W kolejnych punktach prokurator oskarża Jana Kownackiego o przyjęcie korzyści majątkowej w różnej postaci. Raz w postaci pokrycia kosztów zakupu i dostarczenia na działkę, gdzie prowadzona była budowa domu jego córki, trzech wywrotek tzw. podsypki, innym razem zażądał od przedsiębiorcy korzyści majątkowej w postaci dostarczenia rusztowań warszawskich na potrzeby ocieplenia budynku mieszkalnego. A w dwóch kolejnych przypadkach zażądał, w związku z pełnieniem funkcji wójta, dostarczenia i pokrycia przed przedsiębiorcę kosztów wynajęcia zamku dmuchanego - raz w związku z otwarciem hali sportowej, a raz w związku z uroczystościami odpustowymi.
Nadto prokurator oskarża Jana Kownackiego o to, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przekroczył swoje uprawnienia w procesie udzielania w trybie zamówień publicznych zlecenia na rozbiórkę obiektu garażowo-magazynowego z częścią socjalną. Prawo mówi, że wydatki publiczne powinny być dokonywane w sposób celowy i oszczędny, tymczasem - zdaniem prokuratury - wójt wszedł w porozumienie z przedsiębiorcą, celem udzielenia mu tego zamówienia, a dokładnie wskazał inspektorowi do spraw remontów konkretnego przedsiębiorcę, do którego należy się zwrócić o ofertę w przedmiocie tego zamówienia, mimo że wiedział, że oficjalnie nie będzie się on o nie ubiegał, oraz przekazał mu dane zawarte w kosztorysie, gdzie ujęto m.in. koszty transportu gruzu i opłat za wysypisko, choć wiedział, że przedsiębiorca ich nie poniesie, przeznaczając materiał z wyburzania na utwardzenie dróg, czym Jan Kownacki działał na szkodę interesu publicznego. Kodeks karny mówi, że "funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Nadto "jeżeli sprawca dopuszcza się tego czynu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
W rozmowie z gazetą Jan Kownacki pod koniec 2019 roku tłumaczył, jak to było z tymi dmuchanymi zamkami: - Jak było otwarcie hali sportowej w Gaci, poprosiłem pana Marka K. o postawienie na boisku jednego czy dwóch zamków dmuchanych, żeby dzieciarnia miała frajdę. Zamki były gratisowe, nikt od dzieci czy ich rodziców nie pobierał pieniędzy. Prokuratura uważa, że to była łapówka, bo pan Marek mniej więcej w tym samych czasie dostał od gminy zlecanie na zasadzie zamówienia z wolnej ręki na doraźne załatanie dróg polnych, za "szokująco" wysoką cenę, bo aż za całe 60 tys. zł. A warto wiedzieć, że limit zamówienia z wolnej ręki wynosił wtedy 130 tys. zł. Ja tu żadnego przestępstwa nie widzę, ale pani prokurator się go w tej sprawie doszukała.
Napisz komentarz
Komentarze