Oława. Polityczny krajobraz
Patrząc na listy wyborcze, niektórzy mogą ze zdziwienia przecierać oczy, czy aby dobrze widzą, bo przecież jeszcze niedawno kandydaci reprezentowali całkiem inne ugrupowanie, całkiem inne poglądy, a teraz… No właśnie, teraz wszystko się zmieniło.
Krytyką daleko się nie zajedzie
Jednym z tych, którzy podczas kończącej się kadencji przeżyli wewnętrzną przemianę, jest radny Rady Miejskiej, były wiceburmistrz Witold Niemirowski. Cztery lata temu postanowił stanąć w szranki w wyborach na burmistrza Oławy, rywalizując ze swoim ówczesnym szefem Franciszkiem Październikiem. Niemirowski był członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej i z ramienia tej partii zdobył mandat radnego Rady Miejskiej. W 2006 roku Niemirowski nie krył różnic, jakie dzielą go z szefem, pisał o tym na łamach gazety: - Burmistrz Franciszek Październik wspomina o swoich sukcesach - takich, jak Specjalna Strefa Ekonomiczna, zmniejszenie bezrobocia, czy powstawanie kolejnych mieszkań w ramach Towarzystwa Budownictwa Społecznego. To bez wątpienia wyjątkowo istotne dokonania, które mają znaczący wpływ na życie Oławy i oławian. Pisze także o swoich osobistych zaletach - zdecydowaniu i szybkości w podejmowaniu decyzji. Te cechy wyraźnie widać - pan Październik zdecydowanie i szybko podjął decyzję o przypisaniu sobie sukcesów, które wynikają z pracy nie tylko burmistrza, ale także jego zastępców, pracowników urzędu oraz radnych.(…) Życzę burmistrzowi Październikowi samych sukcesów. Życzę także, by skupił się nie na szybkości, a na skuteczności i jakości działania. Bo przecież tak powinien postępować mężczyzna.
Krytykowanie swojego pryncypała nie pomogło Niemirowskiemu. Nie wygrał wyborów i nawet nie znalazł się w drugiej turze. Były wiceburmistrz musiał się odnaleźć w nowej roli - radnego opozycyjnego. Najwidoczniej partyjna przynależność do SLD i brak wysokiego poparcia dla tej partii zaczęły mu uwierać, dlatego wystąpił na początku 2008 roku.. Wtedy tak argumentował swoją decyzję: - Po długich namysłach postanowiłem opuścić szeregi partyjne, w związku ze zbyt małymi zmianami w SLD. Czekałem na dużo większe, bo partia ta bardziej przejmowała się swoimi “baronami” czy “bosami”, niż zwykłymi ludźmi. Jednak dla Niemirowskiego to nie był koniec zmian. Dla wszystkich niespodzianką okazał się polityczny transfer i przejście wiosną 2009 do Bezpartyjnego Bloku Samorządowego, którym kieruje nie kto inny niż wcześniej krytykowany burmistrz Franciszek Październik. Były wiceburmistrz uzasadnił, dlaczego zmienił zdanie: - Stwierdziłem, że będąc w klubie LiD, opozycyjnym do rządzącej koalicji BBS i PO, niewiele mogę zdziałać na rzecz realizacji mojego programu wyborczego, nastawionego na poprawę życia naszych mieszkańców. Dlatego właśnie, po długich rozmowach z burmistrzem Franciszkiem Październikiem, postanowiłem wstąpić do bezpartyjnego stowarzyszenia, jakim jest BBS. Mam już jednak dość wszelkich partii politycznych, które dbają wyłącznie o swoje interesy. Po przegranych wyborach rzeczywiście przeszedłem do mocnej opozycji w stosunku do Franciszka Października. Z pewnej perspektywy czasowej widzę teraz, że był to efekt odreagowania na porażkę wyborczą. Wyznając zasadę, że “zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”, zrozumiałem, że samą krytyką daleko się nie zajedzie.
Połączyła ich powódź
Edward Kociszewski, prezes zarządu osiedla “Jelcz”, który cztery lata temu próbował bez powodzenia zdobyć mandat do Rady Miejskiej, w tym roku także próbuje swoich sił, jednak nie z listy SLD, z której startował wcześniej, będąc przewodniczącym lokalnych struktur tej partii w Jelczu-Laskowicach. W tegorocznych wyborach jest na liście “Wspólnoty Samorządowej 2010”, z tego samego komitetu, jak burmistrz Kazimierz Putyra. Jeszcze do niedawna prezes zarządu osiedla miał wiele krytycznych uwag w sprawach pracy burmistrza oraz jego urzędników. Uważał, że niedostatecznie działają na rzecz mieszkańców Jelcza, przykładem było zagospodarowanie parku. Kociszewski podkreślał,, że wielokrotnie zwracał się do Urzędu Miasta i Gminy o pomoc w zagospodarowaniu parku. - Nikt nawet nie odpowiedział na nasze prośby, nie zaoferowano nam pomocy. W tej sytuacji postanowiliśmy działać sami - tak twierdził Kociszewski parę miesięcy temu. Na sierpniowym spotkaniu powodzian z burmistrzem Kazimierzem Putyrą i starostą Markiem Szponarem nie krył zniecierpliwienia z powodu braku konkretnych decyzji. - Mieliśmy uzyskać odpowiedzi na pytania zadawane od miesięcy, dowiedzieć się, co zostało zrobione i co postanowione - mówił. - Nie dowiedzieliśmy się nic. Jesteśmy tym zmęczeni i mamy dość. Od trzech miesięcy słyszymy to samo i wciąż nic się nie zmienia.
Jednak najwyraźniej coś się zmieniło, bo Edward Kociszewski inaczej ocenia pracę burmistrza. Mówi, że przyczyną była powódź: - To był moment zwrotny. Dobrze oceniam w tym trudnym i kryzysowym momencie pracę urzędu. Uważam, że władze zdały egzamin i zyskały moje zaufanie. Wcześniej bywało różnie, ale rozmawiałam z burmistrzem i jeżeli ktoś mi proponuje współpracę, to warto razem działać oraz dochodzić do konkretów. Przez ostatnie pięć miesięcy wiele się robi na osiedlu Jelcz. Startuję ze “Wspólnoty Samorządowej”, ponieważ jest to bezpartyjny blok. Już dawno odszedłem z kierownictwa SLD, nie działam także w tej partii, nie jest mi z nią po drodze. Myślę, że praca prezesa zarządu i być może sprawowanie mandatu radnego pozwoli mi działać na rzecz osiedla.
Przeciw, a nawet za
O tym, że poglądy się zmieniają, świetnie widać także w gminie Domaniów. Na liście do Rady Gminy z komitetu wyborczego Marka Chudego startuje Grażyna Głogulska, a jej mąż Wojciech, umieszczony razem z wójtem na liście PO, będzie walczył o mandat radnego powiatowego. On jest sołtysem Radłowic, a ona radną. Cztery lata temu startowała z listy PiS. W czasie kadencji nie kryła, że nie zgadza się z polityką wójta. Na sesji absolutoryjnej w kwietniu 2007, razem z Adamem Reszczyńskim głosowała za nieudzielaniem wójtowi absolutorium. W odrębnym stanowisku zarzucali Chudemu niegospodarność i potwierdzanie nieprawdy w dokumentach.
Jednak to było w 2007, a teraz jest rok 2010. Grażyna Głogulska twierdzi, że od tego czasu wiele się zmieniło. Przypomina słowa Marka Chudego z konwencji wyborczej Platformy Obywatelskiej, na której mówił, że w ciągu ostatnich dwóch lat gmina Domaniów zrobiła ogromny skok cywilizacyjny. Ona także to dostrzega. - Ja nigdy nie byłam przeciwna wójtowi Chudemu, tylko byłam przeciw stagnacji i brakowi działań. Ta sytuacja się zmieniła i teraz wiele się robi, aby poprawić jakość życia mieszkańcom naszej gminy.
POPiSowa zmiana miejsc
Na listach wyborczych do powiatu także widać zmiany. Już w trakcie kadencji partyjny szyld zmieniła Ewa Leszczak, powiatowa radna i była wicestarosta, która w 2006 startowała z listy PiS. Teraz będzie ubiegać się o mandat z poparciem Platformy Obywatelskiej. W poprzednich wyborach udanie zadebiutowała w lokalnej polityce. Walczyła o stanowisko burmistrza Oławy. W drugiej turze przegrała z Franciszkiem Październikiem, ale w ramach powyborczych ustaleń koalicji PO-PiS-PSL w powiecie, została wicestarostą. Rok po wyborach zaczęły się kłótnie i spory powiatowych radnych. Efektem był rozpad koalicji. Pod koniec maja 2008 Zdzisław Brezdeń, szef klubu radnych PiS w Radzie Powiatu, złożył pismo, adresowane do starosty Marka Szponara, w którym domagał się od szefa Zarządu Powiatu odwołania Ewy Leszczak z funkcji wicestarosty. Nikt nigdy nie ujawnił prawdziwych powodów jej sporu z działaczami i radnymi PiS. Ewa Leszczak, wbrew stanowisku innych radnych PiS, którzy coraz intensywniej atakowali starostę Szponara, broniła go i wystąpiła z klubu PiS. - W moich poprzednich miejscach pracy zawsze stawiałam na lojalność i konsekwencję w podejmowanych decyzjach, dlatego nie zmieniłam tej zasady wobec starosty, który, według mnie, świetnie nadaje się na to stanowisko - tak argumentowała w naszej gazecie swoje postępowanie.
Bez fajerwerków
W gminie Oława nie widać nagłych zmian poglądów w kończącej się kadencji. Warto jednak pamiętać, że Józef Kościelak, startujący teraz z komitetu wyborczego Ludowych Zespołów Sportowych, którym kieruje Jan Kownacki, jeszcze parę lat temu ostro atakował ówczesnego wójta gminy. Sprawa skończyła się w sądzie. Kandydat na wójta z listy PiS, Mirosław Kulesza, teraz występuje przeciwko Kownackiemu, a kiedyś z nim współpracował jako zastępca wójta.
Kandydatów, którzy w mijającej kadencji zmienili poglądy, ugrupowanie lub partię polityczną jest oczywiście o wiele więcej. Wyżej wymienione nazwiska to tylko widoczne przykłady takich zmian.
Malwina Gadawa
Napisz komentarz
Komentarze