- Od niedawna kobiety rodzące w oławskim szpitalu mogą skorzystać ze znieczulenia podczas porodu. Można więc powiedzieć, że spełniło się długo oczekiwane marzenie ordynatora?
- Rzeczywiście zabiegałem o to, odkąd zostałem ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego, czyli około 8 lat. Pierwszy raz powiedziałem o tym na pierwszym konkursie na ordynatora, gdy zapytano mnie, co chciałbym zmienić. Później rozmawiałem o tym dziesiątki razy z dyrekcją naszego szpitala, ale cały czas głównym problemem były braki personalne. Teraz to się diametralnie zmieniło, dzięki zaangażowaniu anestezjologów pojawiła się możliwość znieczulenia porodu.
- Dlaczego tak bardzo zależało panu na tym, by znieczulenia porodu były dostępne w oławskim szpitalu?
- W obecnych czasach, gdy różnego rodzaju ból można skutecznie zwalczyć znanymi od wielu lat metodami, bardzo ważne jest, by kobieta rodząca też miała ten komfort. By podczas porodu mogła się skupić na porodzie, a nie na bólu. Owszem, są panie, dla których ból porodowy nie jest problemem, ale to zwykle kobiety, które mają wybitnie dużą motywację, często przygotowane przez szkoły rodzenia. One wręcz nie wyobrażają sobie jakichkolwiek działań medycznych podczas całego okresu porodu, a więc i znieczulenia. Jednak zdecydowana większość kobiet od lat zabiega o znieczulenie porodu. Wszyscy dążymy do tego, aby kontakt ze służbą zdrowia był jak najmniej traumatyczny, co nierzadko jest trudne do osiągnięcia. W tym przypadku jest to możliwe, a dzięki temu poród może być odbierany jako cud narodzin, a nie traumatyczne przeżycie. Dwoma rekami podpisuję się pod tym, by znieczulenie porodu było ogólnodostępne i cieszę się, że coś takiego w naszym szpitalu zostało wprowadzone. Pamiętajmy jednak, że powodzenie ogólnodostępności tego świadczenia zależy od personelu, który to zapewnia. Jest to procedura wymagająca obecności anestezjologa, który od początku do końca musi monitorować przebieg znieczulenia porodu.
- Do tej pory w szpitalu nie było żadnych możliwości zmniejszenia bólu porodowego?
- Było znieczulenie wziewne, czyli mówiąc potocznie gaz rozweselający, a dokładnie podtlenek azotu. Niestety, to nie na wszystkich działa i wbrew temu, co oglądamy w filmach, nie wszyscy, którzy się go nawdychają, się śmieją. Przy porodzie po jego zastosowaniu tylko niektóre panie się rozluźniają. Co innego przy analgezji wykonanej przez anestezjologa. Ta metoda znieczulenia działa w zdecydowanej większości.
Napisz komentarz
Komentarze