Oława Wciąż pękają
Na ścianach pojawiły się drobne pęknięcia. Na placu budowy przy ulicy Żeromskiego 32 byli wtedy robotnicy i naprawili usterkę. Waldemar nie był do końca zadowolony, ale zapewniono go, że problem więcej się nie pojawi. Po kilku miesiącach sytuacja powtórzyła się. - Było coraz gorzej, pojawiły się pęknięcia w pokoju, przedpokoju i łazience - mówi Waldemar. - Dombud nie chciał udostępnić mi protokołów z naprawy, twierdząc, że nie mają prawnego obowiązku. To nasze pierwsze mieszkanie, przeprowadziliśmy się tutaj z Wrocławia, miejsce nam się bardzo podoba, ale jesteśmy rozgoryczeni tą sytuacją.
Przedstawiciele firmy zapewniają, że od początku chcieli naprawić spękania. Wszystkim mieszkańcom dali 36-miesięczną gwarancję i w czasie jej trwania zobowiązali się do usunięcia każdej usterki na swój koszt. Mieli jednak problemy w porozumiewaniu się z klientem. - Musimy mieć możliwość wejścia do mieszkania, ale z korespondencji z panem Waldemarem wynika, że nie chce nas wpuścić - mówi Mariola Bieda, wiceprezes zarządu firmy Dombud.
Robert Szymkowiak, kierownik robót, twierdzi, że w sprawie Waldemara było wiele spotkań, ale nic konkretnego z nich nie wynikało. - Klient nigdy nie powiedział, czego oczekuje - mówi Szymkowiak. - Z jednej strony żądał naprawy, za chwilę mówił, że nas nie wpuści, później, że woli to sam naprawić. Domyślamy się, że pewnie chodzi tu o jakąś zapłatę, ale też nie podał kwoty.
Waldemar nie chciał wpuszczać robotników do domu, bo obawiał się, że firma nie jest w stanie profesjonalnie usunąć usterki i spękania znów powrócą. Jest zdenerwowany tym, że płacąc za mieszkanie duże pieniądze, musi tracić urlop na poprawki Dombudu. - Nie chcę żyć na placu budowy, ani poświęcać swojego czasu, bo ktoś strzelił babola - mówi. - Urządziłem sobie mieszkanie, a teraz chcą mi wszystko zakurzyć. Kto mi zrekompensuje to, że będę siedział w pyle? Na czas remontu powinien być zapewniony lokal zastępczy, a za to, że cały rok musiałem patrzeć na tę okropne spękania, domagam się odszkodowania.
Jakiego? Waldemar nie podał kwoty. Stwierdził, że czeka na propozycję firmy. Dombud pieniędzy nie wypłaci, bo zobowiązał się do usunięcia wad na swój koszt. - O żadnym zadośćuczynieniu nie ma mowy - mówi Mariola Bieda. - Wszystkie prace będą przeprowadzone profesjonalnie i nic nie zostanie zniszczone.
Szymkowiak zapewnia, że naprawa potrwa od pięciu do siedmiu dni. Wszystko zależy od tego, jak szybko będzie sechł materiał. W porozumieniu z firmami, które zajmują się naprawą takich usterek, ustalono technologię, która będzie się składała z pięciu etapów. Prace nie będą prowadzone przez cały czas, tylko po kilka godzin dziennie.
Sprawę zajął się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. W tej chwili spękania są również na klatce schodowej i w kilku innych mieszkaniach. Żeby ustalić, co jest powodem, zlecono wykonanie ekspertyzy. - Trzeba odkopać fragment przy fundamentach i sprawdzić, co się dzieje - mówi Elżbieta Pawlikowska-Kurtyka, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Ekspertyza ma pokazać nie tylko przyczynę, ale też sposób rozwiązania problemu. Nie można podejmować decyzji od tak i od razu naprawiać, trzeba to dokładnie sprawdzić, musimy zachować procedury i czekać na ekspertyzę. To ma być nie tylko likwidacja skutków, ale też przyczyn. Należy sprawdzić, jak budynek osiada, czy te pęknięcia się powiększają. Na to trzeba co najmniej pół roku. Przed nami zima i wiosna, podczas których zmienia się poziom wód gruntowych, a to też ma wpływ, bo budynek cały czas pracuje.
Pawlikowska podkreśla, że dom stoi blisko Odry, przy ruchliwej ulicy, a to też ma wpływ na jego osadzanie się. Podaje również kilka przykładów mieszkańców, którzy decydują się na szybką budowę domu, a zaraz po zakończeniu prac wchodzą i urządzają się. Inspektor przestrzega przed takim działaniem. Trzeba odczekać co najmniej rok, zanim zacznie się kłaść tynki i kafle. Jeżeli się tego nie zrobi, bardzo często pojawiają się spękania, bo budynek wciąż pracuje.
Dombud brał pod uwagę lokalizację, która może być kłopotliwa przy stawianiu tak dużego obiektu. Zlecono wymianę gruntu. - Stary zamieniliśmy na tłuczeń i zagęściliśmy powierzchnię - mówi Robert Szymkowiak. - Chcieliśmy mieć pewność, że to jest dobrze zrobione. Poprosiliśmy firmę geotechniczną z Wrocławia, która wykonała wszystkie niezbędne badania. Wynik był pozytywny.
Waldemar, zirytowany całą sytuacją, nie chciał czekać. Zlecił wykonanie ekspertyzy firmie z Namysłowa. Zapłacił z własnej kieszeni. Miesiąc temu otrzymał wynik: - Miejsca i kierunki przebiegu pęknięć świadczą o przemieszczeniu się fundamentów. Kilkakrotnie występujące awarie kanalizacji i zalewanie piwnic mogły zwiększyć stopień wilgotności podbudowy żwirowej. (...) Różny stopień zwilgocenia podsypki w poszczególnych częściach budynku powoduje nadmierne naprężenia w ścianach i powstawanie pęknięć.
Lokator pechowego budynku jest już zmęczony całą sytuacją. Stwierdził, że jego mieszkanie straciło na wartości około 60 procent: - Znajomi, którzy mnie odwiedzili, byli w szoku. Nikt nie wierzył, że tak mogło się stać w nowym mieszkaniu. Nawet jeśli uda się to jakimś cudem naprawić, to będę miał traumę do końca życia. To jest jak najgorszy koszmar...
Co wykaże ekspertyza, wykonana dla PINB, okaże się za kilka miesięcy.
Agnieszka Herba
Reklama
Koszmar pękających ścian
- Byłem cały w skowronkach - tak mówił Waldemar, kiedy w 2010 kupował nowe mieszkanie od firmy Dombud. Miesiąc później rozpoczął się jego koszmar
- 15.02.2012 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:49)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze