Mimo zagrożenia epidemicznego, ciągle są wpuszczani do mieszkań. Sprawcy wykorzystują nieuwagę, kradną pozostawione bez nadzoru pieniądze i kosztowności. Policjanci po raz kolejny przypominają, aby zawsze sprawdzać, kogo wpuszczamy do naszego domu, a w dobie obecnej sytuacji w kraju, ograniczyć kontakty do niezbędnego minimum.
- Czy kiedykolwiek zaprosilibyśmy do naszego mieszkania całkowicie nieznaną osobę, która po prostu zapuka do naszych drzwi i powie, że chce wejść do środka? - pyta st. sierż. Paweł Noga z KMP we Wrocławiu. - Pewnie każdy z nas odpowie „Oczywiście, że nie!”. Ale czy, aby na pewno? Co jeśli dana osoba przedstawi się jako pracownik gazowni, który w celach bezpieczeństwa sprawdza szczelność instalacji w całym budynku? Powie, że był już u sąsiadów, ponieważ dostał zlecenie ze spółdzielni w związku z podejrzeniem wycieku. Wtedy, podświadomie chcąc zapewnić bezpieczeństwo sobie, a także pozostałym członkom rodziny, zaprosimy gazownika do środka i wskażemy, gdzie jest kuchnia, gdzie są charakterystyczne żółte rury. Kiedy sprawdzenie się skończy, a kontroler obejrzy całe mieszkanie i wyjdzie mówiąc, że wszystko jest w najlepszym porządku, wtedy oddychamy z ulgą i życząc miłego dnia dziękujemy za zapewnienie bezpieczeństwa. Niestety parę minut później, sięgamy po torbę z portfelem, którego nie ma. Zaglądamy pod stolik, sprawdzamy szafki w kuchni i komodę w salonie. Nigdzie nie widać portfela. Jakby tego było mało, zniknął też telefon komórkowy oraz klucze do mieszkania.
I wtedy pomału dochodzi do nas świadomość, że prawdopodobnie padliśmy ofiarą kradzieży. Ale kiedy? Przecież dzień wcześniej wszystko było na swoim miejscu. Dopiero wówczas zaczynamy przypominać sobie sympatycznego pana gazownika, który w pewnej chwili prosił, abyśmy sprawdzili, czy w kuchni nie pachnie gazem, a on wtedy skontroluje rury w przedpokoju. A przecież kilkanaście sekund wystarczy, żeby zabrać pozostawione na widoku wartościowe przedmioty. I właśnie ten moment wykorzystał złodziej, który, jak się później okaże, jedynie podawał się za pracownika gazowni rzekomo zatrudnionego przez administrację spółdzielni.
Czy powyższa sytuacja mogła wydarzyć się naprawdę? Niestety tak. Złodzieje przybierają różne legendy, aby wzbudzić zaufanie swoich ofiar. A ofiary, najczęściej w dobrej wierze, ufają im i same zapraszają ich do swoich mieszkań. Kilka dni temu w różnych częściach miasta kilkoro wrocławian zostało okradzionych przez oszustów podających się za pracowników spółdzielni, listonoszy czy wodociągowców.
Podobna sytuacja, jak opisana wyżej spotkała mieszkańca Krzyków. Do jego mieszkania zapukał mężczyzna, podający się za pracownika spółdzielni mieszkaniowej, dokonującego wymiany zaworów na grzejnikach. Wprowadzając w błąd, zażądał 300 złotych, a następnie wykorzystując nieuwagę pokrzywdzonego, skradł portfel z zawartością dowodu osobistego, prawa jazdy, leg. ZUS i 600 złotych.
Kolejna bardzo podobna sytuacja, wydarzyła się również na wrocławskich Krzykach, gdzie mężczyzna podający się za pracownika spółdzielni mieszkaniowej, wszedł do mieszkania, pod pretekstem wymiany dyszy w centralnym ogrzewaniu i wykorzystując nieuwagę mieszkańca, skradł 3500 złotych wraz z czapką. Straty oszacowano na 3650 złotych.
Natomiast 86-letnia mieszkanka wrocławskiego Grabiszynka, została okradziona przez nieznanego jej mężczyznę, który wszedł do jej mieszkania, podając się za hydraulika, sprawdzającego kanalizację. Wykorzystując jej nieuwagę, skradł 2400 złotych.
Funkcjonariusze prowadzą działania ukierunkowane na zatrzymanie tych osób oraz cały czas przypominają, aby nigdy nie ufać nieznajomym, którzy pukają do naszych drzwi. Jeżeli ktoś przedstawia, się jako pracownik wodociągów, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy pobliskiej elektrowni, powinniśmy zastosować zasadę ograniczonego zaufania. Dana osoba powinna wylegitymować się odpowiednim dokumentem poświadczającym zarówno jej tożsamość jak i sprawowaną funkcję. Nie powinna mieć też żadnych pretensji, jeśli będziemy chcieli skontaktować się z organem, który ta osoba reprezentuje, aby sprawdzić jej tożsamość. Jeśli osoba zaczyna wówczas zachowywać się nerwowo, sugerować że sprawdzanie nie ma sensu albo wręcz próbuje się oddalić, wtedy jak najszybciej powinniśmy zadzwonić na numer alarmowy i przekazać operatorowi informację o sytuacji, do której przed chwilą doszło.
Aby nie stać się ofiarą oszustwa, pamiętaj o przestrzeganiu kilku zasad. Przede wszystkim zawsze przed otwarciem drzwi należy:
- spojrzeć przez wizjer lub okno - kto do nas przyszedł,
- jeśli nie znamy odwiedzającego - spytać o cel jego wizyty oraz poprosić o pokazanie dowodu tożsamości lub legitymacji służbowej, identyfikatora. Uczciwej osoby nie zrazi takie postępowanie powodowane ostrożnością,
- w razie wątpliwości należy umówić się na inny termin, sprawdzając uprzednio w administracji osiedla lub innej odpowiedniej instytucji wiarygodność osoby pukającej do drzwi (jeśli osoba podaje się za przedstawiciela administracji lub innej odpowiedniej instytucji).
Policjanci po raz kolejny przypominają, aby w dobie obecnej sytuacji w kraju i na świecie, ograniczyć kontakty z innymi osobami do niezbędnego minimum.
Źródło: KMP we Wrocławiu
Napisz komentarz
Komentarze