Oława. Smutna historia
- Piszę do gazety, gdyż jesteście Państwo moją ostatnią deską ratunku - tak zaczynał się list, który trafił do naszej redakcji. W dalszej części opisane są losy oławianki Łucji Przystawskiej. Życie jej nie oszczędzało. Dziewiętnaście lat temu zaatakowała ją cukrzyca i potem było coraz gorzej. Straciła nogę i porusza się na wózku. Przeszła dwa zawały, cierpi na osteoporozę, trzy razy miała udar prawej strony ciała. Przez to ma całkowity niedowład prawej ręki.
Jej syn złożył na początku tego roku, w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie przy Starostwie Powiatowym w Oławie, wniosek o dofinansowanie prac przy przystosowaniu łazienki do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Komisja była w domu Łucji, wniosek przyjęto i rozpoczęto prace. - Miały być zakończone 15 września - mówi Łucja Przystawska. - Firma, której syn zlecił remont, nie wywiązała się z umowy. Przyszła komisja, prace nie były zakończone, więc wymówiono umowę. Mam niespłacone faktury za materiały budowlane i usługi hydrauliczne na 4.500 zł. Nie jestem w stanie udźwignąć takiego ciężaru bez dofinansowania. Mam trudną sytuację rodzinną. Gdy ostatnio byłam w szpitalu, odcięli mi prąd i telefon. Musiałam wziąć pożyczki, żeby to pospłacać, komornik usiadł mi na rentę. Na lekarstwa wydaję 400 zł miesięcznie. Syn z synową pomagają ile mogą - syn kontynuował remont łazienki, ale im też się nie przelewa. Moja sytuacja jest beznadziejna, nie wykupuję nawet leków, pomaga mi opieka społeczna.
Źle się stało
Syn Łucji, Jarosław Przystawski opowiada, że budowlańcy nie wywiązali się z umowy. Zostały niezapłacone faktury za zakupione materiały. Kilka dni przed wyznaczonym terminem zakończenia prac, poszedł przedłużyć go o 2 tygodnie. Twierdzi, że jeszcze raz rozmawiał z właścicielem firmy, który obiecał, że tym razem dokończy prace. Minął termin rozliczenia z PCPR, ale łazienka nie była gotowa.
- Pierwszy raz napisano do nas prośbę o przedłużenie terminu realizacji tego przedsięwzięcia - mówi Małgorzata Trybułowska, kierownik PCPR. - W umowie jest zapis, że przed rozpoczęciem lub zakończeniem prac remontowo-budowlanych, można wystąpić do starosty z wnioskiem o przedłużenie terminy realizacji umowy. Ci państwo wystąpili z wnioskiem i termin został przedłużony zgodnie z ich życzeniem. Pani Przystawska sama wyznaczyła nową datę. Pracownicy PCPR i starostwa poszli na odbiór prac i okazało się, że nie zostały wykonane. Umowa nie mogła być sfinalizowana i nie mogliśmy dać dofinansowania. Gdyby przed terminem, który ci państwo sami wybrali, zwrócili się jeszcze raz o jego przedłużenie, to oczywiście uwzględnilibyśmy ten wniosek. Ale nikt nas nie poinformował, że są kłopoty z zakończeniem robót.
Małgorzata Trybułowska żałuje, że tak się stało, zwłaszcza że terminy nie są narzucane z góry i wszystkie kwestie można uzgodnić: - Nic nie stało na przeszkodzie, aby wiedząc, że nie zdążą, państwo Przystawscy ponownie złożyli wniosek. Nie zrobili tego. Szkoda.
Dofinansowanie przyznawane przez PCPR może wynosić nawet 80% wartości inwestycji. To spora pomoc. Czy to nieudolność czy pech spowodowały kłopoty Łucji? Pewnie wszystko naraz. Czy kobieta bez nogi, po udarach, z niedowładem, przykuta do wózka i z chorym sercem, może liczyć na wyjątkowe potraktowanie?
Postaramy się pomóc
Niczego więcej nie oczekują, tylko załatwienia sprawy łazienki. Syn Łucji mówi, że wstyd spojrzeć w oczy właścicielom hurtowni budowlanych. Dlatego chciał to wyjaśnić i prosić o zrozumienie. Obawia się, że PCPR nie będzie już chciał pomóc jego mamie. - Są też inne formy pomocy, z której pani Przystawska może skorzystać - wyjaśnia Małgorzata Trubułowska. - Dofinansowaliśmy zakup wózka inwalidzkiego, można się starać o to samo w przypadku chęci nabycia sprzętu rehabilitacyjnego oraz usunięcia barier. Ta pani najlepiej wie, co byłoby jej potrzebne do poprawy funkcjonowania. Wysyłaliśmy ją na turnus rehabilitacyjny i jesteśmy otwarci. Z łazienką wyszło niefortunnie, ale nie możemy przedłużać terminów w nieskończoność. To niczego nie przesądza. Zbliża się nowy rok budżetowy, ta pani może się do nas zgłosić. Są jeszcze możliwości pomocy, bo zdajemy sobie sprawę, że pani Łucja naprawdę jej wymaga.
Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze