Obie drużyny zaczęły ostrożnie od wzajemnego badania. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili przyjezdni. Krzysztof Szewczyk, były zawodnik Śląska Wrocław i Legii Warszawa, zagrał w uliczkę do Roberta Bieńkowskiego, jednak Marcin Mazur odważnym wybiegiem zażegnał niebezpieczeństwo. 5 minut później Mazur ponownie wygrał pojedynek z Bieńkowskim. Czarni odpowiedzieli w 20 minucie - Mateusz Kasprzycki dośrodkował z lewego skrzydła, ale Dawid Lipiński główkował zbyt lekko. W następnej akcji znów podawał Kasprzycki, a Telatyński nie opanował piłki. W końcówce pierwszej połowy przyjezdni osiągali przewagę. W 38 minucie Paweł Pisarski w ostatniej chwili zablokował uderzenie Bieńkowskiego, a po chwili Mazur z najwyższym trudem obronił strzał Szewczyka z rzutu wolnego. - Obudźcie się, zacznijcie w końcu grać! - krzyczał do swoich piłkarzy zdenerwowany trener Sebastian Sobczak. W 44 minucie skiksował stoper Baryczy Jarosław Kołodziej, do piłki dopadł Dawid Lipiński, ale zamiast strzelać, podał do Marka Kotlińskiego, którego zablokowano. - Dlaczego nie uderzał, będąc trzy metry od bramki? - zastanawiali się jelczańscy kibice.
Po zmianie stron grała już tylko jedna drużyna. - W szatni padło kilka mocnych słów i potem zaczęliśmy realizować założenia taktyczne - mówił jeden z zawodników gospodarzy. Czarni ruszyli do ataku, a przyjezdni z minuty na minutę opadali z sił. Dogodne sytuacje zaprzepaścili Kasprzycki i Lipiński. W 68 minucie miejscowi przeprowadzili szybką trójkową akcję - Kotliński zagrał do Telatyńskiego, ten zacentrował na pole karne do Lipińskiego, który sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Chwilę później było po meczu. Telatyński przejął prostopadłe podanie Kasprzyckiego, efektownym zwodem minął bramkarza i podwyższył na 2:0. Zadowoleni z korzystnego rezultatu miejscowi długo rozgrywali piłkę, nie pozwalając gościom na zbyt wiele. W samej końcówce stuprocentową okazję zmarnował Damian Grzech.
1:0 - Dawid Lipiński (w 68 min.)
Napisz komentarz
Komentarze