Trwa remont
- Wciąż jakieś “cuda” tu znajdujemy, np. wczoraj robotnicy wydobyli z tego muru dziewiętnastowieczne kalesony - pokazuje na jedną z ratuszowych ścian, obłupionych do gołej cegły, inżynier Piotr Stefaniak z wrocławskiej firmy “Integer”, która od początku roku remontuje wnętrze najokazalszego i najcenniejszego oławskiego gmachu. Zakończenie inwestycji zaplanowano na czerwiec przyszłego roku
- Mimo wielu niespodzianek, także częstych dyskusji, a nawet sporów z wojewódzkim konserwatorem zabytków oraz z archeologami, co czasem skutkuje dodatkowymi, skomplikowanymi robotami, jak na razie wszystkie zaplanowane działania przy remoncie ratuszowych wnętrz przebiegają zgodnie z harmonogramem i wymaganą przez donatorów z Unii Europejskiej międzynarodową procedurą realizacji inwestycji FIDIC - mówi Tadeusz Kułakowski, naczelnik Wydziału Rozwoju Gospodarczego, Inwestycji i Zamówień Publicznych Urzędu Miejskiego w Oławie.
Ponieważ nie zawsze i nie wszystkie zapewnienia inżyniera Kułakowskiego (np. budowa krytego basenu) sprawdzały się w praktyce, postanowiliśmy zobaczyć, czy tak jest naprawdę, jak mówi naczelnik. W “silnej” grupie, którą stanowili: Przemysław Pawłowicz - publikujący na naszych łamach spec od dawnych dziejów Oławy, Kryspin Matusewicz - nasz “nadworny” fotograf oraz niżej podpisany, postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje we wnętrzu zamkniętego od początku tego roku dla zwykłych oławian ratuszowego gmachu. Naszym przewodnikiem był inżynier Piotr Stefaniak, kierownik robót z firmy “Integer”. Towarzyszyli nam przedstawiciele inwestora, czyli gminy miejskiej Oława - sekretarz miasta Ewa Szczepanik i inż. Tadeusz Kułakowski.
Z redakcji do lochów
Na zwiedzanie remontowanego ratusza umawiamy się obok wejścia do naszej byłej siedziby redakcyjnej, którą pod koniec ubiegłego roku, właśnie z powodu modernizacji centralnego gmachu miasta, musieliśmy w trybie nagłym opuścić. Zapowiadano bowiem także remont przylegającej do ratusza kamieniczki, w której “urzędowaliśmy” prawie 15 lat. Z tego powodu wypowiedziano nam umowę, mimo gruntowej modernizacji wnętrz, jakie nasz wydawca przeprowadził na swój koszt niespełna 2 lata wcześniej. Według wcześniejszych zapewnień miejskiej władzy, mieliśmy tam “gospodarzyć” jeszcze co najmniej przez 10 lat. Tymczasem na początku grudnia ub. roku przedstawiciel firmy “Integer” zażądał usunięcia redakcji z lokalu, bo będzie tam plac budowy i tak jak w całym ratuszu, będą w nim wyburzane i odnawiane stropy. No i na powitanie, tuż przed zwiedzaniem ratusza, czekała nas mała niespodzianka - w naszych byłych redakcyjnych pomieszczeniach hulało sobie na całego biuro budowy firmy “Integer”. - Ale to już naprawdę ostatnie dni, lada moment wszyscy się stąd wyprowadzimy! - odpowiedział niepytany i trochę zmieszany inżynier Stefaniak, widząc nasze zaskoczenie. Na dowód pokazał rozebraną i niefunkcjonującą toaletę oraz zamurowany fragment ściany do pomieszczeń po Banku Zachodnim, które kilkanaście miesięcy wcześniej przekazano redakcji do użytku.
Pewnie po to, by uchronić nas przed sentymentalnymi wspomnieniami, inżynier Kułakowski zarządził marsz do ratuszowych lochów. Wchodzimy tam bezpośrednio z naszych byłych redakcyjnych pomieszczeń. Podłogi wylane solidnym betonem, a na środku niemal wszędzie murowane “rynny”.
- To kanały, w których schowa się instalacje, niezbędne dla zaplanowanej w tym miejscu restauracji oraz kawiarni - wyjaśnia inżynier Stefaniak.
- W obu lokalach będzie prawie 180 miejsc konsumpcyjnych - uzupełnia Tadeusz Kułakowski i dodaje, że kilka dni temu ratuszowe piwnice obejrzał jeden z oławskich przedsiębiorców, który od lat prowadzi w naszym mieście działalność hotelowo-gastronomiczną. Był tak zachwycony, że zapowiedział sprzedaż swojej dotychczasowej firmy i otwarcie nowej restauracjo-kawiarni w ratuszowych podziemiach. - Ale najpierw będzie musiał wygrać przetarg - zastrzega Ewa Szczepanik. - Wybierzemy oczywiście tę najkorzystniejszą ofertę, a z pewnością będzie się o co bić, bo ponoć nasze lochy są znacznie starsze od tych, które tworzą wrocławską Piwnicę Świdnicką.
W marcu burmistrz Październik mówił na sesji, że zgłaszają się już biznesmeni zainteresowani oławskimi piwnicami.
Kolos na glinianych nogach
W kilku pomieszczeniach widać wystające z ziemi potężne głazy. - Wywieźliśmy stąd kilka wywrotek tych kamieni, są teraz składowane na placu u pana Ceglarka - informuje Tadeusz Kułakowski. Zapytany przez Przemka Pawłowicza o ich dalszy los wyjaśnia, że zabytkowe głazy na pewno będą w przyszłości sensownie zagospodarowane. - Prawdopodobnie ułożymy z nich kilka tzw. “skalniaków” w miejskim parku - dodaje Ewa Szczepanik.
Inżynier Stefaniak wyjaśnia, że owe głazy stanowiły kiedyś ławę fundamentową ratusza i przyległych budynków. Często wiązano je zwykłą gliną. - To, że przez całe wieki mieliśmy kolosa w samym centrum miasta, wiedzieli wszyscy, ale niewielu zdawało sobie sprawę z tego, że on stoi na glinianych nogach - śmieje się naczelnik Kułakowski.
Przemek Pawłowicz zainteresował się metalowymi detalami, wystającymi gdzieniegdzie z piwnicznych murów. Okazało się, że to pozostałości po obronie cywilnej, która w ratuszowych podziemiach urzędowała prawie przez cały okres PRL-u, a potem jeszcze przez kolejnych 20 lat. - To jest mechanizm do otwierania i zamykania wentylacji grawitacyjnej - wyjaśnia Piotr Stefaniak. Na pytanie Pawłowicza, co się z tym urządzeniem dalej stanie, nasi gospodarze nie potrafili odpowiedzieć. - Jak widać, konserwator zabytków specjalnie się tym nie przejął, bo wszystko, co cenne i zabytkowe, na jego polecenie zostało skrupulatnie zinwentaryzowane i zdemontowane, a na zakończenie inwestycji ma być z pietyzmem odtworzone - mówi Tadeusz Kułakowski.
Zabytki, pamiątki i… kalesony
Do sprawy cennych, ale zlekceważonych detali architektonicznych, wróciliśmy ponownie nieco później, gdy dotarliśmy do wyższych kondygnacji ratusza. Pawłowicz zauważył metalowy zamek w pozostawionych tymczasowo starych drzwiach do bocznej, przez lata nieużywanej klatki schodowej. Według Przemka, zamek jest z XIX wieku. - Tysiące ludzi zabijają się o takie rzeczy na pchlich targach lub na aukcjach internetowych - mówił członek naszej ekipy, penetrującej remontowany ratusz. Naczelnik Kułakowski obiecał, że zamek, który wpadł w oko Pawłowiczowi, będzie zdemontowany i jeśli nie będzie innego sensownego pomysłu na wykorzystanie tego cennego mechanizmu, to trafi do Oławskiej Izby Muzealnej.
- Wciąż jakieś “cuda” tu znajdujemy, np. wczoraj robotnicy wydobyli z tego muru dziewiętnastowieczne kalesony - pokazuje na jedną z ratuszowych ścian, obłupionych do gołej cegły, inżynier Piotr Stefaniak. Tadeusz Kułakowski dodaje, że przy konserwacji ścian robotnicy często pracują jak chirurg w klinice: - W wielu miejscach, centymetr po centymetrze, trzeba wykonywać zabiegi precyzyjnym narzędziem, prawie jak skalpelem.
Kryspin Matusewicz był ciekawy, co zrobiono z tysiącami kilogramów gruzu, który powstawał w czasie zbijania tynków lub wyburzania ścian, nieplanowanych do odtworzenia.
- A co się zwykle robi z gruzem budowlanym? - odpowiedział pytaniem na pytanie inżynier Stefaniak. - Jeśli gruz jest niezwykły, to powinno się z nim zrobić rzeczy niezwykłe - ripostował Kryspin i ujawnił, o co mu chodzi: - Sądzę, że bardzo liczna grupa oławian chciałaby mieć w mieszkaniu, czy na posesji, kawałek zabytkowego miejskiego ratusza, a więc jakiś fragmencik muru czy też dość bezsensownie niszczonego drewnianego stropu. Nasz redakcyjny kolega przywołał przykład Sopotu, gdzie na kilogramy sprzedawano chętnym deski z rozbieranego starego molo. Inżynier Stefaniak zaprotestował przeciwko określaniu działań remontowych firmy “Integer” jako “bezsensownego niszczenia drewnianych stropów”. - Wymiana tych elementów na nowe i betonowe była głównym celem podjętego zadania, jakim jest remont wnętrza ratusza - mówił. - Stare drewniane stropy były kruche jak zapałki. Według norm miały nośność maksymalną 200 kg na metr kwadratowy. Proszę sobie zważyć jeden regał z książkami, który stał w bibliotece na I piętrze, i wtedy okaże się, jak to się miało do obowiązujących norm. - Ktoś, kto kiedyś podjął decyzję o wpuszczeniu na wyższą kondygnację biblioteki z regałami pełnymi ciężkich książek, powinien dziś dać na mszę, że jakimś cudem to wszystko nie powpadało do piwnic - wsparł inżyniera Stefaniaka inżynier Kułakowski. Przedstawiciel firmy “Integer” nie akceptował pomysłu Kryspina także z innych powodów: - Drewniane stropy, które stopniowo demontujemy i wymieniamy na betonowe, są mocno zagrzybione, a takie pasożyty w nowym miejscu szybko się rozprzestrzeniają. Zabieranie ich do mieszkania czy do domku jednorodzinnego mogłoby być szkodliwe dla zdrowia ludzi i dla struktury budynku, w którym by się znalazły. Analizując dalej dywagacje Matusewicze, inżynier Stefaniak dodał, że można by “wydłubać” z murów kilkadziesiąt starych cegieł, a następnie - po zakonserwowaniu lakierem i przyklejeniu okolicznościowej tabliczki - podjąć próbę sprzedaży. Rzecz w tym, że to by sporo kosztowało i zysku z pewnością nie udałoby się osiągnąć… - Nie byłbym tego taki pewien - podsumował Kryspin. Dodał, że nie będzie więcej kontynuował tego wątku, bo …znów pewien pan napisze w “3S”, że się go czepiam!
Skarbiec i radni w atłasach
Gdy zaczęliśmy zwiedzanie parteru, szykowanego na potrzeby miejskiej biblioteki, szczególną ciekawość wzbudził otwarty na oścież bankowy skarbiec. - To solidna, przedwojenna niemiecka konstrukcja - mówi Piotr Stefaniak. - Po remoncie będzie tu działała biblioteczna serwerownia komputerowa. By przystosować pomieszczenie do tego celu, musieliśmy obniżyć podłogę o 70 cm. Wszechobecny w skarbcu beton był wzmocniony prętami zbrojeniowymi o średnicy 6 cm, więc musieliśmy je ciąć palnikami. Zajęło nam to kilka dobrych dni. Nasi robotnicy dosadnie się wtedy przekonali, że planowanie weekendowego włamania do bankowego skarbca mijało się z celem, bo nigdy nie miałoby szans powodzenia.
Skarbiec stanowił malutki fragment podstawy ratuszowej wieży. Do pozostałej części, znacznie większej, od wielu wielu lat nikomu nie udało się dostać. Także robotnicy i inżynierowie “Integeru” dotąd jej nie spenetrowali. - Wiemy, że jest to pomieszczenie o wysokości ok. 2,5 m - mówi Piotr Stefaniak.
- Z historycznej dokumentacji wynika, że mógł to być tzw. loch głodowy, do którego wtrącano skazańców po szybkim osądzie przy pręgierzu.
Tadeusz Kułakowski mówi, że penetrację tego pomieszczenia celowo pozostawiono na sam koniec inwestycji: - Gdybyśmy to teraz odkryli i nie daj Boże konserwator czy archeolog coś by tam ciekawego znalazł, to jeden lub drugi mógłby nam nawet wstrzymać remont całego ratusza, a na to nie możemy sobie pozwolić, gdyż głównym warunkiem otrzymania dotacji unijnej jest planowe zakończenie inwestycji.
Modernizowany przez fachowców z firmy “Integer” obiekt nie jest jednolitą bryłą - wraz z przyległymi kamieniczkami oraz wieżą stanowi tzw. “blok śródrynkowy”. Jego rdzeń to ratusz z wieżą, a po bokach są niezależne kamieniczki. Na pierwszy rzut oka wszystkie budynki tworzą spójny czworobok, lecz wewnątrz wygląda to zupełnie inaczej. Każdy obiekt ma inną strukturę, inny układ kondygnacji, czasami dość sztucznie połączonych. Po zakończeniu remontu, tak jak i wcześniej, będą wyraźnie wyodrębnione dwie kamieniczki po wschodniej stronie Rynku. W zielonej, w której mieściła się nasza redakcja, ma być siedziba Straży Miejskiej, a w drugiej, gdzie kiedyś były sklepy i biura PTTK, przewidziano miejsce dla Wydziału Promocji UM oraz centrum informacji turystycznej.
Pierwszym piętrem, dotąd zajmowanym przez bibliotekę, zawładną burmistrz i jego najbliższa świta oraz rajcowie miejscy. Będzie tu m.in. nowoczesna sala obrad Rady Miejskiej, wyposażona niemal we wszystkie dostępne “cuda techniki”, z systemem elektronicznego głosowania, ekranami poglądowymi i łączami internetowymi. Wszystkie pomieszczenia będą klimatyzowane i wentylowane, a cała potrzebna do tego infrastruktura techniczna będzie zlokalizowana na poddaszu. Tadeusz Kułakowski zapewnił, że wyposażenie ratuszowych wnętrz, wykończenia i dekoracje będą nawiązywały do historycznego charakteru budynku. Całość będzie odtworzona tak, jak pokazują najstarsze źródła o Oławie i ratuszu. W sali obrad Rady Miejskiej zawisną na ścianach atłasowe dywany. Po remoncie ratusz będzie skomunikowany trzema windami. Technologiczna będzie obsługiwała m.in. piwniczną restaurację, a dwie pozostałe mają służyć do transportu osób, także niepełnosprawnych.
Pierwsi użytkownicy mają się pojawić w ratuszu 1 lipca 2011. Po naszej wizycie na budowie rysuje się następująca wizja przyszości - właśnie w tym dniu wejdziemy do ratusza w eleganckich garniturach i w eleganckim sekretariacie burmistrza, oczekując na jak zwykle mocno zapracowanego szefa miasta, będziemy sobie spokojnie popijać kawę.
Nie pozostaje nam nic innego, niż po raz kolejny trzymać pana naczelnika Kułakowskiego za słowo.
Krzysztof A. Trybulski
Fot.: Kryspin Matusewicz - fotohq.com.pl
Napisz komentarz
Komentarze