Kosmetyczka kierowcą autobusu
- O programie „Pracownicy na obcasach” dowiedziałam się przez przypadek z regionalnej telewizji - mówi Mariola.
- Ogłaszali nabór na kurs ochroniarza lub kierowcy autobusu. To męskie zawody, ale zaproszenie było kierowane również do kobiet. Bardzo lubię jeździć samochodem, więc czemu nie autobusem? - pomyślałam i od razu weszłam na stronę internetową portalu, by zapoznać się ze szczegółami oferty.
Rozmowę kwalifikacyjną przeszła 25 lipca. Zgłosiło się bardzo dużo chętnych. Liczba miejsc była ograniczona. Na kierowcę autobusu miało być przeszkolonych tylko pięć kobiet w całym województwie. O tym, kto się zakwalifikuje, oprócz warunków podstawowych decydowała rozmowa kwalifikacyjna. - W komisji siedziała grupa ludzi - wspomina Mariola.
- Zadawano mi wiele pytań z różnych dziedzin. O jazdę samochodem, zainteresowania, zachowanie w sytuacjach kryzysowych
i sposoby na stres, a także stan zdrowia. Musiałam rozwiązać kilka testów psychologicznych. Przed ogłoszeniem wyników jeden z członków komisji powiedział mi, że ubiegałam się o ostatnie wolne miejsce na liście. Konkurencja była bardzo duża, ale szukali właśnie kogoś takiego jak ja, kto nie boi się wyzwań i umie walczyć.
Ambicja i wiara
„Pracownicy na obcasach - szkolenia dla pań, które nie boją się prawdziwie męskich zawodów” - to program realizowany przez Agencję Rozwoju Innowacji we Wrocławiu, współfinansowany ze środków unijnych. Program zaczęto realizować w pierwszej połowie roku 2009. Skierowany był do 112 kobiet z województwa dolnośląskiego, które chcą zdobyć stosowne umiejętności i nowy zawód. Oferowano trzy typy szkoleń: ochroniarz, przedstawiciel handlowy
z prawem jazdy kategorii B i kierowca autobusu. Były kierowane do bezrobotnych kobiet zamieszkałych
w miejscowościach do
25 tysięcy osób. Kandydatki na kierowcę autobusu miały ponadto mieć ukończone 21 lat, posiadać prawo jazdy kategorii B, przejść rozmowę kwalifikacyjną i uzyskać pozytywną opinię doradcy zawodowego.
- Z zawodu jestem kosmetyczką, zajmuję się tym od 10 lat - zdradza Mariola. - Kiedy powiedziałam znajomym, że zapisałam się na kurs kierowcy autobusu. reakcje były różne. Jedni podziwiali moją odwagę i samozaparcie, inni mówili, że zupełnie zwariowałam.
Nie miało to dla mnie większego znaczenia, bo zawsze byłam ambitna, aktywna, rzadko się poddaję i zazwyczaj osiągam zamierzony cel. Uważam, że każdy jest
w stanie zrealizować swoje zamierzenia i plany, jeżeli tylko bardzo tego chce.
Ja chcę i nie boję się związanych z tym wyzwań. Bardzo dużo podróżuję. Uwielbiam Włochy, to piękny kraj, zamieszkały przez niezwykłych, uśmiechniętych ludzi, którzy na wszystko mają czas. Są przeciwieństwem Polaków, którzy ciągle tylko narzekają i zazdroszczą innym sukcesów. Przekonałam się o tym, prowadząc salon kosmetyczny.
