Oława. Jazda bez biletu
Proceder odkryto dzięki wewnętrznej kontroli, którą postanowiło przeprowadzić kierownictwo firmy na przełomie lutego i marca. Skłonił ich do tego sygnał od pasażera. Prezes PKS Oława Erwin Monastyrski nie chce zdradzać szczegółów kontroli, twierdząc, że to wewnętrzna sprawa firmy. Wśród pracowników krążą plotki, że wszystko było nagrywane na kamery. Inna wersja mówi, że pojawili się rewizorzy, którzy udawali pasażerów. Sprawdzano głównie wieczorne kursy. Na gorącym uczynku złapano kilku kierowców, którzy jeździli z Wrocławia do Jelcza-Laskowic, właśnie jednym z takich kursów. Brali pieniądze od pasażerów, jednak nie wydawali biletów. Wśród nich był działacz związku zawodowego. O procederze zrobiło się głośno, jednak tylko w samej firmie, ponieważ sprawy nie zgłoszono policji. Nieuczciwi kierowcy otrzymali naganę i odebrano im premię. Niektórzy pracownicy uważają, że to za mało. Mówią, że kiedyś za takie coś wyrzucono by ich z pracy. Nie rozumieją także, dlaczego nagrodzono jednego z kontrolowanych, który wykazał się uczciwością. Uważają, że to było normalne zachowanie i tak powinien postąpić każdy.
Erwin Monastyrski potwierdza, że była kontrola, i kierowców ukarano naganą oraz odebraniem premii. Na pytanie, dlaczego tylko taka kara i dlaczego nie zgłoszono sprawy na policję, odpowiada: - Konsekwencje zostały wyciągnięte według naszego regulaminu. To są sprawy wewnętrzne i załatwiliśmy je właśnie w firmie. Kierowca, który w wyniku tej kontroli zachował się pozytywnie, sprostał naszym wymaganiom, został dla przykładu nagrodzony. Jego kultura obsługi była wysoka i zachował nasze standardy.
Czy, jak sugerują niektórzy pracownicy, tak niskie kary mogą mieć związek z tym, że wśród ukaranych znalazł się działacz jednego ze związków zawodowych? Erwin Monastyrski zaprzecza.
O kontroli nie wiedział także Stanisław Grzesik z Rady Nadzorczej PKS. Mówi, że na zebraniach rady tego tematu nie poruszano. Podobnie jest z Zarządem Powiatu. Starosta Zdzisław Brezdeń o kontroli i jej wynikach dowiedział się od nas. Nie chciał się wypowiadać ani oceniać sprawy, ponieważ jej nie zna. Zapewnił jednak, że zainteresuje się nią i porozmawia z prezesem spółki PKS.
- Takich kontroli jest dużo, zarówno typowych rewizorskich, jak i typu "tajemniczy pasażer" - tłumaczy Erwin Monastyrski. - O tym, że na danej trasie prowadzona jest kontrola, nie widzę potrzeby informowania organów spółki. Za prowadzenie spraw bieżących spółki odpowiada jej zarząd i działania związane z kontrolą wewnętrzną leżą w jego kompetencjach.
Prezes PKS mówi, że ukradzione kwoty były małe, ale zapewnia, że teraz kontrole będą częstsze: - Kontrolowaliśmy i nadal będziemy kontrolować kierowców. Robimy to z różnych względów, między innymi aby podnieść standard obsługi. Reagujemy także na sygnały pasażerów. Ta kontrola była właśnie dzięki informacji uzyskanej od pasażera. Staramy się szybko i skutecznie reagować. Jesteśmy firmą zaufania publicznego, zależy nam na każdym kliencie. Właśnie takie kontrole powodują, że oławianie chętnie wybierają nasze usługi.
"Jedyny kierowca na kontrolowanej trasie, który nie kradł, dostał nagrodę"
Malwina Gadawa
Napisz komentarz
Komentarze