Oława/Kluczbork/Moskwa
Znaleziony grób - Ustaliliśmy, że zwłoki żołnierzy radzieckich, pochowane pierwotnie w Jankowicach Wielkich w gminie Olszanka, po wojnie zostały ekshumowane na cmentarz wojenny żołnierzy Armii Radzieckiej w Kluczborku, ul. Opolska - czytam w otrzymanej wiadomości. - Ponieważ nazwisko st.lejtn. Borisa Dmitrijewicza PIEREWOZCZIKOWA nie figurowało w imiennej ewidencji cmentarza, zgodnie z prośbą Rosyjskiego Czerwonego Krzyża zostało do niej wpisane (mogiła nr 28). E-mail przeczytałam jeszcze raz, za chwilę jeszcze raz i jeszcze... Kiedy trzy lata temu Władimir był w Polsce i wspólnie szukaliśmy grobu Borysa („GP-WO”, nr 44/2007, „Gdzie leży Borys?”), otrzymaliśmy informację z Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, że prawdopodobnie pochowano go w Jankowicach Wielkich, w okolicach Brzegu. Pojechaliśmy tam, ale na cmentarzu nie było śladu po rosyjskiej mogile. Wokół same nowe groby. Mieszkańcy wsi przygasili płomyk nadziei. - Czasami grabarze trafiają na ludzkie kości - mówiła starsza kobieta, - To mogą być szczątki radzieckich żołnierzy... Ale nikt tego nie wie na pewno.
Niepewność
Władimir zapalił znicz na niewielkim zarośniętym pagórku, z wetkniętym krzyżem. Pomodlił się i zamyślony opuścił cmentarz. Powiedział wtedy, że najgorsza jest niepewność. Tak bardzo chciał zapalić znicz na właściwym miejscu, ale wciąż nie mógł powiedzieć najbliższym, że wreszcie się udało. Z Polski wyjechał smutny, zatroskany i bez wiary. Wykorzystał już wszelkie możliwości, szukał w spisie poległych żołnierzy radzieckich we wrocławskim Urzędzie Wojewódzkim, prosił o pomoc PCK, szukał w internecie i książkach historycznych. Każda informacja o dziadku była na wagę złota. Wiadomość o właściwym miejscu pochówku wysłałam do Władimira dzień przed ostatnią Wigilią. - Dziękuję, to cud, to niewiarygodne - pisał w mailu. - W życiu nie dostałem tak pięknego prezentu. Niestety, urlop mogę wziąć dopiero w kwietniu. Na pewno przyjadę. Władimir przyjechał do Oławy na Wielkanoc. Tym razem wziął ojca. On dokładnie pamięta ostatnie spotkanie ze swoim tatą. Miał wtedy około dziesięciu lat. Borys wziął go na ręce i mocno przytulił. To była niespodziewana i ostatnia wizyta w mieście Dimitrowgrad (Bułgaria). W czasie wojny tam przebywała jego rodzina. Żona i dwójka dzieci. - Wtedy wysłano dziadka do Moskwy w celach służbowych - wspomina Władimir. - Miał zakaz opuszczania kraju, a mimo to pojechał do rodziny. Niestety, po wizycie zatrzymał go patrol wojskowy i więcej nie zobaczył najbliższych. Za jakiś czas wysłał list. - Drogi Synku! Ślę do Ciebie ciepłe powitanie z frontu, z dalekiej Polski. Ja o Tobie pamiętam, a Ty mój drogi o mnie zapominasz i nie piszesz... Wieczorem usiądź przy dziadku i napiszcie do mnie list. To były jego ostatnie słowa otrzymane na papierze. Kiedy syn czytał tę wiadomość, ojciec już nie żył... Żonę poinformowano, że pochowano go gdzieś w okolicach Oławy. Z tą niepewną wiedzą przeszła przez życie. Władimir jednak nie mógł pogodzić się z tym, że nie odwiedzi grobu dziadka. Obiecał, że nie podda się, dopóki nie znajdzie mogiły. - W archiwum wojskowym w Moskwie powiedzieli, że Borys musi być pochowany pod Oławą, bo tak mają w papierach - tłumaczy. - Poradzili, że trzeba szukać jeszcze bardziej uparcie.
Napisz komentarz
Komentarze