"Jelczańskie HERstorie" to projekt pokazujący wyjątkowe kobiety, mieszkanki miasta i gminy Jelcz-Laskowice, obrazem i słowem równie niezwykłej wrocławskiej artystki Izabeli Moczarnej-Pasiek, która od zawsze eksploruje kobiecość - jej ideę, symbole i atrybuty, manifestacje i przemilczenia. Jest zdeklarowana feministką, a bohaterkami jej prac są wyłącznie kobiety. Dlaczego? Bo - jak mówi - to, co męskie, od wieków otrzymuje wystarczająco dużo uwagi i bardzo dobrze funkcjonuje w dyskursie publicznym. Przez wieki o kobietach mówili wyłącznie mężczyźni, więc są to obrazy widziane z ich perspektywy. Przyszedł czas, by tę męską narrację rozszczelnić, by o kobietach mówiły kobiety z kobiecej perspektywy, bo chociaż mamy XXI wiek, te narracje nadal nie istnieją równocześnie.
Przed jej obiektywem, jako pierwszej artystki w Polsce, stanęły pozując do aktów amazonki, a także ich córki. Dziewczyny pozbawione włosów, w wyniku chemioterapii, które czasami potrafiły zmienić swoją perspektywę i uznawały, że głowa bez włosów nie szpeci, a często dodaje uroku zdecydowanie bardziej niż chustka czy peruka. Panny z dziećmi, które w wielu miejscach naszego kraju wciąż są umieszczane poza kręgiem "porządnych ludzi". Kobiety, których ciała nie mają rozmiaru 36 i skóry wypieszczonej zabiegami Photoshopa.
Od kilku tygodni obiektem zainteresowań Izy są mieszkanki gminy Jelcz-Laskowice, które robią niesamowite rzeczy dla swojej społeczności i czerpią z tego działania ogromną radość. - Funkcjonując w wielkomiejskiej dżungli nie miałam pojęcia, że takie perełki znajdują się pół godziny drogi od Wrocławia - przyznaje artystka. - Spotkania z tymi dziewczynami ich historie zmieniły moją perspektywę. Jestem zaskoczona tym, co robią, jak do tego podchodzą, i że o tym się nie mówi, a warto to docenić, zwracać na to uwagę i pokazywać jako wydarzenie. Spotykając się z nimi słyszałam często "ja to właściwie nie wiem, co robię w tym projekcie". To pokazuje, że ich działania tak piękne i wartościowe traktowane są jak coś zupełnie zwyczajnego. One same często tak to traktują, bo zostały tak wychowane i funkcjonują w takim społeczeństwie. Tymczasem to, co robią, według mnie jest niezwykłe i dopóki sobie tego nie uświadomimy, nic się nie zmieni w postrzeganiu pracy zaangażowania kobiet. Ale dla mnie najbardziej znaczące jest siostrzeństwo, gdzie kobiety sobie nawzajem pomagają, wspierają się i nie oceniają się wzajemnie. Tak jak mawiała Madeleine Albright - "w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom". Dlatego myślę sobie, że wzajemne poszanowanie jest bardzo ważne, bo każda z nas żyje w tym systemie. Jedne mają większą świadomość, inne mniejszą, jedne funkcjonują tak, inne inaczej, ale ważne jest, by siebie nawzajem wspierały.
Codzienność to nie wszystko
Inicjatorkami projektu też są kobiety. Animatorki Miejsko Gminnego-Centrum Kultury w Jelczu-Laskowicach, które przyznają, że przy doborze tak rozmaitych osobowości, jakie są w gminie Jelcz-Laskowice, ciężko jest o nieskazitelny obiektywizm, dlatego wybrane przez nie osoby są związane z centrum kultury lub otarły się o Centrum. - Pomysł na tę wystawę powstał z ogromnej chęci pokazania tego, jak nietuzinkowe panie są wśród nas na wyciągnięcie ręki - mówi Dorota Miś-Hanys, dyrektor MGCK. - Do współpracy zaprosiłyśmy 12 niesamowitych kobiet. Każda z nich ma swoją pasję. Nie taką, która przekuwa się w pracę zawodową. Taką, która pokazuje, że obok codzienności można robić wiele rzeczy i czerpać z tego ogromną radość. Inspirować innych. WIĘCEJ O TYM WYDARZENIU piszemy w najnowszym papierowym wydaniu "Powiatowej". Dostępne również E-WYDANIE - POD tym LINKIEM
Napisz komentarz
Komentarze