Jak ich nazwa wskazuje, mają być spoza administracji, jednak wspierane przez nie ze środków publicznych. Źle się dzieje wtedy, kiedy osoby, decydujące o podziale środków, zaangażowane są w którąś z zależnych od tego budżetu organizacji. Sprawia to, iż mamy do czynienia z lobbingiem na rzecz wybranych, niszczeniem zdrowej konkurencji, co ujawnia praktyki monopolistyczne w tym zakresie w naszym środowisku lokalnym. Warto by się zastanowić, dlaczego tak się dzieje, że urzędnicy, zamiast czuwać nad sprawiedliwym podziałem dóbr publicznych i obiektywnie wspierać pożyteczne organizacje, cieszące się uznaniem oławian, lobbuja na korzyść wybranych, w których zajmują funkcje w zarządach, nie zawsze społecznie. A może chodzi również o interes polityczny...? Temat jest bardzo szeroki i warto jeszcze kiedyś do niego wrócić, jednak na dziś jest on zbyt mało rozumiany społecznie, na co wskazuje choćby brak poparcia słusznej sprawy w partii wnioskodawcy.
PN - działacz organizacji samorządowej (nazwisko i adres do wiadomości redakcji)
Reklama
To dobrze, że w obecnej kadencji są tacy radni jak Mieczysław Koprowski, dostrzegający problemy, z jakimi borykają się niezależne organizacje pozarządowe ("Przejrzystość po oławsku", "GP-WO" nr 49/2011)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze