Cud przemieniony w koszmar
31 sierpnia tego roku burmistrz Franciszek Październik wydał decyzję o zamknięciu placówki. Nie miał innego wyjścia, bo dyrektor Dorota Kucyniak nagle zniknęła i znalazła sobie inną pracę. Wcześniej jawiła się w oczach rodziców jako kobieta, która uwierzyła w niemożliwe. Kiedy wszyscy mówili, że nie uda się uratować zwierzynieckiej szkoły, chyba że zdarzy się cud, ona odpowiadała, że ten cud na pewno jest możliwy.
Uratowana z kłopotami
Na sesji Rady Miejskiej w roku 2008 podjęto decyzję o likwidacji SP nr 3 jako placówki publicznej, podległej władzom samorządowym Oławy. 11 radnych było za likwidacją, 8 przeciw, wstrzymało się dwoje. Po tej sesji powstało z inicjatywy dyrektorki stowarzyszenie „Wspierajmy Trójkę”, które walczyło o powstanie szkoły wspieranej z pieniędzy rodziców i innych sponsorów. Tak utworzono Niepubliczną Szkołę Podstawową nr 1 wraz z przedszkolem. Burmistrz Franciszek Październik przychylił się do propozycji, a Kuratorium Oświaty i sanepid wydały pozytywne decyzje.
Radość była ogromna. Członkinie stowarzyszenia: Elżbieta Wysocka-Reguła, Małgorzata Szarek-Abrahamowicz, Danuta Kraszewska, Agnieszka Denenfeld, Małgorzata Konikiewicz z Dorotą Kucyniak szalały ze szczęścia.
Do akcji włączyli się rodzice. Ze środków własnych i sponsorów wykonali drobne prace remontowe budynku. Wymienili wykładziny i pomalowali ściany. Później zaczęły się pierwsze kłopoty z pieniędzmi. Nie było funduszy na wypłaty dla nauczycieli, bo szkołę przekształcono w niepubliczną w trakcie roku budżetowego, dotacje na nowy rok szkolny już przyznano, a wnioski trzeba było złożyć wcześniej. Wówczas zdarzył się kolejny cud. Piotr Regiec znalazł wyjście z niemożliwej sytuacji. Dotację przyznano. - Pokonaliśmy najgorsze - komentowała Dorota Kucyniak. - Teraz już nie ma przeszkód i możemy iść do przodu z podniesioną głową.
Nagłe zniknięcie
Kiedy stowarzyszenie odniosło sukces, rozmawialiśmy z dyrektorką wielokrotnie. Z iskrą w oku opowiadała o zaangażowaniu swoim i rodziców. Robiła wszystko, aby utrzymać placówkę na dobrym poziomie. Wielokrotnie dzwoniła do redakcji, zapraszała na szkolne akademie i festyny. W pewnej chwili coś pękło. Dyrektorka znikła dzień po zakończeniu roku szkolnego 2008/09. Urzędnicy słyszeli wcześniej, że niektóre dzieci już przepisywano do innych szkół, ale nikt tego oficjalnie nie zgłaszał.
- Od pewnego momentu nie mieliśmy z dyrektorką żadnego kontaktu, była nieuchwytna, nie odbierała telefonów i nie było jej w szkole - mówi Krystyna Cecko z Wydziału Oświaty UM.
- Nie wiedzieliśmy, czy szkoła będzie funkcjonować kolejny rok. Informację otrzymaliśmy w ostatniej chwili. Prezes stowarzyszenia „Wspierajmy Trójkę” Elżbieta Wysocka-Reguła przyniosła pismo o treści: „W związku z małą ilością dzieci zarząd stowarzyszenia podjął decyzję o likwidacji NSP nr 1”. 31 sierpnia burmistrz wykreślił szkołę z listy placówek edukacyjnych. Od początku wiedzieliśmy, że nie ma racji bytu, otwarto ją wbrew zdrowemu rozsądkowi. Próbujemy skontaktować się z panią Kucyniak, bo jest niezbędna do zamknięcia pewnych spraw, m.in. do wyjaśnienia problemów z dokumentacją pedagogiczną.
W poszkolnym budynku trwa inwentaryzacja. Już jest chętny na zajęcie obiektu. Prawdopodobnie będzie to nowa siedziba stowarzyszenia „Kredka”. Wstępne rozmowy z burmistrzem już się odbyły.
Dorota Kucyniak jest od września dyrektorką katolickiej szkoły w Kotowicach. Próbowaliśmy się z nią skontaktować i dowiedzieć, dlaczego tak nagle zostawiła placówkę, o którą wcześniej walczyła ze wszystkich sił. Dzwoniliśmy kilkanaście razy. Codziennie bez efektu, albo włączała się automatyczna sekretarka, albo odbierała pani, która informowała, że dyrektor wyszła. Zostawiliśmy numer komórkowy, ale pani Kucyniak nie oddzwoniła.
Tylko 30 minut
Okazało się, że nie tylko my mieliśmy pecha. Elżbieta Wysocka-Reguła, prezes trójkowego stowarzyszenia, od kilku miesięcy próbuje spotkać się z Dorotą Kucyniak. - W trakcie roku szkolnego rodzice zaczęli przepisywać maluchy do innych szkół i wtedy zaczęliśmy się zastanawiać, czy warto utrzymywać placówkę przez kolejny rok - mówi prezes. - Pani dyrektor znikła z dnia na dzień, wtedy wiedziałam, że to już nie ma sensu. Podjęłam decyzję o likwidacji szkoły.
Kiedy otwierano przekształconą placówkę, chodziło do niej 65 dzieci, w tym maluchy z zespołu przedszkolnego. W czerwcu tego roku zostało 10 dzieci w wieku szkolnym i ponad dwadzieścioro w wieku przedszkolnym. Prezes stowarzyszenia nie widziała sensu w zatrudnianiu nowych nauczycieli dla garstki uczniów.
- Musiałabym zatrudnić jedenastu, przy tej liczbie dzieci nie byłoby pieniędzy na wypłaty, a każdemu należą się godziwe wynagrodzenia. Poza tym trzeba byłoby ogrzać budynek za cztery tysiące złotych, popłacić rachunki i faktury. To niewykonalne.
Wszystkie problemy spadły na głowę pani Elżbiety, jeszcze w sierpniu wydawało się, że wreszcie dojdzie do spotkania z dyrektorką.
- Zadzwoniła i powiedziała, że popełniła błąd, że przeprasza i następnego dnia wróci do szkoły - mówi prezes Reguła. - Ucieszyłam się, ale za chwilę znów się rozczarowałam. Dyrektorka nie przyszła. Zostałam zupełnie sama, szukam racjonalnego wyjścia, ale wiem, że takiego nie ma. Teraz mam bardzo odpowiedzialną pracę, ostatnio awansowałam, nie dysponuję czasem, żeby wszystko dopiąć, zresztą bez pani dyrektor nie jest to możliwe. Codziennie piszę pisma, odbieram telefony, chciałabym mieć jakieś życie prywatne.
Prezes zaznaczyła, że nie chce toczyć wojny z panią Kucyniak, robić wyrzutów, ani komplikować jej życia, chce spotkać się po to, żeby załatwić sprawy szkoły.
- Dyrektor podpisywała różne umowy, z których się nie wywiązała, nie uregulowała płatności i wielu innych spraw - mówi Reguła. - Potrzebuję ją tylko na pół godziny, niech odda pieczątki, klucze do budynku i rozliczy się z pieniędzy, którymi dysponowała w ciągu roku szkolnego. Niech ta sprawa wreszcie się skończy. Szkołę wywalczyliśmy cudem, teraz ten cud przemienił się w koszmar.
Prezes stowarzyszenia „Wspierajmy Trójkę” nie ma już sił na samotną walkę z nieuregulowanymi formalnościami po Dorocie Kucyniak. Zaznaczyła, że jeżeli dyrektorka nie znajdzie chwili, żeby stawić czoła problemom, wtedy będzie musiała zgłosić sprawę do prokuratury...
Agnieszka Herba
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze