Oława. O książkach i nie tylko
Spotkanie z dziennikarzem zorganizowała Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna. Hugo-Bader znany jest z reportaży, publikowanych w "Gazecie Wyborczej". Otrzymał dwukrotnie nagrodę Grand Press. Najnowsza książka "Dzienniki kołymskie", którą promował w Oławie, została nominowana do nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Stracić tożsamość
Specjalizuje się w pisaniu o Rosji, głównie z rejonów Moskwy i Sankt Petersburga, ale również z Kołymy i innych syberyjskich miejsc, znanych z literatury łagrowej. W krajach byłego Związku Sowieckiego spędził w sumie prawie cztery lata. Sam nie chce się nazywać podróżnikiem, mówi, że po prostu trzeba wyjechać gdzieś, aby zrobić z tego miejsca materiał. Mariusz Szczygieł powiedział o nim, że świat ogląda z pozycji wałęsającego się psa. On mówił w Oławie, że nie lubi zajmować się ludzkimi wyżynami, wręcz przeciwnie, interesują go niziny, ludzie z historią, często pokaleczeni przez los, mający coś do powiedzenia.
Jacek Hugo-Bader opowiadał licznie zgromadzonej publiczności o swojej najnowszej książce "Dzienniki kołymskie". Składają się na nią reportaże z Kołymy, czyli "przeklętej wyspy", usianej łagrami. Hugo-Bader opisuje ludzi, żyjących tam dziś, zazwyczaj byłych więźniów lub ich potomków. Książkę powstawała rok, wszystkie rozmowy były nagrywane. Autor wyznał, że to dla niego bardzo wygodne, bo może wtedy patrzeć rozmówcy w oczy. Dla niego jest to niezbędne, aby nawiązać jakikolwiek kontakt. Nie lubi słowa wywiad, woli rozmawiać, wymieniać poglądy i opowiadać o czymś, niż kogoś przepytywać. Z jednym z bohaterów swojej najnowszej książki rozmawiał bez przerwy dwie doby. To elektryk, bez palców. W jego domu wszędzie zwisały kable i trzeba było uważać, żeby nie doszło do jakiegoś wypadku. - Uwielbiam zatracać się w rozmowie - mówił Jacek Hugo-Bader. - Najfajniejsze jest to, kiedy mogę stracić swoją tożsamość, na chwilę zapomnieć, kim jestem. Rozmawialiśmy ze sobą 48 godzin bez przerwy, bo szkoda nam się było rozstawać.
Z perspektywy czasu Hugo-Bader żałuje, że nie zadał mu jednego pytania: - Rozmawialiśmy o wszystkim, widziałem, jak bez palców pisze, pije i je, ale nie zapytałem, jak gra w karty, ponieważ on jest zapalonym karciarzem. Nie zapytałem, jak trzyma talię kart. Tego nie mogę sobie wybaczyć.
Syndrom milczenia
Uczestnicy spotkania byli ciekawi, jaki stosunek do Rosjan ma autor, jak żyją ludzie na Kołymie i jak jest z alkoholem - czy faktycznie trzeba tam aż tak dużo pić. Dziennikarz odpowiedział, że lubi spotykać się z Rosjanami i rozmawiać z nimi w nieskończoność. Niektóre rozmowy mogły się odbyć tylko przy alkoholu, to jest w tamtejszym świecie nieuniknione. Chcąc dotrzeć do ludzi, nie może im odmawiać, choć wszystko stara się robić z głową. Mieszkańcy Kołymy nie chcą rozmawiać o przeszłości - on nazywa to syndromem milczenia. - Podchodzą do tego w taki sposób, że jeżeli coś boli i otwiera stare rany, to lepiej w ogóle o tym nie mówić. Zadziwiające, że nie ma tam żadnego pomnika ani tabliczki. Tam wszyscy wolą zapomnieć o bolesnej historii.
Jacek Hugo-Bader mówił także o warsztacie reportażysty. Dla niego ważne jest wejście w świat jego rozmówców, poczucie tego, co oni. Dlatego kiedyś zdecydował się na wcielenie w rolę bezdomnego. Interesowało go życie takiej osoby na ulicy, a przede wszystkim stosunek otoczenia. Skutek był porażający, spotkał się z lekceważeniem, obojętnością i odrzuceniem. Wspomina, że nie poznał go nawet kolega z pracy, siedzący 10 metrów od niego.
W swojej pracy stara się wyszukiwać ciekawych ludzi i ciekawe historie. Dlatego konieczna jest selekcja - na dziesięciu rozmówców wybierze jednego lub dwóch. Stara się do niego "przytulić", jak najwięcej wyciągnąć i przekazać te emocje czytelnikowi. Tak było również z tematem transplantologii. Pamięta historię chłopca, który się zastrzelił ze strachu przed ojcem. Serce chłopca otrzymała potrzebująca osoba. Kiedy jego rodzina spotkała się z biorcą, to ojciec chłopaka przytulił się do klatki piersiowej uratowanego człowieka i powiedział: "Synku tak dawno się nie widzieliśmy!".
- To jest wzruszające i podprogowe, ale o to właśnie chodzi - przekazanie ludzkich emocji i historii - mówił Hugo-Bader.
Tekst i fot.: Malwina Gadawa
Reklama
Patrzeć człowiekowi w oczy
Mówi, że się przytula do ludzi, a sztuka dobrego reportażu to mądre słuchanie. Nie interesują go nieciekawe historie i ludzie niemający nic do powiedzenia. Za to z kimś intrygującym może rozmawiać dwie doby bez przerwy. Jacek Hugo-Bader opowiadał o swojej najnowszej książce, 3 kwietnia, w sali konferencyjnej Ośrodka Kultury
- 14.04.2012 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:47)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze