Budki leżały przy polskiej granicy, a dom Ryczkowskich stał kilkaset metrów. Niedaleko są tory kolejowe. Stacja kolejowa była już na terytorium ZSRR. Kilka dni przed inwazją na Polskę w 1939 roku, przywożono na nią żołnierzy radzieckich.
W czasie okupacji niemieckiej tereny te były bardzo niebezpieczne. Banderowcy masakrowali mieszkańców wsi. Niemcy nie przywiązywali do tego większej wagi. Kiedy wkroczyli Rosjanie nadal nie było bezpiecznie.
- W czerwcu 1945 roku przyjechał do wsi pełnomocnik rządu polskiego i namawiał ludzi do wyjazdu - wspomina Jan Ryczkowski. - Nie było przymusu. Jednak cały czas grasowali w okolicy banderowcy i mordowali Polaków. Prawie wszyscy zdecydowali się wyjechać. Obiecano nam, że jeden bydlęcy wagon będzie przeznaczony dla dwóch rodzin. Ze swoim dobytkiem udaliśmy się na stację kolejową. Dwa tygodnie czekaliśmy na pociąg. Chociaż do wioski było kilkaset metrów, to nikt nie chciał wracać do domu. Stawialiśmy warty i czekaliśmy. Kiedy w końcu podstawiono pociąg, okazało się, że do jednego wagonu mają wejść cztery rodziny. Dlatego wiele rzeczy musieliśmy zostawić na stacji.
4 dni w pociągu
Podróż rodzin z Budek Snowidowickich i okolic minęła stosunkowo szybko w porównaniu z innymi repatriantami. Już po czterech dniach pociąg zatrzymał się w Minkowicach Oławskich. Ryczkowscy zdecydowali się zamieszkać w Starym Górniku, ponieważ obawiali się, że tereny po drugiej stronie Odry będą należały do Niemiec.
Gdy rozpoczęto naukę w Oławie w dzisiejszej SP nr 1, Jan chodził do piątej klasy, na piechotę. - Po wojnie nie było w ogóle przyborów - opowiada. - Nasza szkoła pełniła w czasie walk chyba rolę szpitala. Pamiętam, że w środku był straszny bałagan, porozrzucane papiery, medykamenty i strzykawki. Przed rozpoczęciem nauki musieliśmy tam posprzątać. Starsi uczniowie zwozili ławki i stoły. Targaliśmy pianino zza Odry przez całe miasto. Organizowaliśmy wszystko do nauki. Nie było w ogóle podręczników, brakowało zeszytów. Jako jedyny w szkole miałem wieczne pióro. Mój ojciec kupił je w Oławie od jakiegoś Niemca. Wszyscy mi zazdrościli, bo pisali ręcznymi stalówkami maczanymi w kałamarzu. W gruzach, w pobliżu Rynku szukaliśmy kawałków papieru, żeby móc robić notatki.
Reklama
Pierwsi oławianie - Jan Ryczkowski
Syn Marcina i Teofilii, urodzony 6 marca 1931 roku w Budkach Snowidowickich. Przed wojną wieś należała do gminy Kisorycze, powiat Sarny, województwo wołyńskie. Dziś to Ukraina
- 18.02.2011 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 16:57)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze