Od 5 do 15 sierpnia dwudziestu strzelców z Jelcza-Laskowic porządkowało cmentarze żołnierzy polskich w Kostiuchnówce, Kowlu, Maniewiczach i Koszyszczach. Większość młodych uczestniczyła w obozie już po raz trzeci. Co sprawia, że mimo wielu trudów i spartańskich warunków, wracają na Wołyń?
Reklama
Odnawiali żołnierskie nekropolie
Czym są zajęci młodzi ze Związku Strzeleckiego na wakacjach? Plażą, opalaniem się i zabawą? Nie całkiem. Ich pomysł na lato to obozowy rytm dnia i ciężka praca
- 02.09.2010 11:55 (aktualizacja 27.09.2023 17:01)
Coś po sobie zostawimy
- Ukraina to piękny kraj, dla mnie szczególnie bliski, ponieważ stamtąd pochodzi mój tato - mówi Ola Stoncel. - Obozy strzeleckie mają swój klimat. To coś o wiele fajniejszego niż wylegiwanie się na plaży. Poświęcamy tych parę dni na ciężką pracę, ale potem cieszy, że zostawiamy po sobie konkretny ślad.
O efektach poprzednich obozów mówi też dowódca strzeleckiego pododdziału Agata Skierska: - Widać, co zrobiliśmy do tej pory, a co jeszcze przed nami. Warto zauważyć, że nasza obecność skutkuje zmianą nastawienia miejscowej ludności. Ukraińcy widzą, że ktoś się interesuje tymi miejscami, że poświęca wiele wysiłku, żeby były odnowione. Dlatego przestają dewastować cmentarze i zabierać z nich bloki kamienne, które do tej pory przydawały im się w gospodarstwach.
Kolejny obóz oznacza również, że nie ma już takich niespodzianek jak za pierwszym razem. Wtedy zdarzało się, że groby się osuwały. Trzeba było zbierać kości legionistów i urządzić im ponowny pochówek.
Śpiewy na krakowskim Rynku
Swój wyjazd strzelcy rozpoczęli 5 sierpnia w Krakowie, od ogólnopolskich obchodów rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej. W tym dniu Kraków oblegany jest przez organizacje niepodległościowe z całej Polski. Na Rynku urządza się zbiorowe śpiewanie pieśni legionowych. - Każdy otrzymuje śpiewnik i świecę, bo spotkanie przeciąga się do późnych godzin wieczornych - mówi dyrektor Skierska. - Atmosfera wspólnego śpiewu na długo zapada w pamięć…
Wymarsze szlakiem kadrówki organizowano już przed wojną. W PRL-u legionowe tradycje kultywowano nieoficjalnie, odrodziły się w latach 80. i są pielęgnowane w wolnej Polsce. Przez wiele lat patronat nad rocznicą sprawował ostatni prezydent na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski. Tegoroczny wymarsz był pierwszym bez niego. 6 sierpnia rano prawie 400 osób wyruszyło w stronę Kielc, a młodzi jelczanie - autobusem na Wołyń.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze