Lato 1963. Dokładnie 17 lipca 1963. W tym dniu na łamach dwóch wrocławskich dzienników - „Gazety Robotniczej” i „Słowa Polskiego” - w mało widocznym miejscu, obok informacji o przygotowaniach stolicy Dolnego Śląska i całego regionu do obchodów 22 lipca, ówczesnego święta narodowego, ukazała się krótka informacja, podpisana przez lekarza medycyny - Andrzeja Ochlewskiego, pełniącego funkcję kierownika Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej przy Prezydium Rady Miejskiej Wrocławia. Wynikało z niej, że w ciągu ostatnich kilkunastu dni objęto leczeniem szpitalnym we Wrocławiu pięć osób, u których dotychczasowy przebieg choroby „nie wyklucza możliwości ospy prawdziwej”.
Kierownik Ochlewski zapowiedział rychłe uruchomienie akcji szczepień. Zalecił obowiązkowe przyjęcie szczepionki przeciw ospie każdemu wrocławianinowi, który w ciągu ostatnich trzech lat tego nie zrobił. Ta z pozoru zdawkowa notatka prasowa była oficjalnym (partyjno-urzędowym) potwierdzeniem tego, o czym w całym Wrocławiu i w okolicznych miejscowościach, również w Oławie, mówiło się już od kilkunastu dni.
Wtedy nie było ani internetu, ani telefonów komórkowych. A stacjonarne mieli tylko wybrani - najczęściej partyjni funkcjonariusze, generalnie ludzie aparatu władzy. Zwykli szarzy obywatele przekazywali sobie wiadomości najczęściej metodą „z ust do ust”. Tak jak dzisiaj, wtedy również tysiące osób z Oławy i innych okolicznych miejscowości pracowało, uczyło się lub studiowało we Wrocławiu.
Przełom czerwca i lipca, to był jednak początek wakacji, więc wieści z Wrocławia przywozili do Oławy, Trzebnicy, Strzelina czy Oleśnicy nie odpoczywający od nauki uczniowie bądź studenci, ale przede wszystkim zatrudnieni w stolicy województwa. I opowiadali rzeczy coraz bardziej mrożące krew w żyłach. Mówili o ludziach umierających na ulicach, o leżących na chodnikach stosach trupów i o tajnym
paleniu zwłok zmarłych...
- Dżuma, cholera, malaria! - takie były pierwsze skojarzenia. Tymczasem jak podano w tej wspomnianej na wstępie gazetowej notce, była to variola vera, czyli ospa prawdziwa, popularnie nazywana „Czarną Panią”. Choroba, która 4 lata później zabije w Indiach 2 miliony ludzi...
*
Tę historię sprzed niemal 60 lat drobiazgowo rekonstruuje na łamach „Gazety Powiatowej - Wiadomości Oławskie” red. Krzysztof Andrzej Trybulski. Pierwszą część ospowego dramatu, w wielu wątkach przypominającego obecne koronawirusowe szaleństwo, można przeczytać w e-wydaniu TUTAJ
(KAT)
Napisz komentarz
Komentarze