- Nie boi się pan, że te wizje, biorąc pod uwagę kryzys, w najbliższym czasie nie będą realne?
- Są jak najbardziej realne. Sala widowiskowa w Oławie musi być. Jest to jedno z najważniejszych pomieszczeń w mieście i nie można rezygnować z remontu. Tym bardziej, że w stanie obecnym stwarza pewne zagrożenie. Za chwilę może się okazać, że do sali nikt nie będzie mógł wejść. W tym roku, pod koniec pierwszego kwartału, powinien się rozpocząć etap projektowania, po jego zakończeniu można będzie rozpocząć właściwy remont.
- Czy wiadomo już, ile będzie kosztował remont ośrodka?
- Nie ma jeszcze dokładnych wyliczeń. Słyszałem głosy, że remont może kosztować około 10 milionów złotych. Jednak moim zdaniem jest to kwota znacznie zawyżona, nie oparta na wyliczeniach kosztorysowych. Staraliśmy się o dofinansowanie przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jednak wniosek został odrzucony. Myślę, że projekt, który powstanie, w dużej mierze pomoże w staraniu się o pieniądze na ten cel. Będziemy nadal próbowali pozyskać fundusze z ministerstwa i Urzędu Marszałkowskiego. Zwróciłem się także z prośbą o pomoc do posła Romana Kaczora i radnego sejmiku wojewódzkiego Jacka Pilawy. Miejmy nadzieję, że po ich interwencji uda się pozyskać dodatkowe środki, które pomogą przywrócić odpowiednią rangę ośrodkowi. Droga jest długa, ale warto po niej kroczyć. Ważne, że zrobiono już pierwsze kroki. Są nowe schody, wejście do ośrodka, łazienki na pierwszym piętrze i hol. Trzeba dokończyć zaawansowane prace i sukcesywnie wykonywać kolejne etapy. W tej rzeczywistości nie możemy sobie pozwolić na prowizorkę.
- Czy pańskie plany i pomysły znajdują zrozumienie u władzy? Miasto obiecało oławianom wiele innych inwestycji, m.in. budowę długo oczekiwanego basenu, czy remont budynku po dawnym kinie „Odra”, w którym także ma być sala widowiskowa...
- Moim zdaniem sala widowiskowa w OK i remont wnętrza ratusza to przedsięwzięcia, które wymagają szybkiej interwencji i powinny być priorytetem dla miejskich władz. Nie można doprowadzić do kompletnej degradacji tych obiektów. Dawne kino „Odra”, które zaczyna już wchodzić w stadium projektowe, musi chwilę poczekać. Od roku przebywam w Oławie i coraz bardziej czuję się oławianinem. Nie chciałbym, żeby to były swojego rodzaju wyścigi. Komu dać, a komu nie. Komu więcej, komu mniej. Jeżeli ośrodek nie zostanie wyremontowany, a przede wszystkim jego sala widowiskowa, to obiekt ten będzie musiał być w końcu zamknięty. Przestanie służyć mieszkańcom. To nie jest bicie na alarm, nie chcę być Kasandrą, ani oskarżać czy grozić. Po prostu każdy gospodarz chce ratować swoje mienie. Nie widzę problemu w funkcjonowaniu w Oławie dwóch sal. To miasto ma ponad 30 tys. mieszkańców, więc potrzebuje takich pomieszczeń. Nasza sala widowiskowa pomieści maksymalnie około 150 osób, a sala w dawnym kinie „Odra” będzie dla większej publiczności. Mam nadzieję, że te dwa obiekty, służące upowszechnianiu kultury, będą ze sobą bardzo ściśle związane. Nie wyobrażam sobie, żeby powstała nowa konkurencyjna instytucja, bo wtedy rzeczywiście może dojść do niepotrzebnych wyścigów - o to, która jest ważniejsza.
Napisz komentarz
Komentarze