Świeżo wydrukowane kalendarze już leżą w redakcji. W każdym miesiącu - piękne modelki z powiatu oławskiego, wystylizowane na pin up girl z lat 50. Zanim jednak dziewczyny trafiły na karty kalendarza, przeszły żmudne przygotowania do sesji fotograficznej. I etap odbył się w małym salonie fryzjerskim przy ulicy Zacisznej w Oławie. Cztery około 20-letnie modelki oddały się w ręce stylistek, fryzjerki i fotografa. Na dopięcie wszystkiego były tylko cztery dni.
- To duże i stresujące przedsięwzięcie - mówi fotograf Anna Matusewicz. - Mamy mało czasu, ale nie boję się tej sesji, ona mnie fascynuje. Wiem, że efekt końcowy będzie ciekawy. Lata 50. były bardzo charakterystyczne w modzie, teraz ten styl powraca, kobiety znów zaczynają nosić takie ciuchy. Stwierdziliśmy, że ta stylistyka będzie idealna dla rocznicowego kalendarza gazety. Wszystko mocne, zapadające w pamięć, przyciągające uwagę.
Pomysł na kalendarz w stylu pin up girl podsunęła Annie Matusewicz jedna z jej klientek, która po powrocie z Anglii opowiedziała, że tam kobiety oszalały na punkcie lat pięćdziesiątych. Przywiozła ze sobą mnóstwo ubrań w dawnym stylu i poprosiła o specjalną sesję fotograficzną. To była iskra, która uruchomiła burzę pomysłów.
Na sesji do kalendarza panie pracowały jak zahipnotyzowane, przyniosły kilka worków pożyczonych ubrań i rekwizytów. Szpilki, spódniczki, stroje kąpielowe, kalosze, pluszowe uszy króliczka, strój śnieżynki, perły, gitara i stringi. W małym saloniku zrobił się chaos. Ania złapała się za głowę, ale to tylko pozorny niepokój. Po godzinie powstały pierwsze zestawy dla modelek. Każdy dopasowany do pory roku i dziewczyny.
- Andżelika ma piękne ciałko, dla niej będzie strój kąpielowy i sexy uszy króliczka - mówi stylistka Dominika Brzeska. - Każdy krok w doborze strojów jest przemyślany, wzorujemy się na autentycznych sesjach pin up.
- Projekt wyskoczył nagle, musimy dać z siebie wszystko - motywuje wizażystka, Magdalena Lewicka. - Idzie nam bardzo dobrze, bo pani fotograf jest niezwykle pomocna.
Magdalena Lewicka pracuje w zawodzie kilkanaście lat, ale jest tak wciągnięta i zafascynowana tym, co robi, że trudno ją wyrwać z rytmu pracy, podobnie jak fryzjerkę Iwonę Strączek. Rzeźbi na głowie blond modelki ogromną aurę ze złotych loków. Pierwszy raz robi fryzury w dawnym stylu, nie widać po niej stresu, chociaż bardzo to przeżywa.
- Nie spałam dwie noce, szukałam materiałów w internecie, później ćwiczyłam na uczennicy - mówi. - Obejrzałam mnóstwo fryzur i bardzo się boję nowego wyzwania. W ciągu siedemnastu lat pracy miałam jedną sytuację, tak samo trudną. Przyjechała pani z Hiszpanii, miała piękne, bardzo długie włosy, chciała mieć je podpięte i rozpuszczone jednocześnie, a do tego kaskadę loków... Strasznie panikowałam, ale udało się, wyszło świetnie. Wierzę, że teraz też tak będzie.
Modelki przesiadały się z fotela na fotel, od fryzjerki, do stylistki i wizażystki. Wszystko w błyskawicznym tempie, bez nieporozumień i kłótni, z małą przerwą na kawę. Po kilku godzinach były już gotowe, żeby przejść do studia fotograficznego. Przy pomocy współczesnego sprzętu Anna Matusewicz zatrzymała dziewczyny w latach 50. O oprawę graficzną kalendarza zadbał mąż Anny, który spędził przy komputerze długie godziny. Szymon Barabach dorzucił kilka słów na każdy miesiąc i tak przygotowany kalendarz wysłano do drukarni.
Dziewczyny nie kryły zadowolenia, że właśnie je wybrano do udziału w sesji. Andżelika Niedźwiecka, Katarzyna Żyłka, Agnieszka Łagocka i Elwira Oleszczuk zadbały, żeby dla naszych czytelników każdy miesiąc był piękny. - Sesja pin up to moje marzenie - mówi Elwira. - Od zawsze chciałam mieć zdjęcia w takiej konwencji. Trochę się denerwuję, bo stylistka przygotowała dla mnie wyzywający strój.
Już teraz możemy zdradzić, że Elwira wystąpi w roli ponętnej śnieżynki. Rocznicowy kalendarz będzie można kupić 10 stycznia podczas XII finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dochód ze sprzedaży zasili konto orkiestry.
