Bystrzyca, Talent z “Kaliny”
Kierowniczka GOPS Helena Masło chętnie opowiada o zespole “Kalina”. Z podziwem patrzy na to, jak seniorzy z Bystrzycy organizują sobie czas i rozwijają talenty. - Na przykład pani Bronisława Zychla. Choć przez długie lata w ogóle nie grała, wróciła do młodzieńczej pasji i teraz świetnie się sprawdza jako akompaniatorka.
Dom Zychlów stoi na początku ulicy Polnej. Niedaleko charakterystycznego kościoła z pruskim murem i drogi prowadzącej nad rozlewisko w Leśnej Wodzie. Pani Bronisława zaprasza do pokoju, siada w fotelu i zaczyna swoją opowieść.
- Mój brat uczył się w szkole muzycznej w Brzegu. Jak tylko wychodził gdzieś z domu, biegłam do futerału, wyciągałam akordeon i brałam się za granie.
Talentu małej Broni nie brakowało. Cała rodzina muzykowała. Tato prowadził kapelę, w której grali obaj bracia. Jeździli na wesela nawet do Wrocławia, Opola, Bierutowa...
Najpierw odgrywała z pamięci jedną ręką melodię, potem nauczyła się akompaniować basami i z miesiąca na miesiąc robiła coraz większe postępy. Po pewnym czasie zainteresował ją jeszcze jeden instrument. - Wyczucie rytmu człowiek ma we krwi, więc szybko nauczyłam się grać na perkusji - Bronisława uśmiecha się i przebiera rękami jakby uderzała w bębny. - Zauważył to znajomy mojego ojca i wziął mnie kiedyś jako perkusistkę do swojego zespołu na wesele w Wołczynie.
Wolne chwile Bronka umilała sobie muzyką, ale w życiu dziewczyny przychodzi czas na poważniejsze sprawy. Skończyła osiemnastkę, była po uszy zakochana w swoim Tolusiu, więc na co mieli jeszcze czekać? W 1965 roku wyszła za mąż, a akordeon poszedł w odstawkę...
- Zaczęły się obowiązki domowe, miałam coraz mniej czasu, jeszcze z rzadka przygrywałam, ale z biegiem lat i to ustało - opowiada. - Potem chciałam przekazać dzieciom zamiłowanie do muzyki - córka trochę grała jako panienka, ale syna w ogóle to nie interesowało.
W 2007 powstał w Bystrzycy klub “Kalina”. Jednym z pomysłów seniorów było utworzenie zespołu muzycznego. Opiekunem i akompaniatorem jest od początku Artur Piotrowski. Kiedy dowiedział się o umiejętnościach pani Bronisławy, podarował jej akordeon marki “Weltmeister” i zachęcił, żeby na nowo zaczęła grać.
- Tego się nie zapomina - zapewnia pani Zychla. - Nie miałam problemu, żeby nauczyć się piosenek wykonywanych przez “Kalinę”. Jedyne, co mi przeszkadzało, to trema. Ale i ona przeszła po naszym pierwszym występie w Bystrzycy.
Na dowód tego prezentuje swoje umiejętności. Wykonuje walczyka, a potem tango. W melodię wplata ozdobniki, równolegle prowadzi dwa głosy, zakończenie frazy podkreśla akordami. Pytam, czy wróciłaby do gry na perkusji. - Czemu nie? - odpowiada. - Jakby trzeba było...
Co na to kierownik zespołu? - “Kalina” jest grupą folklorystyczną, trzymamy się tradycyjnych instrumentów i nie myślimy o rozszerzeniu składu - Artura Piotrowskiego zaskoczył ten pomysł. - Choć z drugiej strony pani Zychla na perkusji na pewno wywołałaby u publiczności spore zainteresowanie. Już teraz wiele osób się dziwi, że u nas na akordeonie gra kobieta...
Xawery Piśniak
Napisz komentarz
Komentarze