Kontrola czy atak?
W ostatnich dniach maja tego roku dwaj funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zapukali do gabinetu starosty Marka Szponara, a kilka chwil później do Biura Rady Powiatu. Tu i tam pozostawili pisma niemal o identycznej treści: „Działając na podstawie art. 3 w związku z art. 14 ust. 1 pkt. 7 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, oraz prowadząc czynności podjęte na podstawie art. 13 ust. 1 pkt. 3 ww. ustawy, zwracam się z prośbą o udostępnienie w postaci uwierzytelnionych kserokopii niżej wymienionych dokumentów, składanych w latach 2006 - 2008 przez radną - panią Ewę Barbarę Leszczak:
- oświadczeń o działalności gospodarczej małżonka,
- oświadczeń o ewentualnych umowach cywilno-prawnych, zawartych przez małżonka z organami powiatu, jednostkami organizacyjnymi powiatu lub powiatowymi osobami prawnymi, w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej…”.
Pod obydwoma widnieje pieczątka i podpis Ernesta Sworowskiego - zastępcy naczelnika Wydziału Operacyjno-Śledczego Delegatury Zarządu Operacji Regionalnych CBA we Wrocławiu.
Gwiazda wyborczego sezonu
Ewa Leszczak przez wiele lat dyrektorowała oławskiej szkole muzycznej. Znana tam była z rządów „twardej ręki”. Mimo kontrowersji, jakie u niektórych z tego powodu wzbudzała, władze doceniały dyrektorkę, bo za jej kadencji szkoła odniosła sporo sukcesów. Największą i najbardziej znaną imprezą, powstałą z inicjatywy Ewy Leszczak, były doroczne „Konfrontacje Instrumentów Dętych” - ogólnopolski konkurs uczniów szkół muzycznych pierwszego i drugiego stopnia, którym zaopiekowało się Ministerstwo Kultury. Najcieplej o tej imprezie wyrażał się w czasie swojego ministrowania Kazimierz Michał Ujazdowski. To ponoć za jego namową Ewa Leszczak zaangażowała się w połowie 2006 roku w lokalną politykę, wstępując do Prawa i Sprawiedliwości. Swoje trzy grosze dołożył do tego poseł PiS Waldemar Wiązowski, który w czasach burmistrzowania w Oławie miał dobre relacje z Ewą Leszczak. W ten sposób, z mało znanej na oławskim poletku politycznym osoby, urodziła się kandydatka Prawa i Sprawiedliwości w wyborach bezpośrednich na stanowisko burmistrza Oławy. To było prawdziwe „wejście smoka”, bo choć Ewa Leszczak nie angażowała się dotąd w lokalną politykę, to 12 listopada 2006 osiągnęła spory sukces wyborczy. Z dużą liczbą głosów zdobyła mandat radnej Rady Powiatu oraz przeszła do drugiej tury wyborów burmistrza Oławy. W tych ostatnich pokonała m.in. kandydata PO Romana Kaczora oraz popieranego przez lewicę Witolda Niemirowskiego. W drugiej turze nie sprostała Franciszkowi Październikowi, ale jego zwycięstwo nad wcześniej nieco lekceważoną kandydatką nie było miażdżące. Urzędujący od 2002 roku burmistrz zdobył 55,78% głosów, a jego konkurentka 44,22%.
W związku ze startem w drugiej turze wyborów burmistrzowskich, Ewa Leszczak objęła z pewnym opóźnieniem mandat radnej Rady Powiatu. Zdążyła jednak wziąć udział w podziale powyborczych łupów -z nadania PiS otrzymała stanowisko wicestarosty.
Koniec politycznej sielanki
Początki jej pracy w oławskim Starostwie Powiatowym przebiegały dość spokojnie, bo bezkonfliktowo działała w Radzie Powiatu koalicja PO-PiS-PSL. Sielanka trwała jednak krótko, bo już niespełna rok po wyborach zaczęły się ostre kłótnie i spory wśród powiatowych radnych. Efektem był rozpad koalicji. Nie odbyło się to jednak szybko i gładko. Okazało się, że głównym powodem sporu jest właśnie Ewa Leszczak. Pod koniec maja 2008 Zdzisław Brezdeń, szef klubu radnych PiS w Radzie Powiatu, złożył pismo, adresowane do starosty Marka Szponara, w którym domagał się od szefa Zarządu Powiatu odwołania Ewy Leszczak z funkcji wicestarosty. Nikt nigdy nie ujawnił prawdziwych powodów jej sporu z działaczami i radnymi PiS. Według Mirosława Kuleszy główną przyczyną konfliktu stał się spór o obwodnice. - Zarząd Powiatu angażuje się w remonty małych, lokalnych dróg i dróżek, a zapomina o rzeczach strategicznych, czyli o obwodnicach Oławy i Jelcza-Laskowic - mówił nam latem ubiegłego roku Kulesza. Nie podobał mu się także forsowany przez Zarząd Powiatu pomysł wybudowania dużej hali sportowej na placu Gimnazjalnym w Oławie. Zdaniem Kuleszy te projekty popierała także Ewa Leszczak, wbrew stanowisku innych radnych PiS, którzy coraz intensywniej zaczęli atakować starostę Szponara. Im ostrzej to czynili, tym mocniej broniła go wicestarosta Leszczak. Na majowej sesji ogłosiła, że występuje z PiS, do żadnej nowej partii nie wstąpi, ale będzie nadal działać z grupą radnych Platformy Obywatelskiej. - W moich poprzednich miejscach pracy zawsze stawiałam na lojalność i konsekwencję w podejmowanych decyzjach, dlatego też nie zmieniłam tej zasady wobec starosty, który według mnie świetnie nadaje się na to stanowisko - jest młody, dynamiczny, szybki i odważny w podejmowaniu decyzji, ma dużą wiedzę i doświadczenie, a także potrafi wiele wywalczyć dla naszego powiatu - tak wyjaśnia Ewa Leszczak motywy swojego postępowania.
Naraziła się
Według Ewy Leszczak atak kolegów z PiS na jej osobę nasilił się w momencie, kiedy starosta i członkowie Zarządu Powiatu zaczęli baczniej przyglądać się pracy jednej z ważnych urzędniczek w starostwie. - Pewne nieprawidłowości w jej działaniu już dużo wcześniej sygnalizował władzom powiatu burmistrz Oławy Franciszek Październik - mówi Ewa Leszczak. - Pełniąca wtedy funkcję starosty Maria Bożena Polakowska zastosowała wobec urzędniczki wypowiedzenie zmieniające z pełnienia funkcji kierownika na stanowisko inspektora, a następnie całkowicie wycofała się z podjętej decyzji, przywracając jej poprzedni stan zatrudnienia.
Nowy starosta Marek Szponar, po anonimowym doniesieniu, postanowił jeszcze raz przeanalizować działania urzędniczki, kierującej oddziałem nieruchomości. Po zbadaniu sprawy uznał, że Katarzyna R., żona oławskiego radnego miejskiego i czołowego działacza PiS w powiecie, „popełniła przestępstwo, ścigane z urzędu”. Złożył więc zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zdaniem starosty podległa mu urzędniczka zakupiła grunt od rolniczki na cele budowlane za rażąco niską cenę. Wcześniej Katarzyna R. pomagała kobiecie przy podziale geodezyjnym i procedurze przekształcania gruntu z rolnego na budowlany. Miała też jej podpowiedzieć, jak wydobyć większą zapłatę od miasta za grunt przeznaczony na drogę gminną. Prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko Katarzynie R., bo sprawa nie była jednoznaczna. Urzędniczka sprytnie wykorzystała pewne luki w prawie i wynikającą z tego niejednoznaczność przepisów. Starosta się jednak nie poddał i dużo wcześniej, nie czekając na uprawomocnienie się decyzji prokuratury, zwolnił Katarzynę R. z pracy, uzasadniając to również innymi zastrzeżeniami do wykonywanych przez nią obowiązków.
Atak sPiSkowców
- To, co się działo wcześniej, a więc w kwietniu i maju 2008, było drobiazgiem, w stosunku do tego, czego doświadczyłam po zwolnieniu pani R. z pracy w starostwie - mówi Ewa Leszczak. - Byłam, atakowana i nagabywana z różnych stron i przez różne osoby, głównie w internecie. Zaczęłam też dostawać niewybredne anonimy, w których zaczęto mnie szantażować, pisząc m.in., że „przyszedł czas na mnie...”.
Zdaniem byłej wicestarosty mogła to być zmowa miejscowych polityków PiS. Radni i działacze PiS zaprzeczają, by prowadzili jakiekolwiek niezgodne z prawem działania przeciwko Ewie Leszczak i staroście Szponarowi. - Nie jest tajemnicą, że od dłuższego czasu dążymy do zmiany władzy w starostwie powiatowym, ale czynimy to całkowicie lege artis, powiedziałbym że nawet za porządnie, bo do dziś nieskutecznie - twierdzi Mirosław Kulesza. - Opowieści pani Leszczak o anonimach i szantażowaniu przyjmujemy jako fanaberię oraz próbę odwrócenia uwagi od złych działań starosty i Zarządu Powiatu…
Podobnego zdania jest Piotr Regiec, który jednak nie chce szerzej komentować wypowiedzi Ewy Leszczak. - Moja żona jest w sporze sądowym ze starostą i nie chcę, by jakakolwiek moja publiczna wypowiedź była potem wykorzystana przeciwko niej w Sądzie Pracy - mówi szef klubu radnych PiS w oławskiej Radzie Miejskiej.
Jesienią ubiegłego roku Ewa Leszczak niespodziewanie złożyła dymisję ze stanowiska wicestarosty, którą przyjęto pod koniec listopada. - Zwlekała z tą decyzją, bo chciała wziąć niemałą nagrodę jubileuszową - mówi jeden z działaczy PiS, zastrzegając anonimowość.
- To bzdura! - ripostuje Ewa Leszczak. - Nagrodę rzeczywiście otrzymałam, ale już po rozwiązaniu stosunku pracy w starostwie. Co więcej, zgodnie z prawem mogłam ją dostać już na początku 2008 roku, a więc jeszcze przed tym, zanim PiS zaczął mnie atakować. Powracając do tematu mojego jakoby „niespodziewanego odejścia”, to wielokrotnie publicznie wypowiadałam się - również w gazecie - że byłam już zmęczona atmosferą, stworzoną przez PiS, a nałożone na mnie przez starostę zadania musiałam spokojnie zakończyć w stosownym czasie.
Koalicyjne przetasowania
Skoro nie nagroda jubileuszowa, to czy były jakieś inne przyczyny tej niespodziewanej dymisji Ewy Leszczak? Odpowiedź na to pytanie jest o tyle istotna, że rezygnacja ze stanowiska nastąpiła w chwili, gdy radni PiS powoli odpuszczali. Powodem była niezłomna postawa starosty, który zapowiedział, że nigdy nie złoży wniosku o odwołanie Ewy Leszczak. Wcześniej wypowiedział też PiS-owi umowę koalicyjną i chociaż zapowiedział chęć dalszej współpracy, nie mogło być już mowy o zastąpieniu dotychczasowej wicestarosty innym kandydatem tej partii, o co początkowo walczyli jej działacze.
Latem 2008 Marek Szponar w kontrowersyjnych okolicznościach, które opisywaliśmy w gazecie („Córka burmistrza i stołek starosty”, nr 41/2008), zatrudnił w starostwie bliską krewną burmistrza Franciszka Października. Nie przypadkiem zbiegło się to z nagłą zmianą stanowiska dwójki radnych BBS - Jerzego Października (brata burmistrza) oraz Krystyny Cecko (miejskiej urzędniczki). Dotąd ostro krytykowali zarząd i starostę, teraz zaczęli im przyklaskiwać i bronić przed atakami PiS. W rezultacie, od wczesnej jesieni 2008 rozkład głosów w Radzie Powiatu był taki, że opozycja, do której teraz przystał PiS, nie mogła odwołać starosty i zarządu.
Rodzinne problemy i PINB
Co więc było rzeczywistym powodem nagłej dymisji? Radni PiS zaczęli podejrzewać, że wicestarosta popełniła jakieś błędy przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych. - Mąż pani Leszczak jest architektem, jego nazwisko pojawiało się w różnych dokumentach projektowo-budowlanych, które od czasu do czasu ona zatwierdzała - mówił nam jeden z działaczy PiS, zaraz po tym, gdy do starostwa wpłynęła pisemna rezygnacja Ewy Leszczak ze stanowiska wicestarosty. - Potem zapomniała o tym napisać w jednym z załączników do oświadczenia majątkowego...
- Pani Ewa Leszczak wszystkie oświadczenia majątkowe złożyła w terminach określonych ustawą - zapewnił nas wtedy starosta Marek Szponar. Stwierdził jednocześnie, że nie może się ustosunkować do przyczyn złożenia rezygnacji przez wicestarostę, ani też uznać jej za „niespodziewaną”. - Rezygnacja z członkostwa w zarządzie jest uprawnieniem, z którego może skorzystać wicestarosta oraz każdy członek zarządu bez podania motywów tego kroku - pisał do naszej redakcji 4 listopada 2008 starosta. Podkreślił, że rada powiatu nie ma kompetencji do badania przyczyn takiej decyzji, tak jak nie może stosować presji w celu wymuszenia rezygnacji przez członka zarządu. Na koniec dodał, że do starostwa oławskiego nie wpłynęły żadne dokumenty świadczące o tym, że mąż Ewy Leszczak prowadzi działalność gospodarczą, oraz żadne inne, składane w związku z faktem prowadzenia przez niego tej działalności.
Podobnie twierdzi Ewa Leszczak: - W sposób jednoznaczny i zdecydowany podkreślam, że nigdy nie zatwierdzałam żadnej dokumentacji projektowo-budowlanej, wykonywanej przez mojego męża.
Według naszego informatora inspiracją „plotek” o działalności męża Ewy Leszczak, która rzekomo kolidowała z wypełnianiem przez nią obowiązków wicestarosty oławskiego, mógł być Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, a konkretnie szefowa tej instytucji Elżbieta P. Ewa Leszczak zgadza się, że taka wersja wydarzeń jest możliwa. - Na wniosek wielu mieszkańców powiatu interweniowałem przeciwko sposobowi sprawowania funkcji PINB, który nie był przyjazny dla klientów naszego urzędu - wyjaśnia była wicestarosta. Czarę goryczy przelała kontrola budynku na placu Zamkowym w Oławie, w którym mieści się kilka powiatowych instytucji. - Pani inspektor poświadczyła nieprawdę w protokole pokontrolnym, dlatego zgodnie z obowiązującym prawem, złożyłam na nią doniesienie do prokuratury i sprawa jest w sądzie.
Nie udało się nam skontaktować z Elżbietą P. Od kilku miesięcy poważnie choruje, więc nie przychodzi do pracy. Jak udało się nam ustalić w oławskim Sądzie Rejonowym, z tego samego powodu zawieszono toczący się tam przeciwko niej proces karny...
Bo to zła kobieta jest…
Zdeklarowanym zwolennikiem, wręcz przyjacielem Elżbiety P., był Bogusław Kiczaty, były działacz „Solidarności”, przez kilka ostatnich lat szara eminencja oławskiego PiS. Zdaniem Ewy Leszczak mógł on mieć wpływ na kierowane na nią naciski. - Panu Kiczatemu nie wystarczyła widać moja dymisja ze stanowiska wicestarosty - mówi Ewa Leszczak. - Zapewne chciał, bym zrezygnowała z funkcji radnej. Ta sytuacja byłaby również korzystna dla pozostałych radnych opozycyjnych, bo na moje miejsce wszedłby wówczas kolejny kandydat PiS (Andrzej Grzeszczak - przyp. KAT). Mogę jedynie domyślać się, że inspiratorem działań CBA mógłby być pan Kiczaty.
- Nie miałem z tym nic wspólnego, ale jeśli rzeczywiście CBA zainteresowało się byłą panią wicestarostą, to się cieszę, bo to zła kobieta jest… - ripostuje Kiczaty.
- To dziwne! - komentuje Ewa Leszczak. - Pan Kiczaty wcześniej różnymi sposobami ostrzegał mnie przed ludźmi, chcącymi wyrządzić mi krzywdę, a później coraz uporczywiej i natarczywiej sugerował, bym zdała mandat radnej. Nic z tego nie rozumiem...
W oparach CBA
Była wicestarosta twierdzi, że nie boi się działań funkcjonariuszy CBA, gdyż ani ona, ani jej mąż nie zrobili niczego co jest niezgodne z prawem. Kilka dni temu „Gazeta Wyborcza” opublikowała obszerny artykuł, w którym udowadnia, że wiele działań CBA, związanych z kontrolowaniem oświadczeń majątkowych pracowników państwowych i samorządowych, ma charakter polityczny. Akcje sprawdzające są często wykonywane na zlecenie lub na skutek donosu. Ewa Leszczak przypuszcza, że tak jest też w jej sprawie. - CBA, podobnie jak IPN, jest narzędziem PiS, używanym do walki politycznej - twierdzi była wicestarosta. Po naszych sygnałach o kontroli w starostwie odwiedziła wrocławską siedzibę CBA. - Powiedziano mi tam, że nie ma żadnej sprawy Ewy Leszczak - mówi.
Temistokles Brodowski - rzecznik prasowy CBA - potwierdził, że „funkcjonariusze wrocławskiej Delegatury CBA, realizując zadania ustawowe, prowadzą analizę przedkontrolną składników oświadczenia majątkowego Ewy Leszczak”. Postępowanie w tej sprawie trwa...
Tekst i fot.: Krzysztof A. Trybulski
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze