Ach, te poczciwe lata dziewięćdziesiąte XX wieku, kiedy premier Mazowiecki zapadał się w uścisku Helmuta Kohla. Kto dzisiaj mówi o pojednaniu polsko-niemieckim? Nawet profesor Władysław Bartoszewski drażni Niemców porównaniami przewodniczącej Związku Wypędzonych do kłamców oświęcimskich. W Berlinie powstaje ośrodek, który historii II wojny światowej dopisuje osobliwą interpretację, a u nas Jarosław Kaczyński grzmi o niebezpieczeństwie regermanizacji ziem zachodnich. Można powiedzieć, że nie ma „historycznej koniunktury” na wspominanie Petera Yorcka, potomka pruskiej szlachty, zasłużonej postaci dla niemieckiego ruchu oporu. Tym bardziej uważamy, że jego ofiara zasługuje również na naszą pamięć - Polaków mieszkających w powiecie oławskim.
Peter i Claus
Pretekst stanowi hollywodzka superprodukcja „Walkiria”. Skoro Amerykanie sprzedają światu legendę „dobrego Niemca” w osobie Stauffenberga, to czemu nie przypomnieć współpracującego z nim hrabiego z Oleśnicy Małej? Obydwaj pochodzili z arystokratycznych rodzin i byli ze sobą skoligaceni. Claus wybrał karierę wojskową, Peter został prawnikiem. Kiedy losy wojny przechylały się na niekorzyść Niemców, Stauffenberg postanowił usunąć Hitlera. Spisek przewidywał przejęcie władzy i doprowadzenie do negocjacji z aliantami.
Opozycja wewnątrz armii należała do najsilniejszych w nazistowskich Niemczech. W toku wojny wojskowi zaczęli obawiać się, czy fanatyzm Hitlera nie zniszczy Niemiec. Jako arystokraci musieli mieć mieszane uczucia wobec człowieka z nizin społecznych i socjalistycznego składnika nazizmu. Peter Yorck był przedstawicielem obywatelskiego nurtu opozycji. Krąg z Krzyżowej, do którego należał, jest w Polsce chyba najbardziej znaną niemiecką organizacją antyhitlerowską. Skupiał ludzi o różnych poglądach - liberalnych konserwatystów, demokratów, a nawet umiarkowanych socjalistów. Działalność grupy ograniczała się do planowania powojennego kształtu Niemiec. Nie wypracowali jednorodnego stanowiska wobec planów zamachu na Hitlera. Helmut James von Moltke był im przeciwny, Peter Yorck popierał je.
Droga do heroizmu
Jakie wydarzenia przesądziły o tym, że graf Yorck zaangażował się w działalność opozycyjną? Jego życie jest historią dojrzewania do heroizmu. Pobłogosławiony przez los, potomek niemieckiego bohatera narodowego, po ukończeniu studiów prawniczych przeniósł się z Dolnego Śląska do Berlina. Tam, w centralnych instytucjach Rzeszy rozwijała się jego urzędnicza kariera. Był wolnym duchem. Otaczał się artystami, interesował filozofią, wraz z małżonką prowadził w Berlinie rodzaj salonu dyskusyjnego. Wiele świadczy o jego wrażliwości. Przez jakiś czas pracował w organizacji pomagającej ubogim rolnikom ze wschodnich terenów Rzeszy.
Żona Marion wspomina, że pewnego zimowego dnia wrócił do domu bez butów i płaszcza - po drodze spotkał biedaka, który bardziej potrzebował ubrania... Nigdy nie wstąpił do NSDAP, co skutkowało utratą szans na zawodowy awans. Był za to wierny ideologii swojej klasy: konserwatyzmowi i chrześcijaństwu. W pracy doktorskiej dowodził, że kryzys republiki weimarskiej doprowadzi do odrodzenia się monarchii. Jednak historia rozwiała złudzenia młodego intelektualisty i bez pardonu wkroczyła w jego świat. Od kiedy naziści przejęli władzę, Yorck miał świadomość istnienia obozów koncentracyjnych. Wstrząsem była dla niego noc kryształowa - wówczas założył pierwszy, krytyczny wobec Hitlera, krąg dyskusyjny - i śmierć dwóch braci w toku działań wojennych.
Napisz komentarz
Komentarze