- Jest pan pierwszym Polakiem na stanowisku szefa TMMP. Jak do tego doszło?
- Rzeczywiście to dość wyjątkowe w historii firmy, której jestem częścią prawie od 20 lat. O tym, że mianowano mnie na funkcję prezesa Toyoty w Polsce, najpierw dowiedziałem się, jak to zwykle bywa, od swojego ówczesnego szefa Eiji Takeichi. Takie stanowisko jest jednak zatwierdzane w centrali, w Japonii. W listopadzie zeszłego roku byłem tam na globalnym spotkaniu i dopiero wtedy prezes Toyota Motor Europe oficjalnie przekazał mi, że jest zgoda koncernu, bym objął stanowisko prezesa TMMP. W grudniu informacja została ogłoszona publicznie.
- Czy zarząd firmy uzasadnił jakoś swój wybór?
- Nie wprost. Wydaje mi się, że moja dotychczasowa praca pokazała, że na to zasługuję. Jak to w japońskiej firmie, proces weryfikacji jest bardzo żmudny. Tu trzeba się naprawdę ciężko się napracować, żeby osiągnąć poszczególne szczeble kariery, a co dopiero wysokie stanowiska. Przez 20 lat pracy starałem się wykonywać powierzone mi zadania najlepiej jak potrafię. Z zaangażowaniem. I chyba ten całokształt został dostrzeżony.
- Czuje się pan wyróżniony?
- Zabrzmi to nieskromnie, ale tak?
- Czy towarzyszy temu również presja? Japoński kult pracy i związane z tym oczekiwania znane są na całym świecie. Europejczykowi czasem trudno to zrozumieć i się dopasować.
- Myślę, że ta decyzja zarządu firmy pokazuje, że wpisuję się w ten schemat. Lata pracy w japońskiej firmie, w tym dwa w Japonii, dały mi naprawdę dużo cennych doświadczeń. Czy czuję presję? Tak, bo teraz to ja jestem tą osobą, która finalnie jest odpowiedzialna za polskie zakłady Toyoty, ale jeżeli chodzi o styl mojej pracy, to nic się nie zmienia. Dalej staram się robić swoje najlepiej jak potrafię, a czas pokaże, jak to zostanie ocenione.
- Ma pan cel, który chciałby osiągnąć jako prezes firmy?
- Chciałbym z sukcesem wdrożyć projekty zaplanowane na najbliższe lata, ale myślę też o dalszej przyszłości. Rynek motoryzacyjny bardzo dynamicznie się zmienia. To, co jeszcze 5-10 lat temu wydawało się niemożliwe, czyli elektromobilność, teraz staje się faktem. Toyota jako pierwsza 20 lat temu wprowadziła na rynek samochód zelektryfikowany. Technologia nie była nowa, ale był to pierwszy tego typu samochód produkowany seryjnie. Dziś wiemy, że to był strzał w dziesiątkę. Ostatnie lata na rynku motoryzacji to ogromne przyspieszenie, a my jako Toyota mamy portfolio różnego rodzajów napędów. W tym roku będą wprowadzane do obiegu pierwsze samochody elektryczne, mamy napęd wodorowy i pierwszy seryjnie produkowany samochód z tym napędem - mirai. Jeżeli chodzi o technologię hybrydową, to wierzymy, że jeszcze przed dłuższy czas pozostanie dominującą, dlatego że jest to doskonały balans między emisją CO2, ekologią, parametrami silnika i ceną, ale nie można na tym poprzestać. Musimy bacznie patrzeć w przyszłość i reagować na zmiany rynku.
Cały zapis rozmowy w Gazecie Powiatowej nr 7/2020 z 13.02.2020. Wersja elektroniczna dostępna TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze