Krzysiek Pruciak z Oławy biega od 6 lat. Wziął udział w 13 ultramaratonach, o długości od 45 do 100 km, oraz w kilku tradycyjnych maratonach, kilkudziesięciu półmaratonach i w dziesiątkach innych biegów na krótszych dystansach. - Zaliczyłem w sumie już prawie 18 tysięcy kilometrów, ale najważniejsza w tym wszystkim jest radość z biegania - mówi i dodaje, że dlatego stawia na "run&fun", czyli "biegnij i baw się dobrze". Żadnego z tym elementów nie brakuje w jego sportowym życiu nawet w czasie koronawirusowej epidemii.
Biegowy Patol
Krzysiek od dziecka interesował się sportem, bo ten zawsze był w jego rodzinnym domu na Śląsku. Gdy w 2012 przeprowadził się do Oławy, założył rodzinę i zaczął pracować w koncernie na sport zabrakło czasu. Na efekty siedzącego trybu życia nie trzeba było długo czekać. Z około 70 kg wagi zrobiło się 99 kg. I nie wiadomo, jak to by się potoczyło dalej, gdyby nie pękły mu jeansy. - Były z dobrej firmy, całkiem nowe, więc bardzo się zdziwiłem, gdy schylając się nagle pękły - opowiada. - Poszedłem je zareklamować. W sklepie uznali reklamację i sprzedawczyni podała mi nowe spodnie. Poszedłem do przymierzalni. Włożyłem, a to jakieś getry. Pomyślałem pewnie się pomyliła i dała mi mniejszy rozmiar. Okazało się, że niestety nie. Chciała mi dać większe, ale uznałem, że to nie rozmiar spodni wymaga zmiany.
Zaczął biegać. Najpierw pół godziny wieczorem po powrocie z pracy. Z czasem coraz częściej i na dłuższych dystansach. Determinacja w walce z nadwagą przerodziła się w pasję. Dwa dni przed 30 urodzinami wystartował w pierwszym biegu na 10 km w górach. Nie było łatwo. Bieganie po górach okazało się jednak tym, co kręci go najbardziej. Tak też powstał jego funpage "Biegowy Patol". - Z tą nazwą to też ciekawa historia - śmieje się Krzysiek. - Moja historia inspiruje wielu ludzi, którzy chcą się wziąć za siebie i zgubić kilogramy. Czasem do mnie piszą i proszą o rady. W ten sposób poznałem też wielu biegaczy-amatorów. Pewnej niedzieli umówiłem się z kolegą, że pojedziemy razem pobiegać w góry. Czekałem na niego na stacji benzynowej. Było wcześnie rano. Nagle podeszło do mnie kilka osób, wracających z imprezy i pytają co tak wcześnie rano w niedzielę robię sam na stacji benzynowej? Odpowiedziałem, że umówiłem się tu z kolegą, który ma po mnie przyjechać, bo wybieramy się w góry żeby pobiegać. Wtedy jeden zaczął się śmiać i mówi: "To jakiś patol". Pomyślałem, że skoro żule nazywają mnie patolem, to chyba coś w tym jest i tak powstał mój funpage "Biegowy Patol" - gdzie opisuję, pokazuję swoje sportowe zmagania i zachęcam do tego innych.
Od kilku lat bieganie i udział w zawodach to drugie życie Krzyśka. W styczniu przebiegł dla chorej Tosi 100 km. W marcu miał wziąć udział w mistrzostwach świata w półmaratonie, które w tym roku planowano w Gdyni. Pandemia wywołana koronawirusem pokrzyżowała jednak wszystkie zamiary. O formę trzeba jednak dbać. Miło jest też poczuć ducha rywalizacji - jak mówi Krzysiek - dlatego bez zastanowienia przyjął zaproszenie do udziału w I Mistrzostwach Polski w Biegu Dookoła Stołu, na dystansie 5 kilometrów, czyli 833 okrążenia wokół blatu o wymiarach 1 x 1,5 metra. W sumie do rywalizacji w tych nietypowych mistrzostwach stanęło około 70 osób z całego kraju. Wśród nich czołowi polscy biegacze, jak Dominika Stelmach. Wystartowali 1 kwietnia, o godz 19.00. Żadne obostrzenia nie zostały przy tym złamane, bo każdy zawodnik biegał w swoim domu wokół własnego stołu i relacjonował to na żywo przez internet. Ponieważ Krzyśka stół był mniejszy, musiał zrobić 900 okrążeń. - To dopiero było przeżycie - śmieje się oławianin. - Nigdy - nawet po największym upojeniu alkoholowym - tak się nie czułem i nie miałem takiego helikoptera! Po trzech kilometrach musiałem zwolnić i iść, bo dopadły mnie zaburzenia żołądkowe. Z przerażeniem zerkałem na stojące obok stołu wiadro, ale... dałem radę. Pokonałem cały dystans. Moja życiówka na 5 kilometrów to 17 minut i 50 sekund. Ten sam dystans wokół stołu pokonałem w godzinę i 14 minut. Nigdy jednak - nawet po przebiegnięciu 100 kilometrów - mnie tak nie zaorało, jak po tych pięciu stolikowych kilometrach...CIĄG DALSZY ARTYKUŁU w e-wydaniu - DOSTĘPNE TUTAJ
Napisz komentarz
Komentarze