1:0 - Radosław Florek (26)
2:0 - Jacek Sorbian (32 - z karnego)
3:0 - Stefan Karnatowski (42)
4:0 - Radosław Florek (48)
4:1 - Przemysław Kliś (64)
5:1 - Stefan Karnatowski (88)
Gać.
Widzów około 120. Sędziował Damian Pasternak, na liniach asystowali: Kamil Kwietniowski oraz Krzysztof Balcerzak.
Żółte kartki
Maciej Łukowiak (50), Łukasz Kucyniak (75) - za faule,
Czerwona kartka
Łukasz Kucyniak (87) - za faul, po drugiej żółtej
F-H
Sokal - P.Przytuła, Bartocha, Węgrzyn, Płomiński - Karnatowski, Sorbian, M. Przytuła (64 Michniewicz), Tarasewicz (59 Marciniszyn) - Florek (80 Gucwa), Kucyniak.
Barycz
Kowal - Konopniak, Grzybek, Kołodziej, Sołtys - Łukowiak (59 Opolis), Kliś, Szubert (46 Woźniak), Bandas - Bieńkowski (46 Lombarski), Kwaczewski.
Pierwsze minuty nie zapowiadały pogromu gości. Barycz była dobrze zorganizowana w defensywie i wyprowadzała groźne kontry. Foto-Higiena próbowała narzucić swój styl gry, jednak nie potrafiła skutecznie zakończyć akcji. Tak było do 26 minuty, wtedy Stefan Karnatowski zacentrował z rzutu wolnego wprost na głowę Bartłomieja Płomińskiego, który zagrał piłkę do środka, a formalności dopełnił Radosław Florek. Stracona bramka załamała gości, którzy przestali walczyć. Wiatr w żagle złapali gospodarze, którzy wyprowadzali atak za atakiem na bramkę rywala. W 32 minucie sfaulowano na polu karnym Radosława Florka, a pewnym egzekutorem jedenastki był Jacek Sorbian. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy gacianie zadali kolejny cios. Florek zagrał do Karnatowskiego, a ten mając przed sobą tylko bramkarza wpakował piłkę do siatki.
Tuż po zmianie stron przyjezdni stracili kolejną bramkę, kiedy Florek znalazł się sam na sam z bramkarzem i wykorzystał szansę. Później tempo gry spadło, goście ambitnie dążyli do zdobycia bramki. Stało się tak w 64 minucie, kiedy Przemysław Kliś potężnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Sokala. To był ostatni zryw przyjezdnych, potem grała już tylko jedna drużyna. Dwie minuty po stracie gola trafił do siatki Łukasz Kucyniak, jednak asystent sędziego pokazał wątpliwą pozycję spaloną napastnika. W 80 minucie wszedł do gry Jacek Gucwa, któremu niedawno urodził się syn. Koledzy sprawili mu miłą niespodziankę w 88 minucie. Wtedy Karnatowski strzelił piątą bramkę, a całą drużyna ustawiła się przed Jackiem i zrobiła symboliczną kołyskę.
Tekst i fot.: Piotr Walęciak
[email protected]
Napisz komentarz
Komentarze