednorodzinnych, i to jest problem. W takich budynkach mieszkają biedni i porządni ludzie, ale też tacy, którzy potrafią innym dokuczać.
Groźby karalne
Mężczyzna w średnim wieku, mieszka blisko P: - Groził, że zabije mojego syna, a nam spali dom i samochód. Wulgarnie odzywał się do moich rodziców, obnażył się przed naszą bramą, szarpał ją. Gość jest nieobliczany, a zarazem bardzo sprytny. Zgłaszaliśmy to na policję, ale tłumaczono nam, że prokuratura nie ma wystarczających dowodów. Sprawa gróźb karalnych jest znana policji. Niektórzy mówią, że zrobi się szum, jak on kogoś zabije. Wtedy na pewno będą dowody. Nie tylko nam grozi, wszystkim stwarza niebezpieczeństwo.
Kiedyś P. rzucił się na niego, opluł go i uderzył, próbował sforsować bramę. Mężczyzna ma dość. Nie rozumie, jak można takiego niebezpiecznego człowieka za każdym razem wypuszczać wolno. Skoro ma jakieś zaburzenia, to trzeba go leczyć, albo odizolować. - To, że biegał z siekierą i rzucał się na ludzi z nożem, to mało? - pyta mężczyzna. - Co musi się stać? Bezradność służb martwi i bardzo denerwuje.
Kobieta w średnim wieku: - Jeżeli jest chory, to trzeba go leczyć, bo bez tego także jego się krzywdzi.
Sześć spraw i wniosek
Oławska policja prowadzi sześć postępowań w sprawie P. Najczęściej badane są groźby karalne. Komendant powiatowy policji mł. insp. Jacek Gałuszka twierdzi, że jest zdeterminowany i złożył do prokuratury Rejonowej w Oławie wniosek o przymusowe leczenie odwykowe. Zdaniem komendanta należy odciąć P. od wszelkich używek i środków. - W okresie trzech tygodni został poddany badaniom lekarskim, o jego stanie wypowiedzą się specjaliści - mówi Jacek Gałuszka. - Nie jestem lekarzem, ale na kanwie kolejnych przesłuchań, zgromadzonych materiałów i prowadzonych postępowań, można orzec skalę problemu w przypadku P. Zakładam, że przymusowe leczenie wreszcie przyniesie określony efekt. Jeśli nie - zastanawiam się nad podjęciem dalszych kroków, gdzieś wyżej.
Zastępca prokuratora rejonowego w Oławie Małgorzata Rosińska potwierdza, że niedawno wpłynął wniosek komendanta policji. Prokuratura zbiera dokumenty, na ich podstawie zadecyduje, czy przedstawić sądowi wniosek o skierowanie P. na przymusowe leczenie. - Ostateczną decyzję podejmie sąd - mówi prokurator Rosińska.
Kto im pomoże?
Trwa zbieranie podpisów pod pismem do Prokuratury Rejonowej w Oławie. Bo mieszkańcy widzą, że poziom agresji P. wciąż rośnie. Jest nieobliczalny, grozi pozbawieniem życia i naruszeniem mienia, obnaża się. Piszą o braku reakcji ze strony władz publicznych. Powoduje to, że P. czuje się bezkarny i swawolny. Mieszkańcy boją się chodzić do sklepu, do kościoła, drżą o dzieci. Kto tylko może, omija z daleka dom socjalny. Coś się ruszyło, podpisów jest więcej. Coś trzeba z tym zrobić, bo mieszkańcy widzą, że nad tym, co się dzieje w budynku przy Dąbrowskiego, a także poza nim, nie ma żadnej kontroli. Jest za to alkohol, są burdy.
Burmistrz Franciszek Październik twierdzi, że rozmawiał z komendantem powiatowym policji w sprawie P. i wie, że prowadzone jest postępowanie. On zrobi wszystko, co będzie mógł, aby pomóc mieszkańcom Polnej i okolic, choć zdaje sobie sprawę, że to nie jest proste.
Niszczenie
Władze miasta chwaliły się niedawnym remontem budynku socjalnego przy ul. Dąbrowskiego. Jego obecny wygląd i całe otoczenie wzmagają poziom frustracji podatników. Dlaczego niektórzy mogą bezkarnie niszczyć nieswoje? Obok budynku wyrwany słup. Postawa służb irytuje jeszcze bardziej: - Rowerzystów po jednym piwie się łapie i skazuje, a tutaj...
Przypuszczają, że gdyby któryś z nich zniszczył słup z nazwami ulic oraz elewację budynku, nie uniknąłby grzywny. Jemu wszystko uchodzi bezkarnie, a służby są bezradne. Potwierdza to Franciszek Październik. Z faceta nie można ściągnąć zapłaty, a obowiązujące przepisy są zbyt liberalne dla najemców lokali. Procedura pozbawienia praw do lokalu jest długa i skomplikowana. Porządny człowiek, który płaci i dba o mienie gminne, powinien być chroniony w pełni. - Prawo powinno pozwalać na bardziej zdecydowane środki wobec kogoś, kto straszy i męczy innych - uważa burmistrz Październik.
Kilka dni temu miasto zleciło firmie, sprzątającej miasto, wywiezienie kanap, siedzisk i wszystkich gratów, poustawianych przed budynkiem. Podwórko ma być wyczyszczone.
- Jak wygląda otoczenie tego budynku, przecież policjanci tego nie sprzątną - mówi komendant Gałuszka.
Butelki
Niedawno na chodnikach i ulicy w okolicy domu socjalnego, było pełno szkła z pobitych butelek. Funkcjonariusz Straży Miejskiej Paweł Gardyjan brał udział w interwencji na Dąbrowskiego. Straż otrzymała zgłoszenie od policji, że osobnik rozbija butelki na jezdni. - Przyjechaliśmy i zastaliśmy tam tego pana - mówi strażnik. - Siedział na fotelu przed domem, do niczego się nie przyznał, a świadków nie było. Był arogancki i lekceważący. Przyjechał patrol policji. Nie ustaliliśmy, kto mógł to zrobić. Poinformowaliśmy służby sprzątające miasto i szkło usunięto.
Paweł Gardyjan twierdzi, że nie było podstaw do złożenia wniosku o ukaranie, bo nie było dużego zagrożenia dla innych. Oczywiście zgadza się, że działania P. są uciążliwe dla sąsiadów. Gdy interweniowano w sklepie, również nie było świadków.
Mieszkaniec Polnej mówi, że potłuczone szkło leżało na chodniku nie po raz pierwszy. Miasto ponosi dodatkowe koszty - ktoś przyjeżdża, sprząta.
Komendant: zrobiliśmy wszystko!
- Nie wiem, co jeszcze moglibyśmy zrobić - mówi komendant powiatowy Jacek Gałuszka. - Każda interwencja - jedziemy i zabieramy go. On trzeźwieje i za dzień, dwa lub trzy wraca. Wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości. "Dom cudów" przy Dąbrowskiego jest stałym miejscem rozpoczynania służby przez dzielnicowego z tego rejonu. Raz, dwa razy w tygodniu, jest tam policja. Ile razy tam był zarządca budynku komunalnego? Moi ludzi tam są, nie tylko na interwencję. Chcę mieć stamtąd bieżące informacje. Doskonale zdaję sobie sprawę, że są osoby, którym P. grozi, także ze sklepu i pobliskiej stacji benzynowej. Nie mogę ich zmusić do tego, aby zeznawali. Za każdym razem, kiedy P. jest zatrzymany w związku interwencją, na drugi dzień zapraszamy na rozmowy osoby przez niego pokrzywdzone . Staramy się, aby zeznania złożyło jak najwięcej osób. One także muszą powiedzieć - "dość", i złożyć oficjalne doniesienia! Takie jest prawo, że jeżeli coś złego nas spotka, powinniśmy o tym informować. Inaczej nigdy tego nie zmienimy. Interwencja powinna być połączona ze złożeniem zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia lub przestępstwa. Trudno mi postawić policjanta, aby stał pod tym budynkiem 24 godziny na dobę.
Nadzieja na poprawę?
Niektórzy mieszkańcy zauważają więcej patroli policyjnych na osiedlu, ale to nie znaczy, że czują się bezpieczniej. Pytają, czy nie jest możliwe zamontowanie monitoringu: - Czy będziemy czekać, aż komuś stanie się poważna krzywda? Przecież nietrudno trafić dziecko butelką w głowę, albo dorosłego, jadących na rowerze? Kto zapewni nam bezpieczeństwo?Jesteśmy osaczeni. To jest państwo prawa, jak mamy żyć?
Burmistrz Franciszek Październik chce zobaczyć, co zrobi w tej sprawie policja. Twierdzi, że jeżeli mieszkańcy nadal będą się skarżyć, trzeba będzie uciążliwego lokatora przenieść w inne miejsce. Zdaje sobie jednak sprawę, że w nowym miejscu też będą sąsiedzi, a ten człowiek raczej się nie zmieni.
Miasto chce w przyszłości zlikwidować dom socjalny przy Dąbrowskiego i sprzedać budynek, a mieszkańców przenieść. Wkrótce będzie ogłoszony przetarg na budowę nowego budynku socjalnego, na Zwierzyńcu. Powstaną tam 34 nowe mieszkania przejściowe.
W najbliższej przyszłości wypowie się w sprawie prokuratura. Ponieważ prowadzone są też inne postępowania wobec P., są opinie i dokumenty, więc jest szansa, że nie potrwa to zbyt długo.
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze