Zaproszenie na chrześcijańską konferencję, zatytułowaną “Wiosna w życiu kobiety”, otrzymaliśmy od oławianki Lucyny Seredyńskiej z Kościoła Chrześcijan Baptystów, redaktor naczelnej chrześcijańskiego kwartalnika “Pryscylla”.
Żółty kolor wiosny
Popołudnie 20 marca. Przed wejściem do sali widowiskowej OK stoi stolik. Dostaję tam identyfikator ze swoim imieniem, okazuje się, że jestem na liście gości. Wypełniam kupon, bo będzie loteria fantowa. Mężczyzn nie rejestrują. Wchodzę. W sali dużo wolnych miejsc, ale jest jeszcze trochę czasu. Siadam z przodu przed ekranem. Scena cała w wiosennych dekoracjach - begonie i stokrotki w doniczkach. Radośnie, nastrój oczekiwania. Widzę koleżankę, dosiada się do mnie. Sala powoli się zapełnia. Pachnie kawą przynoszoną w plastikowych kubeczkach. Chcemy wypić, ale już za późno. Zaczyna się.
Panie w żółtych chustkach zapraszają kobiety, aby usiadły bliżej. Na początek - pieśń. Kobiety wstają. Już wiem, po co postawiono ekran - pojawiają się na nim słowa pieśni, a na scenie montuje się zespół młodych kobiet, chrześcijanek z Wrocławia. Gitara, kołatki, wokal.
“Uwielbiam Cię Panie i Twoja wola niech się stanie” - śpiew początkowo nieśmiały. Już nie ma wątpliwości, w jakim duchu będzie spotkanie.
Droga w Panu
Zaczyna Lucyna Seredyńska - wykładem “Cztery pory roku w życiu kobiety”. Wiosną dziewczyna zmienia się w kobietę, z kokona w motyla, pełen rozkwit. Lato to czas inwestowania w siebie, zakładania rodziny, rodzenia pierwszych dzieci. Jesienią kobiety zbierają owoce swojego życia. To najlepszy czas zawodowy. Dzieci odchodzą z domu. To oczywiście uproszczony schemat, bo każda kobieta ma swoją drogę i indywidualną historię. Zimą kobiety zostają babciami, dochodzą do kresu życia, czasem mają wrażenie, że nic ich już nie spotka. Zdaniem Lucyny Seredyńskiej, kobieca wiosna nie jest zależna od biologicznego porządku, ale ma znaczenie duchowe. Ważne jest, czy serce przeżywa radość. - Bóg cię kocha i chce ci dać prawdziwą, nieprzemijającą wiosnę! - mówi Seredyńska, a na sali słychać głosy aprobaty.
Później Lucyna opowiada o swoim życiu i spotkaniu z Jezusem. Po jej opowieści znów śpiewamy tę samą pieśń - “Ja wiem, że wszystko jest możliwe, że nie ma rzeczy bez znaczenia…”. Bóg wszechmocny, ale także osobisty i bliski każdemu jest tu punktem odniesienia wszystkiego, o czym się mówi. Moja koleżanka przyszła tu, bo interesują ją religie protestanckie i kościół baptystów oraz chciała oderwać się na chwilę od trójki dzieci i doświadczyć czegoś nowego. Nastrój robi się coraz bardziej “duchowy”, szczególnie po wzruszającej i dramatycznej opowieści Edyty Zając - córki alkoholika, która po wielu latach poszukiwań spotkała Boga. Odtąd w jej życiu, na przekór metryce, trwa wiosna.
Po opowieści Edyty - wspólna modlitwa (a jednak!), abyśmy wyszły stąd przemienione przez Bożą miłość.
Są aktywne
Prowadząca spotkanie Beata Marczak mówi przed przerwą, że żółte chustki członkiń forum to znak, że można do nich podejść, porozmawiać, poradzić się. Wychodzimy na upragnioną kawę i ciasto, bierzemy kilka bezpłatnych numerów “Pryscylli”, rozmawiamy z organizatorkami. Widać, że w kościołach protestanckich, u chrześcijan baptystów i zielonoświątkowców, kobiety są bardzo aktywne. Ich rola we wspólnocie nie ogranicza się do gotowania i usługiwania mężczyznom. Moja znajoma bierze numer telefonu od Edyty. Potrzebuje rozmowy.
Wzruszenie i nadzieja
Po przerwie losowanie fantów. Nie mamy szczęścia. Znów piosenka, kobiety wznoszą ręce do góry, zamykają oczy. Przed nami kolejne świadectwo i wykład. Na środek sali wychodzi niewysoka, zdecydowana blondynka. To Gabriela Piech z Jelcza-Laskowic, pastor z Centrum Chrześcijańskiego “Kanaan”, prowadząca kościół lokalny “Arka”. Opowiada jak doszła od odrzucenia i zagubienia do pewności, że warto być sobą w Bogu. - Jeżeli Bóg zmienił mnie, zmieni każdego - mówi Gabriela.
Z jej wykładu zapamiętuję cenną uwagę: “Kobieta stworzona na obraz Boga nie musi niczego nikomu udowadniać”. Okazuje się, że znam z dzieciństwa kolejną pieśń - “Jezus, najwyższe imię, nasz Zbawiciel. Książę pokoju - Emmanuel…”. Po historii i wykładzie Małgorzaty Olszewskiej, wdowy z szóstką dzieci, żony misjonarza, wiele kobiet ociera łzy. W jej opowieści Bóg nie umarł za cały świat, lecz za każdego człowieka. Ona doświadczyła tej przeogromnej miłości i co dzień doświadcza.
Na koniec - modlitwa. Wzruszenie. Małgorzata pyta, kto chce oddać życie Jezusowi. Gdzieniegdzie pojawiają się uniesione ręce. Małgorzata wita ich w nowej rodzinie. Edyta podsumowuje spotkanie - “To nie była zmarnowana sobota. Warto było nie umyć podłóg i okien, aby być tu z Panem. Wiosna może trwać wiecznie!”
Tekst i fot.: Monika Gałuszka-Sucharska
Napisz komentarz
Komentarze