Z tatą przez świat
Mariola twierdzi, że jest podobna do swojego taty. Nie tylko z charakteru. Mają też wspólne zamiłowania - lubią samochody, zwłaszcza duże. Pracując w Jelczańskich Zakładach Samochodowych, ojciec Marioli początkowo jeździł autobusem, później przesiadł się na ciężarówki, a ona od dziecka towarzyszyła mu w dalekich podróżach. Była jego prawą ręką, gdy po latach otworzył warsztat samochodowy. Co tydzień jeździła na giełdę po części samochodowe. Później do Niemiec i Włoch, skąd pomagała znajomym sprowadzać auta. - Zawsze mnie interesowały - przyznaje. - Z daleka rozpoznam każdą markę. Za kierownicą czuję się jak ryba w wodzie. Są tacy, którzy boją się jeździć w innych krajach. Ja nigdy czegoś takiego nie czułam, a sprowadzając auta, sporo przejechałam jako kierowca. Nie ma też dla mnie znaczenia wielkość auta, wręcz przeciwnie. Dalekie podróże ciężarówką - najpierw z tatą, teraz z chłopakiem - spowodowały, że ja też zapragnęłam nimi kierować, dlatego zdecydowałam się na ten kurs.
W ten sposób będę mogła połączyć swoje zamiłowania do podróży i samochodów.
Kobieta za kierownicą autobusu to w naszym kraju niecodzienny widok. Dlatego budzi duże zainteresowanie i nikt nie przechodzi obok obojętnie. - Podczas szkolenia, gdy jechałam ulicami Wrocławia, przechodnie patrzyli na mnie z zaciekawieniem - wspomina. - Niektórzy się uśmiechali, inni machali. Kierowcy mijanych autobusów witali mnie uśmiechem i w geście zawodowej solidarności podnosili rękę. Każdy reaguje na kobietę za kierownicą, bo w Polsce to rzadkość, w przeciwieństwie do Niemiec, gdzie jest to całkiem normalne. Jestem przekonana, że niedługo i u nas to się zmieni, bo kierowcą autobusu można być bez względu na płeć. Czasy się zmieniły, a najlepszym przykładem na to są uczestniczki programu
i duże zainteresowanie kursem.
Rodzynki
Szkolenia w ramach programu były bezpłatne. - Kurs na prawo jazdy kategorii „D” i przewóz osób - to koszt około 14 tysięcy złotych - informuje Mariola. - To duża kwota i nie wiem, kiedy udałoby mi się ją uzbierać. Bezpłatne szkolenie było dla mnie niepowtarzalną jedyną szansą. Musiałam z niego skorzystać.
Kurs rozpoczął się 28 lipca, a zakończył 13 października. W tym czasie Mariola przejechała 80 godzin pod okiem instruktora. Oprócz serii wykładów i jazdy ulicami miasta oraz po placu manewrowym musiała wykazać się umiejętnościami prowadzenia autobusu w ekstremalnych warunkach - po płytach poślizgowych.
- Nie było łatwo - wspomina. - Ale stanowiliśmy bardzo zgraną grupę. Wspierałyśmy się nawzajem, a opiekunowie podnosili nas na duchu, nikt jednak nie traktował ulgowo. Przeciwnie. Podobnie jak koleżanki za pierwszym razem nie zdałam egzaminu. „Oblałam” na mieście. Zauważyłam, że egzaminatorzy podchodzą do kobiet bardzo restrykcyjnie i wymagają więcej niż od mężczyzn. Delikatnie się uśmiechając, mówili na nas: „rodzynki”. Przy drugim podejściu do egzaminu miałam serce na ramieniu. Okazało się, że niepotrzebnie. Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, gdy egzaminator powiedział mi, że zdałam.
W świat!
28 grudnia Mariola zdobyła upragnione prawo jazdy na kierowcę autobusu. Jeszcze nie odebrała stosownych dokumentów. Zaraz po egzaminie powiedziała nam, że w przyszłości chciałaby jeździć autokarem po całym świecie. Przed wyjazdem w daleka trasę chce się jeszcze podszkolić w mniej wymagających warunkach, na przykład na lotnisku, dowożąc podróżnych z portu do samolotu.
Więcej informacji o programie „Pracownicy na obcasach” oraz zmagania kursantek można obejrzeć na stronie www.pracownicynaobcasach.pl.
Wioletta Kamińska
Napisz komentarz
Komentarze