Tekst i fot.: Agnieszka Herba
[email protected]
Piękna kobieta jest lepsza od ciastka
Pin-up (z ang. pin-up - przypiąć, powiesić) - to określenie popularnego trendu w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, na pokazywanie odważnych - jak na owe czasy - mocno retuszowanych i kolorowanych zdjęć. Święcił on swoje triumfy w Stanach Zjednoczonych. Tam był nazywany także erą cheesecake (z ang. sernik), kiedy kobieta była słodsza od ciastka. Pin-upy ukazywały piękne dziewczyny z sąsiedztwa, przyłapane, niby przypadkowo, podczas normalnych zajęć w bardzo wdzięcznych dla mężczyzn pozach. Scenki te balansowały na granicy kiczu, a czasami niezamierzonego absurdu. Na zdjęciach dziewczyny podnosiły z ziemi portmonetkę albo wchodziły w krótkiej mini na drabinę. Czasami którejś nieoczekiwanie spadły majtki spod spódnicy. Takie plakaty przypinano pinezkami na ścianach - stąd nazwa pin-up. „Plakatowe” dziewczyny były piękne i uśmiechnięte oraz mocno wymalowane, czym skutecznie odwracały uwagę od tandetnej często scenerii. W makijażu szczególnie eksponowano usta i długie czarne rzęsy. Twórcy stylu i modelki kierowali się zasadą „nigdy nie pokazuj wszystkiego”. Mimo to - a może właśnie dzięki temu - dziewczyny pozujące do fotografii w stylizacjach pin-up uznawane były za symbole seksu. Był to z pewnością styl odważny, ale nie wulgarny. Dużo w nim kokieterii i seksapilu. Jedną z popularniejszych i najczęściej powielanych stylizacji pin-up girl była „dziewczyna marynarza”, dla której charakterystyczne są granaty z bielą lub czerwienie z bielą (najczęściej paski). Niewiele mniej popularna była stylizacja „cukierkowa”, w której dominują sukienki w groszki, paski, prążki albo kwiaty. Często pojawiającymi się ozdobami w pin-upie są kokardy i wisienki. Plakaty pin-upowych dziewczyn zaczęto drukować w specjalnych magazynach. Pin-up szybko przyjął się w armii. Już nie tylko szafki żołnierzy, ale nawet burty statków, kadłuby samolotów, samochody, a nawet pociski i bomby, zdobiono malunkami dziewczyn, wzorując się na plakatach z pin-up girl. Kiedy Robert Harrison przedstawił amerykańskiemu wojsku swój magazyn „Girls, Gags & Giggles” (Playboya jeszcze wtedy nie było) - nakład podskoczył do miliona egzemplarzy, torując pin-upowi drogę do panteonu popkultury. Cywile nie pozostawali dłużni. Pin-up szybko trafił do reklamy, a ewoluując, stał się sztuką samą w sobie, prezentowaną na ścianach w biurach, restauracjach, teatrach, klubach i zwykłych amerykańskich domach.
Renesans pin-upu
Od kilku lat widać w świecie mody powrót do kobiecości. Wyraża się on bardzo często w śmielszym pokazywaniu ciała i epatowaniu seksualnością. Kreatorzy odkrywają pin-up na nowo, lecz nie po raz pierwszy, wykorzystują go praktycznie w każdej formie. Kate Moss pozuje do pin-upowych malowideł na kadłubach samolotów pasażerskich. Kobiety na ulicach ubierają się na różowo. Doda występuje na scenie w kostiumach jakby żywcem wziętych z magazynów dla mężczyzn z lat 50. Stroje kąpielowe nabierają dawnych kształtów, choć oczywiście ulepszonych i osadzonych zdecydowanie bardziej w naszych realiach. Aby być trendy i na czasie - tak jak przystało szanującej się gazecie - postanowiliśmy uczcić nasze przyszłoroczne XX-lecie w stylu pin-up. Efektem już dziś jest kalendarz z dziewczynami z sąsiedztwa. Wszystkie modelki mieszkają w naszym powiecie, bo - jak zawsze - stawiamy na lokalność.
Bettie Page i Marilyn Monroe - aktorka i ikona XX wieku - to najbardziej znane modelki pin-upu. Królowe stylu. Dzięki nim styl ten szybko wyszedł z buduarów na salony. Fotografowała się tak Brigitte Bardot, fotografuje się obecnie gwiazda współczesnego pin-upu Dita von Teese ( była żona Marilyna Mansona), Christina Aguillera, Scarlett Johanson, a także Gwen Stefani. Teraz - w naszym powiecie - dołączą do nich Agnieszka, Kasia, Elwira i Angelika.
Kryspin Matusewicz
Dla pierwszych pięćdziesięciu osób, które odwiedzą oławską redakcję „Powiatowej” w najbliższą sobotę 12 grudnia, w godzinach 10.00-12.00, mamy kalendarze w prezencie. Wystarczy tylko przyjść - czekamy!
Napisz komentarz
Komentarze