Kapłan, mąż i ojciec
Sławomir Fonfara decyzję o podjęciu służby w kościele podjął spontanicznie. - Wynikała ona z zainteresowania teologią - przyznaje.
Studia rodowity cieszynianin ukończył na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Tam też poznał towarzyszkę swego życia - Ewę. Po zdobyciu dyplomu skierowano go na praktykę do Skoczowa. - 20 listopada 1994r. zostałem wprowadzony w urząd duchownego, a już dwa miesiące później skierowany do parafii w Kętrzynie na Mazurach - wspomina pastor. - Tam służyłem rok, a kolejne pięć lat spędziłem w Ustroniu. Wreszcie w 1999r. trafiłem do Brzegu.
Tu przyszło mu objąć niewielką parafię, liczącą zaledwie 100 dusz. Do tego dwa filialne zbory w Karczowie i Nysie. - To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Przyzwyczajony do pracy w dużym ośrodku, musiałem wejść w klimat kameralnego środowiska - mówi kapłan.
Jestem jednym z nich
- Ludzie często jeszcze reagują zdziwieniem, kiedy dowiadują się, że mam żonę i dzieci - wyznaje ksiądz. - Dla mnie jednak jest to tak oczywiste, że nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
Do komicznych sytuacji dochodzi najczęściej w szkole. - Pamiętam jak nauczycielka poprosiła kiedyś dzieci w klasie Łucji o to, by powiedziały kilka zdań o swoich ojcach. Kiedy do głosu dopuszczono naszą córkę, cała klasa buchnęła śmiechem - opowiada żona pastora. - Osobiście też kiedyś znalazłam się w niekomfortowej sytuacji, kiedy to w parku podszedł do mnie starszy pan i zapytał jak to jest spać z księdzem. A przecież to coś zupełnie oczywistego…
- Często obserwuję jak katoliccy duchowni toczą w sobie wewnętrzną walkę i muszą tłumić budzące się w nich uczucia - kontynuuje kapłan. - A przecież oni też, jak każdy mężczyzna, potrzebują kobiecego ciepła.
Ks. Fonfara jest za tym, żeby znieść celibat. - Stan duchowny nie jest sprzeczny ze stanem małżeńskim - twierdzi. - A żonaty ksiądz staje się częścią parafii. Jest wśród ludzi, a nie ponad nimi. Stale konfrontuje się z problemami życia codziennego – rano biegnie po bułki do sklepu, wyprawia dzieci do szkoły i przedszkola…
Tydzień z Bożym Słowem
Jak wygląda zwyczajny tydzień pracy ks. Sławomira Fonfary? - W poniedziałki głoszę Słowo Boże w garnizonie, gdyż jestem również kapelanem Wojska Polskiego. Od wtorku do czwartku prowadzę lekcje religii, a w piątki godzinę biblijną w Nysie. Sobotę przeznaczam na przygotowanie do niedzielnych nabożeństw - wyjaśnia proboszcz. - A te odbywają się w naszym kościele przy ul. Łokietka zawsze o 8:30.
Oprócz stałych zajęć pastor uczestniczy, na zaproszenie lokalnych władz, w życiu kulturalnym Brzegu, prowadzi współpracę ze zborami w Wołczynie, Zabrzu, Katowicach, Kępnie i niemieckim Görlitz. Na jego głowie spoczywają też finanse parafii. - Można powiedzieć, że jestem księdzem od wszystkiego - stwierdza, by po chwili dodać: - Nie poradziłbym sobie jednak bez wsparcia moich parafian. Oni zawsze służą mi pomocą.
Żona pastora
Jest swoistym łącznikiem między duchownym a parafianami. - Ludzie często rozmawiają ze mną na tematy, na które z księdzem im najzwyczajniej nie wypada - wyjaśnia pani Ewa.
Swoją rolę widzi też w opiece nad domem, nie tylko tym rodzinnym. – Kiedy trzeba jestem organistką, nauczycielką religii, prowadzę rekolekcje, dbam o wystrój kościoła – przyznaje.
Wychowywanie dzieci
Pani Ewa poświęca też z mężem dużo czasu dzieciom. - Najważniejsze umiejętności, jakich chcemy ich nauczyć to samodzielność i odpowiedzialność - przyznają zgodnie. - Ważne też, by kierowały się w życiu uczciwością, by stanowiły dla siebie nawzajem oparcie.
Ogromną wartość małżonkowie przykładają ponadto do poczucia bezpieczeństwa. - Każde dziecko jest inne, każde należy traktować indywidualnie, ale wszystkie bez wyjątku potrzebują ciepła - podsumowują Fonfarowie.
Tekst i fot. Paweł Pawlita
Napisz komentarz
Komentarze