Jak mówią nam strażnicy miejscy to dobrze znany im bezdomny, który często przebywał w tym miejscu. - Cierpiał na szereg chorób - mówi Paweł Gardyjan z SM w Oławie. - Ostatnio był na SOR-ze. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce interwencji skarżył się, że źle się czuje i bardzo bolą go nogi, są spuchnięte i nie może chodzić. Zadzwoniliśmy po pogotowie, ale wszystkie zespoły były na wyjazdach, dyspozytor prosił o cierpliwość, poinformował, że karetka wyjechała, ponieważ dziecko potrzebowało pilnej pomocy. Czekaliśmy więc, monitorowaliśmy stan mężczyzny, był z nim kontakt, nagle dostał drgawek i stracił przytomność. Natychmiast przystąpiliśmy do wykonywania masażu serca. Gardyjan podkreśla, że wspólnie z innym strażnikiem doskonale wiedzieli co robić: - W internecie pojawiły się krzywdzące nas opinie, między innymi, że nie jesteśmy wyszkoleni. Wszystko zrobiliśmy zgodnie z procedurami, kontrolowaliśmy go cały czas, jak stracił oddech przeszliśmy do akcji reanimacyjnej, pojawiły się głosy, że my nie wiemy, jak się zachować, takie komentarze są nieprawdziwe i krzywdzące. Jesteśmy po profesjonalnym szkoleniu, mamy certyfikaty. Dodatkowo ktoś opowiadał, że mężczyzna skakał przez płot. To bzdura. Te wszystkie informacje są wyssane z palca...
Reklama
Nie było karetki, czekali godzinę. Mężczyzna nie żyje
Wczoraj o godzinie 15.41 strażnicy miejscy dostali wezwanie do mężczyzny, który leżał na parkingu przed marketem w Oławie. Nic nie zapowiadało tragedii, człowiek był przytomny i normalnie rozmawiał z funkcjonariuszami
- 11.07.2020 08:25 (aktualizacja 27.09.2023 22:26)
Co się działo w pobliżu marketu Biedronka na 3 Maja? Przebieg zdarzeń relacjonują strażnicy:
O godz. 15:41 otrzymaliśmy zgłoszenie że na parkingu przy Biedronce na ul. 3 Maja leży mężczyzna. Po niezwłocznym przybyciu we wskazane miejsce zastaliśmy zgłaszającego, który wskazał nam leżącego przy płocie mężczyznę, był przytomny i rozmawiał z nami i skarżył się na to że bolą go nogi, nie może chodzić i źle się czuje..
Był to znany nam z innych interwencji bezdomny w wieku 53 lata. Położyliśmy go w pozycji bocznej ustalonej. Wcześniej siedział w miejscu gdzie był cień i gdzie czasami bezdomni piją alkohol zakupiony. Mówił, że choruje i był w tej sprawie wcześniej na SOR. Z uwagi na to, że nie mógł się poruszać o własnych siłach i miał mocno spuchnięte nogi wezwaliśmy o godzinie 15:48 na miejsce zespół karetki pogotowia. Po tym jeden z nas stał przy nim i rozmawiał z nim kontrolując stan jego zdrowia i czy stan ten się nie pogarsza.
Po godzinnym oczekiwaniu na zespół karetki pogotowia o godzinie 16:48 ponownie zadzwoniliśmy na numer 999. Dyspozytor wyjaśnił nam, że musimy się uzbroić w cierpliwość gdyż mają dużo zgłoszeń i musieli wysłać karetki na inne zgłoszenia. W tym czasie mężczyzna ten nadal był komunikatywny i odpowiadał na nasze pytania.
Około godziny 17:04 mężczyzna ten dostał silnych drgawek. Zabezpieczaliśmy mu głowę i monitorowaliśmy jego stan zdrowia. Po chwili przestał oddychać,
W związku z tym podjęliśmy natychmiastową akcję reanimacyjną w postaci masażu serca. A jeden z nas ponownie zadzwonił o godzinie 17:07 po Pogotowie Ratunkowe. Pogotowie przyjechało po około 3 minutach i przejęło od nas działania reanimacyjne. Mimo długiej reanimacji w trakcie której również pomagaliśmy zespołowi karetki pogotowia w masażu serca, nie udało się mężczyzny uratować. Lekarz stwierdził jego zgon. Strażnicy którzy udzielali pomocy mężczyźnie ukończyli w dniu 28 stycznia 2020 r. specjalistyczne szkolenie z zakresy pierwszej pomocy zgodnie z wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji i postępowali zgodnie z zasadami udzielani pomocy w takich wypadkach. Szkolenie prowadzone był przez uprawnioną instytucję i prowadzone było przez ratownika medycznego, instruktora pierwszej pomocy.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze